Andrzej Chachuła – blog historyczny

7 września 2015
Kategorie: Bez kategorii

Sekret Króla i jego likwidacja

Opublikowano: 07.09.2015, 12:42

 Ludwik XVI

10 maja 1774 roku zmarł Ludwik XV. W tym momencie szef jego tajnej służby, Charles-Francois de Broglie był w poważnych tarapatach. Siedem miesięcy wcześniej, 13 października 1773 roku, minister spraw zagranicznych d’Aiguillon, na podstawie raportu specjalnej komisji, oskarżył go przed Radą Ministrów że spiskował na rzecz wywrócenia systemu politycznego Francji, dążąc do zawarcia sojuszu z Prusami kosztem dobrych stosunków z Austrią oraz do rozpoczęcia wojny z Anglią. Było to ni mniej ni więcej tylko oskarżenie o zbrodnię zdrady stanu. D’Aiguillon czekał tylko na decyzję króla by wysłać go na szafot. Ludwik XV jak zwykle zwlekał z rozstrzygającą decyzją i nie mógł się na nic zdecydować. Możliwe zresztą że nie mógł znaleźć wyjścia z sytuacji którą sam zagmatwał. Zakazał de Broglie opuszczania kraju i kazał mu się udać do swej ziemi, Ruffec, gdzie miał oczekiwać na dalsze rozkazy.

Obowiązki szefa Sekretu przejął generał Monet. Była to już zdecydowana niełaska i można się było spodziewać najgorszego. Na nic zdały się prośby brata Charlesa-Francois de Broglie, Victoire-Francois, najzdolniejszego marszałka Francji oraz żony. Król pozostawał również głuchy na listy pisane przez samego Charlesa, a w styczniu 1774 roku wzmocnił jeszcze pozycję d’Aiguillon mianując go ministrem wojny. W ten sposób uczynił go szefem dwóch resortów: spraw zagranicznych i wojny. Sytuacja dla de Broglie stawała się coraz groźniejsza a jednak udało mu się wyplątać z kłopotów i odzyskać sporo z dawnego znaczenia. Niemało przyczyniła się do tego śmierć króla. By zrozumieć ówczesne wydarzenia należy przyjrzeć się sytuacji Francji i Sekretu u schyłku panowania Ludwika XV.

 

Sytuacja Francji i Sekretu u schyłku panowania Ludwika XV.

W 1771 roku Francja była gotowa do wojny z Anglią która miała zmazać hańbę przegranej Wojny Siedmioletniej. Potężny minister Choiseul i jego kuzyn, minister marynarki Praslin przygotowali należycie armię i flotę, Sekret natomiast zebrał potrzebne informacje o Anglii i na ich podstawie opracował plany wojny z nią. Czekano już tylko na decyzję króla. Ten zaś, jak to miał w zwyczaju, nie mógł się na nic zdecydować. Wówczas to doszło do zbliżenia szefa Sekretu, Charles de Broglie z Choiseul, mimo niechęci jaka ich dotąd dzieliła. Choiseul był szefem „jawnej” dyplomacji a jego wpływ na politykę europejską był tak ogromny że caryca Katarzyna określała go mianem „Woźnicy Europy”. De Broglie trzymał natomiast nici tajnej dyplomacji. Choiseulistów i Sekret łączyła irytacja na opieszałość króla, czarę goryczy przelały jednak rozbiory Polski, tym boleśniejsze że dokonały się pod bokiem przebywającego w Wiedniu w charakterze ambasadora pełnomocnego, Francois-Michel Durand, jednego z najlepszych agentów Sekretu, który dał się podejść Kaunitzowi i niczego nie zauważył.

 Rejtan – Pierwszy rozbiór Polski

Prawdą jest że mniej więcej w tym czasie austriacki Czarny Gabinet złamał szyfry Sekretu i Wiedeń zaczął orientować się w prawdziwej roli de Broglie. Co ciekawe ambasador austriacki w Wersalu, Mercy-Argenteau otrzymał polecenie z Wiednia by przyjrzał się de Broglie. Ten uruchomił swoją agenturę po czym wysłał do Wiednia informację że jest to nieprawdopodobne. Bardzo się pomylił. Niemniej jednak rozbiory Polski wykazały że Sekret nie tylko nie potrafił wypełnić misji do jakiej go powołano, czyli osadzić na tronie polskim księcia de Conti, ale też dał się nimi zaskoczyć. W ten sposób Austria, wzbogacona o południową Polskę, niebezpiecznie dla Francji urosła w siłę. A wszystko skończyło się na krokodylich łzach lanych przez Marię-Teresę nad losem katolickiej (co prawda nie do końca) Rzeczpospolitej.

Wówczas i choiseuliści i Sekret uznali że sojusz z Austrią staje się dla Francji wręcz szkodliwy. Za plecami króla postanowili nawiązać stosunki z Prusami i doprowadzić do wojny z Anglią. Taka była geneza spisku, nazwanego później Spiskiem Bastylii. Jednak najważniejszy wówczas minister, czujny d’Aiguillon, odkrył ten spisek, dokonano aresztowań i chociaż ich ofiarą padły jedynie płotki: Dumouriez, Favier, Segur to w dochodzeniu przewijały się takie nazwiska jak Vergennes, Saint-Priest no i przede wszystkim de Broglie. Nie zdecydowano się na aresztowanie któregoś z tych i tylko de Broglie został dotknięty niełaską.

Jego sytuacja jako szefa tajnej służby królewskiej była delikatna i mocno niejednoznaczna. To przeważnie on typował kandydatów których zamierzano przyjąć do Sekretu, chociaż czasem czynił to król. Często był to ktoś kto służył w wojsku pod jego komendą albo jego brata marszałka Victoire de Broglie. Poza tym wielu agentów Sekretu pochodziło z otoczenia księcia de Conti. Oczywiście kandydat musiał być kimś kto zajmował ważne stanowisko albo miał kwalifikacje do pełnienia takiego. Potencjalnego agenta brano wówczas pod lupę, przeważnie obserwowano go pod kątem czy potrafi utrzymać tajemnicę. Ostatecznie o przyjęciu agenta decydował król. Wyglądało to tak: upatrzony osobnik odbierał własnoręcznie napisany przez króla bilecik o takiej mniej więcej treści: „Nakazuję Panu największą tajemnicę, pod najstraszniejszymi karami i przed każdym na świecie za wyjątkiem 3 wymienionych osób [i tu wymieniano szefów służby]”.

Oczywiście taki liścik od samego króla zawsze jakieś wrażenie na odbiorcy robił potem de Broglie odbierał od niego przysięgę. Jednak była to osobliwa przysięga bowiem zwerbowany agent miał odtąd ignorować pewne rozkazy, nawet jeżeli były podpisane przez króla i stąd mogła wynikać pewna dezorientacja. Skoro przysięgę odbierał de Broglie to w razie jakichś wątpliwości to jemu agent czuł się zobowiązanym. Oczywiście dla króla istniało pewne niebezpieczeństwo że w takiej sytuacji jego szef służby może wyrosnąć ponad niego. Dlatego de Broglie był trzymany krótko. Nie mógł werbować żadnego agenta bez królewskiego pozwolenia ani podejmować jakiejkolwiek inicjatywy bez uzgodnienia jej z królem. Możliwe również że król obserwował jego poczynania za pośrednictwem innych agentów.
Była jeszcze inna delikatna sprawa, mianowicie utrzymanie tego wszystkiego w tajemnicy.

Można powiedzieć ze Ludwikowi XV długo to się udawało, co w ciekawskim Wersalu nie było łatwe. I chociaż coraz więcej ludzi coś na ten temat się domyślało to jednak po śmierci króla, kiedy została ona ujawniona, zapanowało powszechne zdumienie. Ludwik XV miał z pewnością kwalifikacje na szefa tajnej służby, mniej na polityka, miał bowiem skłonność do zbierania mnóstwa informacji i rozważań nad różnymi wariantami, często jednak trudno było od niego wyciągnąć jakąś decyzję. Szczególnie delikatną sprawą było wynagrodzenie agentów. Ludwik XV płacił im dobrze ale ich nie rozpieszczał. Przede wszystkim byli wykluczeni ze wszystkich łask by nie zwracano na nich uwagi. Przecież królewska łaska w postaci jakiejś sumy pieniężnej czy synekury była nie do ukrycia.

Zaraz zadano by sobie pytanie: a za co taki to a taki to dostał? Co więcej kiedy popadli z kimś w konflikt, nawet z racji wykonywania zadań Sekretu, to król ich nie bronił, przeciwnie, często przeciwko nim występował. Jedyną łaską królewską było bezgraniczne królewskie zaufanie, o czym zresztą ich ustawicznie zapewniał. I chociaż król znaczył we Francji wiele to z pewnością nie była to łaska na jakiej im szczególnie zależało. Po śmierci króla jeden z agentów Sekretu, d’Eon pisał z goryczą w jednym z listów o tej sytuacji, że Ludwik XV zawsze pozwalał „żeby zdradzający go sługusy brali górę nad służącymi mu wiernie tajnymi funkcjonariuszami i że zawsze więcej dobra wyrządzał swym otwartym wrogom niż wiernym mu przyjaciołom”

 

Choisy

Kiedy 10 maja o godzinie 1515 Ludwik XVI i Maria-Antonina dowiedzieli się że zostali władcami przerazili się. Oboje mieli przecież po 20 lat a Ludwik XVI, chociaż nieźle wykształcony, nie miał zielonego pojęcia o sprawach państwowych. Zmarły król nie wprowadził go w nic. Ani razu nie wezwał na posiedzenie Rady Ministrów, nawet jako słuchacza. Nie miał żadnych kontaktów z ministrami. Jedyne co można było wówczas o nim powiedzieć to to że był dewocyjnie oddany pamięci swego zmarłego w 1765 roku ojca. Gdy wieść o śmierci króla rozeszła się w Wersalu zapanowało zamieszanie. Świeżo upieczona para królewska pod pozorem epidemii ospy wietrznej pośpiesznie opuściła Wersal i udała się do pałacu w Choisy. Towarzyszyli im królewscy bracia z żonami.

Pałac w Choisy

Przez 9 dni ani Ludwik ani jego żona mieli się nie widzieć z ministrami ponieważ ci stykali się ze zmarłym na wietrzną ospę królem. Wieczorem król przyjął naczelnika paryskiej policji Sartine. Zwierzył mu się że nie ma żadnego pojęcia o sprawach państwowych i prosił go żeby mu wskazał kogoś kto potrafi tymi sprawami pokierować i byłby na to chętny. Sartine odłożył odpowiedź na następny dzień. Był sprawnym policjantem, znał doskonale sprawy państwowe ale nie był dworakiem i nie potrafił skorzystać z okazji by zostać najbliższym doradcą króla. Nawiasem mówiąc bardzo by to pomogło de Broglie bowiem Sartine, mimo że nie należał do Sekretu, to pomagał mu a dwa razy wyciągnął Sekret z poważnych kłopotów.

Wydarzenia jakie miały wówczas miejsce w Choisy są mało znane. Jest jednak bardzo prawdopodobne że przebywająca tam z królem jego ciotka, Adelajda, miała testament polityczny jego ojca. Wspomina o tym paru pamiętnikarzy. Testament ten zawierał listę osób godnych zaufania. Na tej liście poczesne miejsce zajmował Jean-Frederic Phelypeaux hr. de Maurepas i to do niego zwrócił się Ludwik XVI z prośbą by pomógł mu w rządzeniu państwem, jednak jako osobisty doradca. Jedną z niewielu rzeczy jakich Ludwik XVI zdążył się dowiedzieć o rządzeniu Francją było wystrzeganie się premiera, czyli kogoś kto przekazywałby mu w formie syntezy zebrane od ministrów informacje i który z kolei przekazywałby ministrom królewskie decyzje.

Uczciwości ani kompetencji Maurepasa nikt nie podważał, był on jednak bardzo powiązany ze starą kastą parlamentarną. Z całego serca życzył sobie rozwiązania parlamentu Maupeau i przywrócenia starego, który Ludwik XV rozpędził. Zaraz też rozpoczął do tego przekonywać młodego króla. Poza tym ten królewski wybór nie był pomyślny dla Charles de Broglie bowiem jego ówczesny główny prześladowca, d’Aiguillon był siostrzeńcem żony Maurepasa.

 

Koniec Sekretu

13 maja 1774 roku przebywający na wygnaniu w swej ziemi Ruffec, Charles de Broglie, dowiedział się o śmierci króla.  Wiedział doskonale że nowy król w niczym się nie orientuje. Chwyta zatem za pióro i pisze do niego list do którego dołącza notę. W swych tekstach unikał czegokolwiek co nawiązywałoby do 28-letniej historii służby którą kierował, a która zresztą nie obfitowała w sukcesy. Polska, z powodu której powołany został Sekret, uległa rozbiorom i de Conti nie został jej królem. Misja wywiadowcza w Anglii nie wykorzystana a angielska flota panoszyła się po świecie bardziej niż kiedykolwiek. Jedynym wielkim sukcesem była Szwecja, ten sukces nie przyniósł jednak dalszych korzyści. Na dodatek od kwietnia 1774 roku było wiadomo że austriacki Czarny Gabinet złamał francuskie kody. W swej nocie de Broglie eksponował własną rolę. Wspominał o niechęci do podjęcia tajnej służby i że uczynił to dopiero po dwóch wyraźnych rozkazach króla, że stanął na czele tylko dlatego że de Conti z tego zrezygnował. Że cały czas nalegał by wtajemniczyć we wszystko Choiseul i d’Aiguillon.

Wykazywał że Sekret powstał i trwał tylko z woli zmarłego króla. Dalej skarżył się na krzywdy jakich doznał od hrabiny Du Barry i diuka d’Aiguillon. Swoje wygnanie do Ruffec tłumaczył tym że król chciał mu oszczędzić kłopotów związanych ze Spiskiem Bastylii. Chroniąc jego, szefa Sekretu, król chciał chronić całą służbę. Nie wspomniał jednak że to wygnanie różniło się od innych tym że służba praktycznie przestała funkcjonować bowiem de Broglie nie otrzymywał raportów od swych agentów. Poinformował też króla że te raporty napływają nadal a te przychodzące z zagranicy trafiały do szefa Czarnego Gabinetu, Ogny, który je przekazywał do właściwych adresatów. Zwrócił się do Ludwika XVI by rozkazał d’Ogny żeby przekazał mu raporty które przyszły podczas choroby króla i których d’Ogny mu nie przekazał.

Sugerował by umieszczone w różnych miejscach papiery Sekretu zebrać i gdzieś zabezpieczyć mogą one bowiem kompromitować pewnych agentów i narazić ich na zemstę pewnych ministrów za to że byli wierni królowi (czyli działali za ich plecami). Ludwik XVI o Sekrecie oczywiście nic nie wiedział i był on dla niego wielkim zaskoczeniem. U d’Ogny znalazł rzeczywiście raporty o których pisał de Broglie. Całą tę korespondencję odesłał de Broglie wraz z zapłatą za miesiąc maj. Broglie miał pełnić swoje obowiązki jeszcze do czerwca 1774 roku. Przed specjalną komisją miał też wyjaśnić dlaczego Ludwik XV kazał mu udać się na wygnanie. Kazał mu też przysłać klucz do szyfrów i zapewnił go o zachowaniu najgłębszej tajemnicy, którą, nawiasem mówiąc, cesarzowa Austrii, Maria-Taresa już znała od swej córki. Stanowczo nie potrafił pilnować tajemnicy tak jak jego dziad. Poza tym to dopiero wówczas Ludwik XVI dowiedział się co to szyfr.

 

Koniec d’Aiguillon

W dniu śmierci króla d’Aiguillon był z pewnością najważniejszym ministrem będąc ministrem spraw zagranicznych i jednocześnie wojny. Dlatego też de Broglie w kolejnym liście do króla przedstawił go jako podłego intryganta i prosił go żeby mu pozwolił na powrót do Paryża by mógł zebrać rozproszone po różnych miejscach papiery Sekretu zanim uczyni to d’Aiguillon i wykorzysta dla swych podłych intryg. De Broglie panicznie go się obawiał. D’Aiguillon rychło przestał być jednak groźnym, a to za sprawą choiseulisty Besenvala który potrafił wpłynąć na Marię-Antoninę. Choiseuliści, podobnie jak Sekret, chcieli pozbyć się d’Aiguillon. W 1774 roku Maria-Antonina była typem młodej damy która nie przykładała się do nauki ani nie przepadała za lekturą poważnych dzieł.

Maria-Antonina w 1775r

Przeciwnie. Matka i brat stale wypominali jej w listach lekkomyślność. Po przybyciu do Francji bardzo szybko co prawda nauczyła się francuskiego ale zapomniała niemieckiego. Często odnosiła się źle do osób starszych. Głośno dziwiła się że ktoś kto skończył 30-tkę pokazuje się jeszcze na dworze. Poza tym powtarzała że w swym otoczeniu nie chce widzieć tych wszystkich worków tłuszczu. A ponieważ w Wersalu nie brakowało książąt, księżniczek, królewskich krewniaków, krewniaczek itp., którzy lubili sobie podjeść, to sympatii jej to nie przysparzało. I chociaz w swym najbliższym otoczeniu tolerowała tylko ludzi młodych to jednak potrafił się w nim znaleźć baron Besenval, mimo że miał 54 lata.

Był pochodzenia szwajcarsko-polskiego. Jego matką była bowiem Polka, hrabina Katarzyna Bienlińska. W łaski królowej potrafił się wkraść szczególnie zręcznie. Do tego stopnia że zdradzała mu sekrety swego pożycia małżeńskiego. A tu kryło się wiele niejasności. Ludwik XVI bardzo szanował swoją żonę, spełniał wszystkie jej życzenia, publicznie okazywał jej swą czułość, jednak życie seksualne między nimi nie układało się najlepiej. Ludwik XVI różnił się od swego dziada, Ludwika XV, stosunkiem do kobiet. Prawie że go nie interesowały. Mówiono że małżeństwo królewskie, mimo 5-cio letniego stażu, pozostawało nieskonsumowane. I była to prawda. Pod lekkomyślnością młodej królowej Besenval odkrył pewną melancholię, która była w jej sytuacji zrozumiała, tym bardziej że przebywała na najlubieżniejszym dworze świata.

Potrafił to wykorzystać by skierować jej uczucia przeciw kochance króla du Barry. Ta z kolei była powiązana z d’Aiguillon który za życia Ludwika XV starał się o jej względy by sobie ułatwić kontakty z królem. Po jego śmierci związki z du Barry stały się dla d’Aiguillon kompromitujące w oczach pary królewskiej. Tym bardziej że tuż przed śmiercią króla opuściła Wersal i zamieszkała w pałacu u d’Aiguillon. Posługując się du Barry Besenval potrafił wzniecić taką nienawiść pary królewskiej do d’Aiguillon że nie pomogła mu nawet protekcja Maurepasa. Kiedy ten wstawiał się u Ludwika XVI za siostrzeńcem twierdząc że ów wiernie mu służy, usłyszał: „Wiem że nie można mu niczego zarzucić jako ministrowi. Nie mogę się jednak pogodzić z jego drogą do stanowiska ministra [wszyscy mniemali że zawdzięczał je du Barry] i zamieszania do jakiego doprowadziła jego nienawiść [chodziło m.in. jego nienawiść do de Broglie]”. D’Aiguillon zrozumiał że jego rola się skończyła, dał za wygraną i podał się do dymisji. W ten sposób zresztą Ludwik XVI pozbył się człowieka którego marzeniem było wiernie służyć królowi.

 

Koniec wygnania de Broglie

W czerwcu 1774 roku na miejsce d’Aiguillon ministrem spraw zagranicznych mianowany został Charles Gravier Vergennes, wówczas ambasador w Sztokholmie, ważny agent Sekretu który całą swą karierę zawdzięczał de Broglie. Prawdopodobnie wyboru tego dokonał Maurepas. Pewną rolę w tej nominacji odegrało to że Vergennes nigdy nie przebywał na dworze i słusznie sądzono że nie jest wplątany w żadne dworskie intrygi. Poza tym był to uzasadniony wybór, i jak się później okazało, niezwykle trafny. Kwalifikacji na pewno mu nie brakowało. Przez wiele lat był ambasadorem w Stambule, później w Sztokholmie. Z jego nazwiskiem łączy się największy sukces Sekretu, przewrót polityczny w Szwecji. W każdym razie dyplomacja, tajna czy jawna, nie miała dla niego tajemnic a ponieważ nie było już tajnej dyplomacji to był faktycznym kierownikiem francuskiej polityki zagranicznej. Ministrem wojny Ludwik XVI mianował hrabiego du Muy, ściśle powiązanego z de Broglie.

 Charles Gravier hr. de Vergennes

W ten sposób w czerwcu 1774 roku de Broglie miał w rządzie 2 oddanych sobie ludzi a jego wróg został stamtąd usunięty i jego sytuacja wyraźnie się polepszyła. Zaraz też Ludwik XVI napisał do niego że znalazł w szafie zmarłego króla pewne dokumenty Sekretu oraz zebrał informacje dotyczące jego samego i ostatecznie przekonał się że wszystko co robił było z rozkazu Ludwika XV zatem pozwala mu wrócić do Paryża by mógł zebrać papiery Sekretu.  Za czerwiec de Broglie otrzymał jeszcze 10 tys ecu. Miał zachować wszystko w tajemnicy, spalić wszystkie papiery na tym zakończyć działalność i udać się na spoczynek. Ludwik XVI uznawał że cała korespondencja Sekretu nie jest do niczego potrzebna a wręcz szkodliwa. De Broglie protestował jednak przed spaleniem papierów Sekretu. Twierdził iż są dowodem jego niewinności. Sugerował że należy je zebrać, posegregować i oddać w ręce nowego ministra spraw zagranicznych, czyli Vergennes, agenta Sekretu.

De Broglie zażądał też, a żądanie czegokolwiek od króla było niezwykłym u poddanego króla Francji, by w sposób przyzwoity pozwolono mu zakończyć obowiązki o które się nie prosił a które zostały mu narzucone. Żądał by to jemu osobiście powierzono zadanie poinformowania swych agentów o likwidacji służby i to on w imieniu króla miał wyrazić im wdzięczność. Żądał też by uregulować agentom sprawę ich pensji i by nadal były im wypłacane. Tak się też stało. To on w imieniu króla podziękował każdemu agentowi z osobna za służbę informując jednocześnie o wypłacaniu pensji. Najlepiej opłacanym  agentem pozostał Andrzej Mokronowski który otrzymywał 20 tys liwrów rocznie. D’Eon 12 tys. liwrów. Pozostali od kilkuset liwrów do 6 tys. Zatem po 28 latach Sekret zakończył swą działalność. De Broglie cieszył się w ogóle pewną życzliwością Ludwika XVI która prawdopodobnie brała się stąd że był na liście nazwisk osób godnych zaufania jaką sporządził jego ojciec a którą przekazała mu ciotka Adelajda (oczywiście jeżeli taka lista istniała). Była tam podobno taka jego charakterystyka: „…jest mądry i skory do działania, posiada również zmysł polityczny”.

 

Sekret i Wojna Mączna

W sierpniu 1774 roku król powołał nowych ministrów. Byli to: Turgot, początkowo jako minister marynarki. Później do rządu wszedł Sartine, który go zastąpił, natomiast Turgot objął stanowisko Generalnego Kontrolera Finansów. W ten sposób de Broglie miał w rządzie 3 bardzo życzliwych sobie ministrów: Vergennes, du Muy i Sartine. Wszyscy ministrowie byli niezwykle kompetentnymi ludźmi. Na uwagę zasługuje szczególnie dwóch z nich: Vergennes i Turgot. Obydwaj mieli wysokie kwalifikacje  i nieprzeciętne zdolności. Paradoksem jest że między nimi doszło do konfliktu bardzo brzemiennego w skutkach. Dla Vergennes najważniejszą sprawą było rozprawienie się z Anglią. Turgot natomiast wszedł do rządu by dokonać reform. Obydwaj realizowali swe cele ze znawstwem i talentem. Problem tkwił w tym że nie można było prowadzić wojny z Anglią do której nadarzała się akurat okazja i jednocześnie wprowadzać reform.

 Anne-Robert Jacques baron de Turgot

Poza tym było regułą że każdy Generalny Kontroler Finansów był przeciwny wojnie bowiem gdy do niej doszło to zawsze na niego spadał obowiązek dostarczania pieniędzy. Pisząc w największym skrócie, Turgot chciał wprowadzić wolny handel zbożem i ulepszyć ustrój państwa pod kątem poprawy jego finansów. Rzecz jasna uwolnienie cen zbóż zawsze pociąga za sobą pewne perturbacje zanim cena dojdzie do równowagi. Wykorzystał to Sekret do zainspirowania rozruchów nazwanych Wojną Mączną w wyniku której Turgot musiał zrezygnować z reform i odejść z rządu, natomiast Vergennes mógł spokojnie zająć się Anglią. Te wydarzenia pokazują jak na dłoni skutki braku premiera który koordynowałby prace ministrów. Przede wszystkim nie powinno się dopuścić by Vergennes i Turgot realizowali swe cele równocześnie. Młody, niedoświadczony król nie był w stanie należycie skoordynować prac ministrów. Nie był to zresztą jego jedyny wielki błąd bowiem dał się również przekonać Maurepasowi do przywrócenia starego parlamentu. Tym samym ostatecznie udaremnił próbę poskromnienia kasty parlamentarnej jaką podjął jego dziadek, Ludwik XV. Niepowodzenie reform Turgota i przywrócenie starego parlamentu w niemałym stopniu przyczyniło się do rewolucji w 1789 roku. Reformy które chciał przeprowadzić Turgot i tak okazały się konieczne a jak się później okazało koniecznym też było poskromienie kasty parlamentarnej.

 

De Broglie oczyszczony z zarzutów

W sierpniu powołano komisję do zbadania sprawy de Broglie do której weszli jego przyjaciele: Vergennes i du Muy. Zaraz potem, bo w końcu sierpnia wyjechał do swego Ruffec, jak co roku zresztą o tej porze, i kolejne przesłuchania odłożono. Podjęto je na nowo w styczniu 1775 roku. Tym razem mówiono o sprawach polskich i o desancie na Anglię. W lutym komisja ta wydała opinie w jego sprawie bardzo mu pochlebną. Tę opinię de Broglie zalał jeszcze potokiem pism i memoriałów ale bynajmniej nie uważał że cała sprawa została zamknięta. Chciał jeszcze wyciągnąć z więzienia aresztowanych w związku ze Spiskiem Bastylii. Ludwik XVI wiedział że komisarze-ministrowie mają swoje obowiązki i nie mają za dużo czasu by zajmować się tą sprawą. On sam miał również tego dość i kazał ją zakończyć. Był przekonany że de Broglie niepotrzebnie rozdmuchuje sprawę Spisku Bastylii, która go nie dotyczy, i zaznaczył że więcej nie chce o niej słyszeć.

Tym bardziej że dochodzenie w tej sprawie wyciągało na jaw różne, kłopotliwe dla dworu fakty. De Broglie postawił jednak na swoim i komisja do sprawy Spisku Bastylii została powołana. Do Vergennes i du Muy na jego żądanie dołączono jeszcze Sartine, który momencie aresztowania Dumourieza i innych był szefem policji paryskiej. 24 czerwca 1775 roku komisarze prowadzący sprawę de Broglie do której dołączono sprawę Spisku Bastylii, czyli Du Muy, Vergennes i Sartine zredagowali raport do króla w sprawie Spisku Bastylii który m. in stwierdzał że: „Zamiar uwikłania de Broglie w całą tą sprawę jest widoczny w całej procedurze. Nie znaleźliśmy jednak na to żadnego dowodu ani nawet żadnego związku de Broglie z tą sprawą, nawet poszlakowego”. Była to już kompletna rehabilitacja de Broglie i w ten sposób oskarżenia d’Aiguillon ostatecznie spaliły na panewce.

O powołanej jesienią 1773 roku przez Ludwika XV komisji mającej zbadać sprawę Spisku Bastylii, Sartine napisał do Ludwika XVI tak: „Powołani przez króla [Ludwika XV] komisarze, zwiedzeni bez wątpienia pozorami wynikającymi z przejętych i zasekwestrowanych listów oraz przez usilne nadawanie sensu prywatnym rozmowom, błędnie ocenili istotę korespondencji którą on [de Broglie] prowadził na rozkaz zmarłego króla. Możliwe że zostali wprowadzeni w błąd. Widzimy tam oznakę jakiejś intrygi. Nie wiemy jednak kto nią kierował”
W ten sposób Sartine zaprezentował się jako dający się zwodzić szef policji, ofiara złudzeń która daje się wodzić za nos nie wiadomo komu. Na tej podstawie Ludwik XVI uznał że jesienią 1773 roku Sartine pomylił się albo uległ jakimś ministerialnym naciskom i Dumourieza oraz innych uwięzionych w związku ze Spiskiem Bastylii zwolniono.

Dumouriez skomentował to tak: „W całej tej sprawie Sartine podpisał za i przeciw: jako szef policji i komisarz podpisał raport diuka d’Aiguillon, który obciążał Dumourieza. Jako minister podpisał dokument uznający niewinność tegoż Dumourieza”. De Broglie jeszcze i na tym nie poprzestał, szedł za ciosem. Mało mu było uznanie go za niewinnego, żądał publicznej rehabilitacji. Oczywiście komisarze prowadzący w tej sprawie dochodzenie, czyli Du Muy, Vergennes i Sartine, poparli go, powołując się na „gorliwość, oddanie i inteligencję z jakimi służył zmarłemu królowi”. Król zatem osobiście napisał do de Broglie że wiernie i dobrze służył zmarłemu królowi i że niesłusznie ciążyły na nim pewne podejrzenia. Zapewniał że nie ma w stosunku do niego żadnych uprzedzeń i polecił go boskiej opiece. De Broglie i ten list nie wystarczył.

Zażądał jeszcze publicznych przeprosin za to że nazwano go podpalaczem politycznym. 31 maja 1775 roku komisarze: Vergennes, du Muy i Sartine wydali uroczyste oświadczenie iż po zbadaniu sprawy uznali że de Broglie bardziej niż ktokolwiek inny zasłużył się zmarłemu królowi. Sprawa została zamknięta ale mimo to de Broglie nie od razu się uspokoił. Jego zachowaniu nikt się jednak nie dziwił było bowiem w duchu tamtych czasów. Dworzanin był przyzwyczajony żeby podkreślać swoje zasługi i prosić o królewskie łaski które w owych czasach były źródłem wszystkiego. W końcu czerwca 1775 roku Charles de Broglie otrzymał nominację na zastępcę dowódcy okręgu wojskowego Trois-Eveches, z siedzibą w Metz, którego dowódcą był jego brat, Victoire-Francois de Broglie uważany za najzdolniejszego marszałka Francji.

Image illustrative de l'article Caserne Chambière

XVIII-wieczne koszary kawalerii w Metz

Likwidacja Sekretu w 1774 roku i odesłanie jego szefa na stanowisko do Metz nie oznaczało że Sekret przestał zupełnie istnieć i używanie określenia Sekret będzie jeszcze użyteczne. Jego agenci nadal istnieli, pobierali dożywotnie pensje, pisali raporty, mieli zobowiązania do swych dawnych szefów itp. De Broglie nadal otrzymywał w Metzu ich raporty. Jednak jego pozycja w Sekrecie, chociaż nadal silna, nie była już taka jak przedtem. Raporty agentów Sekretu trafiały w różne ręce. Taki d’Eon pisał na przykład do de Broglie ale też do Vergennes i do de Conti. Chociaż prawdę mówiąc to do de Conti pisał zawsze. Jednak Sekret przestał być już tajną służbą do wykonywania królewskich poleceń za plecami ministrów. Ogólnie rzecz biorąc agenci Sekretu nadal uważali że ich misją jest przygotowanie rewanżu na Anglii. De Broglie i Vergennes skrzętnie zbierali raporty o zaostrzającej się tam sytuacji. Godzina zemsty za Wojnę Siedmioletnią nadchodziła.

Ale o tym już w następnym artykule C.D.N

Źródło: Gilles Perrault Sekret Króla

 

 

 

 

Komentarze

  1. Lvz pisze:

    Na jaką znowu „ospę wietrzną”? Czy autor zastanowił się w ogóle, co pisze? Ludwik XV umarł na ospę prawdziwą, zwaną też czarną!

    1. andrzejchachula pisze:

      Tylko zacytowałem autora którego podałem poniżej. Bliższe szczegóły?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.