Andrzej Chachuła – blog historyczny

23 lutego 2015
Kategorie: Bez kategorii

Sekret Króla i jego drugi szef – Charles-Francois de Broglie

Opublikowano: 23.02.2015, 10:57

Ludwik XV

Można przyjąć, że 1 stycznia 1757 roku Charles-Francois de Broglie  został szefem Sekretu Króla. Odtąd to do niego wpływały wszystkie informacje on sam zaś był w ciągłym kontakcie z królem, przeważnie jednak korespondencyjnym. De Conti nie stracił bynajmniej wpływów w Sekrecie chociaż nie odgrywał już w nim takiej roli jak przedtem. Szefowie Sekretu: de Broglie i Tercier, nadal pozostawali mu wierni, chociaż nie robili nic poza plecami króla. Poza tym to spośród klientów de Conti wywodziło się wielu wartościowych agentów Sekretu. W końcu lat 1750-tych, w porozumieniu z min. spr. zagr. Rouille, udało mu się umieścić w Petersburgu swoich ludzi: Douglasa i d’Eon. Ten drugi został w przyszłości jednym z najlepszych agentów Sekretu.

Ci dwaj potrafili wykorzystać nienawiść carycy Katarzyny do króla Prus, Fryderyka II, by przekonać ją żeby przystąpiła do wojny po stronie Francji, którą ta toczyła od 1756 roku z Anglią i jej sprzymierzeńcem, Prusami. Później tę wojnę nazwano Wojną Siedmioletnią. Nie zapominali również o interesach swego pana księcia de Conti i załatwili coś jeszcze. Mianowicie caryca Elżbieta miała dać księciu de Conti, Kurlandię we władanie i miał on zostać głównodowodzącym armii rosyjskiej. Latem 1757 roku przywieźli te nowiny z Petersburga do Wersalu. Przystąpienie Rosji do wojny z królem Prus, Ludwik XV przyjął oczywiście z zadowoleniem. Nie zgodził się jednak by książę de Conti objął Kurlandię ani by został dowódcą armii rosyjskiej.

Kurlandia należała do Polski, co prawda nominalnie, ale Ludwik XV uznał że byłby to akt wrogości w stosunku do Augusta III. Poza tym gdyby wojska rosyjskie weszły do Polski pod dowództwem księcia de Conti to oznaczałoby to koniec stronnictwa francuskiego w Polsce. Prawdopodobnie to na tym tle doszło do poważnych rozdźwięków  między Ludwikiem XV a de Conti, co skończyło się niełaską księcia i ten miał odtąd zakaz wstępu do Wersalu. Do nieporozumień między nimi dochodziło już wcześniej teraz jednak było to już definitywne zerwanie. Jego skutki były dla Francji fatalne książę bowiem zaczął podsycać opozycję parlamentarną i rozpętał niebezpieczną dla Francji burzę. Odtąd, przede wszystkim za jego sprawą, parlament blokował każdą próbę nałożenia jakiegokolwiek podatku na potrzeby wojenne. Śmiało można powiedzieć że powstał front wewnętrzny który zadecydował o wyniku Wojny Siedmioletniej, bo w tym czasie Anglicy bez szemrania znosili dokręcony do granic fiskalizm.

 

Osłabienie partii patriotycznej w Polsce.

Po tym jak Rosja przystąpiła do wojny zapadła decyzja by de Broglie powrócił na swe dawne, oficjalne stanowisko ambasadora przy Auguście III. (oczywiście nie przestawał być szefem Sekretu). Król Polski przebywał wówczas w Warszawie bowiem z Drezna przepędził go Fryderyk II i tam też w sierpniu 1757 roku przybył de Broglie. Miał delikatnie przekonywać Polaków by nie robili trudności wojskom rosyjskim kiedy te będą maszerowały przez Polskę przeciw Prusom. Jako szef Sekretu dysponował w Polsce agentami i miał po temu możliwości. Krótko mówiąc w 1757roku Francja wybrała Rosję. Taki wybór zresztą narzucał się sam. By poskromić Prusy, sojusznika Anglii, potrzebna była armia, tej w Polsce nie było. Zdaje się że po raz pierwszy ujawniła się, typowa dla Europy Wschodniej XVIII i XIX wieku sytuacja, kiedy to Francja utrzymywała z Rosją oficjalne stosunki z Polską zaś tajne. Najchętniej zapewne utrzymywałaby dobre stosunki i z Polską i z Rosją, nie zawsze to jednak było możliwe. Pobyt de Broglie w Polsce nie trwał długo i nie był sukcesem. Partia francuska otrzymała potężny cios w listopadzie 1757 roku, kiedy to zmarła żona Augusta III, Maria Józefa Saska.

Otworzyło się wówczas wiele wakatów starostw. Bruhl rozdał je wszystkie członkom stronnictwa rosyjskiego,  demonstracyjnie pomijając patriotów, nawet Branickiego. Zemścił się w ten sposób za 1752 rok i Grodno. Stało się jasnym że Polska jest za mała by pomieścić Bruhla i de Broglie. August III nie miał innego wyjścia i musiał wybierać. Wybrał Bruhla i de Broglie musiał Polskę opuścić. Wyjechał w lutym 1758 roku. W Warszawie pozostał inny agent Sekretu, Durand, jednak już nie jako ambasador ale jako minister pełnomocny. Miał w miarę możliwości powstrzymywać rozkład stronnictwa patriotycznego (czyli francuskiego) w Polsce.

 

Sprawa Terciera

Okoliczności usunięcia Tercier z ministerstwa spraw zagranicznych rzucają światło na metody postępowania Ludwika XV.

Tercier był jednym z trzech Pierwszych Urzędników w tym ministerstwie, którzy pod kierownictwem ministra kierowali pracami innych urzędników. Był również agentem Sekretu który donosił królowi o tym co tam się dzieje. To do niego przychodziła cała korespondencja Sekretu. To on ją rozszyfrowywał i przekazywał tam gdzie należało. Te obowiązki nadawały mu w Sekrecie bardzo ważną rolę. Zajmował się korespondencją ministra z ambasadorami Francji w Warszawie, Petersburgu i Konstantynopolu. Znał oficjalne instrukcje ministrów do dyplomatów i mógł zapoznawać króla ze wszystkimi depeszami wymienianymi między ministerstwem a ambasadorami.

W ten sposób obydwaj z królem mogli wyrobić sobie dokładny pogląd o instrukcjach ministra, jego intencjach, i, w razie potrzeby, biorąc pod uwagę rozwój wypadków, natychmiast dopasować do nich własne dyrektywy. Po de Broglie, Tercier był najważniejszym człowiekiem w Sekrecie Króla. O jego roli de Broglie dowiedział się zresztą dopiero po tym jak objął obowiązki szefa Sekretu. Współpraca między nimi układała się doskonale, chociaż de Broglie był wielkim panem a szlachectwo Terciera było świeżej daty. Otrzymał je od Stanisława Leszczyńskiego za oddane mu zasługi.

Wiosną 1757 roku, po zamachu Damiensa, król powierzył mu również obowiązki cenzora, czyli miał dopuszczać książki do druku. Przysporzyło mu to kłopotów kiedy latem 1758 roku ukazała się w sprzedaży książka Adriena Helvetiusa „O Duchu”. Autor był bajecznie bogatym osobnikiem, przyjacielem i protektorem wielu filozofów. W tej swej książce wyrażał opinie których wyrazicielami byli owi filozofowie ale woleli o nich nie pisać. Pobożność była tym co tej książce szczególnie brakowało.  Wybuchnął niesłychany skandal a wszystkie gromy spadły na Terciera jako na tego który tę książkę dopuścił do druku. Istotnie uczynił to, ale nieopatrznie, był przeciążony obowiązkami, (w końcu miał dwa etaty) książkę natomiast dawano mu do czytania we fragmentach i to w przypadkowej kolejności, poza tym autor budził zaufanie bowiem należał do kręgu królowej a ta w swym otoczeniu tolerowała tylko bigotów.

Zaraz na początku tej całej sprawy  ujawniła się wielolicowa metoda postępowania, tak charakterystyczna dla Ludwika XV. 10 sierpnia 1758 roku wydał on zakaz drukowania i rozpowszechniania dzieła Helvetiusa jednocześnie wysyłając bilecik do Terciera, że nie ma do niego żadnych pretensji i nie przykłada do tej sprawy wielkiego znaczenia. Sprawa zaczęła jednak zataczać coraz szersze kręgi. Kiedy następnego dnia, na podstawie królewskiej decyzji, parlament rozpowszechnił zakaz sprzedaży i drukowania książki, odezwała się rywalka parlamentu, Sorbona, która uznała, że to ona powinna stać na straży prawomyślności książek i powołała specjalną komisję w tej sprawie. Rozpoczął się spór o to kto, parlament czy Sorbona, ma dopuszczać książki do druku, obie instytucje sprzysięgły się natomiast żeby to uprawnienie odebrać Tercierowi.

Pani de Pompadur

Do tego wszystkiego wmieszała się jeszcze pani de Pompadour za którą stało potężne stronnictwo finansistów domyślające się istnienia Sekretu oraz tego że Tercier odgrywa w nim jakąś rolę i chciało się go pozbyć. To wszystko nie było dla niego powodem do radości i przyprawiało go o zgryzoty. Co z tego że król nie miał do niego pretensji skoro na jego głowę sypały się gromy a król oficjalnie nie wypowiedział słowa w jego obronie. To postępowanie Ludwika XV brało się stąd że gdyby oficjalnie stanął w obronie Tercier to tym samym przyznałby że jest  jego agentem. Dwór traktował tą sprawę pobłażliwie i została przytłumiona ale ostatecznie rozstrzygnięta nie była. Osłabiła też poważnie pozycję Terciera jako Pierwszego Urzędnika w ministerstwie. Udowodniła że można z nim zrobić wszystko a król się do tego nie wtrąci.

Spór o to kto ma czuwać nad prawomyślnością książek wygrał parlament i w styczniu 1759 roku to jemu przyznano ostatecznie dalsze ściganie dzieła Helvetiusa. Przy okazji wzięto pod lupę jeszcze kilka innych książek (m. in. Encyklopedię), które wszystkie miały zostać spalone przez kata. Te decyzje parlamentu zaakceptowała Sorbona i papież. W lutym 1759 roku, nowy pierwszy minister, Choiseul, protegowany koterii pani de Pompadour, usunął z ministerstwa Tercier. Jego pozycja była tak osłabiona, że wystarczył jakiś błahy powód. Mimo protestów de Broglie, Ludwik XV nie zareagował i Tercier musiał opuścić ministerstwo spraw zagranicznych. Wynajął dom w Paryżu i tam zamieszkał. Finansowo nie stracił nic, nawet zyskał, pozostała jednak dręcząca go plama na honorze, a na to ówcześni ludzie byli bardzo wyczuleni. Poza tym dołożono mu roboty.

W ministerstwie miał do dyspozycji ludzi którzy kodowali i dekodowali listy. Gdy przeniósł się do swego domu w Paryżu wszystko musiał robić sam. Obsesyjnie ostrożny król dopiero po latach pozwolił mu przyjąć kogoś do pomocy. Sekret został uratowany, nadal otaczała go tajemnica, ale nie do końca. Tacy jak Choiseul, czy jego protektorka, pani de Pompadour wyczuwali jego istnienie i za wszelką cenę starali się go przeniknąć. Wielu domyślało się że de Broglie no i oczywiście Tercier odgrywają o wiele poważniejsza rolę niż to się powszechnie sądziło. Poza tym usunięcie Terciera z sekretariatu spraw zagranicznych utrudniło Sekretowi pracę.

Ta sprawa wykrystalizowała strukturę i metody działania Sekretu. Wyłożył je król w listach do Terciera z 23 marca i 22 kwietnia 1759 roku. Według nich Tercier miał nadal wysyłać swoje tajne rozkazy dyplomatom Sekretu w Polsce dotyczące zarówno tajnych negocjacji w które był wprowadzony jak i wszystkiego co miało związek z tymi negocjacjami. O wszystkim miał informować de Broglie i z nim uzgadniać projekty odpowiedzi, które miały być przedstawiane królowi do akceptacji. Wszystko to miało się odbywać w najgłębszej tajemnicy. Te dwa listy (z 23.III i 22.IV)  oznaczały ostatecznie, że Charles de Broglie został głównym szefem Sekretu, Tercier jego zastępcą a Sekretowi przywrócona została jego dawna siła.

Jednak wśród agentów Sekretu sprawa ta pozostawiła nienajlepsze wrażenie. Przecież gdy doszło do pewnych kłopotów jednego z nich, Terciera, Ludwik XV palcem nie kiwnął w jego obronie, chociaż wiedział że niesłusznie został usunięty ze stanowiska i to pod byle jakim pretekstem. Nie zrobił nic by go uratować, a wystarczyło jedno jego słowo żeby Choiseul wycofał się ze swego zamiaru. By zamaskować swą decyzję Ludwik XV mógł przecież powoływać się na wybitne zasługi jakie Tercier oddał jego teściowi, Stanisławowi Leszczyńskiemu, który zresztą zdecydowanie stawał w jego obronie. Tercier miał również poparcie królowej, delfina a nawet Paryża. To wszystko stanowiło potężną siłę przeciw Pompadour którą król mógł uruchomić nie wypowiadając się wyraźnie po jego stronie.

Ludwik jednak nie zdecydował się na obronę swego agenta by nie narażać na szwank powszechnego przekonania że wszystko załatwia tylko z sekretarzem stanu i że to jemu pozostawia władzę nad jego urzędnikami. Czyli bezdyskusyjną miała być doktryna: Pierwszy Urzędnik jest pod całkowitą władzą ministra który może go mianować czy odwołać kiedy zechce. Mimo szykan jakie dosięgły Tercier, Pompadour nie dała się oszukać, i nadal zawzięcie tropiła i zwalczała Sekret.

Tercier był agentem wręcz niezbędnym dla Sekretu. Taki agent, mimo wszystko wiele na każdym kroku ryzykujący, może jednak należycie pracować tylko wówczas kiedy jest pewien, że szef będzie go zażarcie bronił. Broglie to zrozumiał i, w przeciwieństwie do Ludwika XV, nie opuści Terciera nigdy. I Tercier i de Broglie zrozumieli też, że w razie wpadki, król, faktyczny szef Sekretu, nie ruszy palcem w niczyjej obronie. Nie rokowało to dla króla dobrze.

 

Nominacja Choiseul

Czasami można odnieść wrażenie że Ludwik XV był niewłaściwym człowiekiem na niewłaściwym miejscu. Jako król powinien być przede wszystkim politykiem, ale jego mentalność bardziej czyniła z niego szefa służb. Ta dwoistość z jakiej sekret nie wyzwolił się nigdy polegała na tym, że Ludwik XV skupił w swych rękach dwie funkcje: szefa służby i jednocześnie najwyższą władzę polityczną, przy czym ta pierwsza brała górę. Miał zamiłowanie do rozważania rozmaitych wariantów ale miał też kłopoty z podejmowaniem rozstrzygających decyzji, a sytuacja w 1758 roku tego wymagała bowiem po początkowych sukcesach wojna z Anglią przybrała niepomyślny obrót i należało zadecydować: prowadzić ją dalej, co wymagało sporych wyrzeczeń i uporządkowania sytuacji wewnętrznej, czy też rozpocząć starania o pokój.

Ludwik XV, który bardziej był szefem służby niż politykiem, nie mógł się na nic zdecydować. Daleko mu było do Katarzyny Medycejskiej. Zbierał informacje, rozważał warianty, bardziej absorbowała go sprawa Terciera, która groziła dekonspiracją Sekretu, niż bieżąca sytuacja polityczno – wojskowa. W końcu odgrywający wówczas decydującą rolę w rządzie pierwszy minister, Bernis, nie mogąc się doczekać rozstrzygających decyzji, powołał komitet złożony z najważniejszych osób w państwie. Miał on wypracowywać decyzje i przedstawiać je królowi do podpisu.

Sytuacja stawała się dla króla niebezpieczna. Taki komitet mógł przecież w pewnej chwili dojść do wniosku że może obejść się bez królewskich podpisów i w ogóle odsunąć go od władzy. Sprawę uratowała pani de Pompadour, która potrafiła wykorzystać możliwości jakie dawała jej pozycja królewskiej faworyty i zadecydowała za króla. Usunęła coś kombinującego Bernis a na jego miejsce mianowała w grudniu 1758 roku swego człowieka Choiseul.

 

Znowu podwójna dyplomacja

Po objęciu stanowiska pierwszego ministra Choiseul uznał że wojnę z Anglią należy zakończyć. Nie był bynajmniej pro angielskim politykiem, przeciwnie marzył o rzuceniu Anglii na kolana. Uważał jednak że trwającą wojnę należy jak najszybciej przerwać by lepiej przygotować się do następnej i wreszcie rozprawić się z Anglią. Krótko mówiąc w najbliższej przyszłości chciał zawrzeć pokój z Anglią. Możliwość rozpoczęcia zabiegów o pokój Choiseul ujrzał w Petersburgu. Na mediatorkę upatrzył sobie carycę Elżbietę.

Wojska rosyjskie gromiły w owym czasie wojska pruskie Fryderyka II i Choiseul liczył że caryca Elżbieta z łatwością narzuci pokój Fryderykowi II. W zamian za swą mediatorską przysługę miała otrzymać dla Rosji, Gdańsk. Natomiast wielka księżna Katarzyna (przyszła caryca), która była bardzo mile widziana przez Londyn, miała ułatwić nawiązanie kontaktów z Anglią. Ten pokojowy program Choiseul nie podobał się ani Ludwikowi XV, ani propolsko nastawionemu Sekretowi. Uważali że czas w którym Rosja odnosi sukcesy militarne nie jest właściwym do myślenia o pokoju bowiem mogłaby ona za dużo otrzymać. Poza tym Ludwik XV i szefowie Sekretu niechętnie widzieli wzrost potęgi rosyjskiej, nie podobał się im również pomysł oddania Gdańska Rosji.

I znowu pojawiły się sprzeczne dążenia dyplomacji francuskiej. Oficjalna dyplomacja, którą kierował Choiseul, dążyła do zawarcia pokoju, natomiast Sekret robił wszystko by przedłużyć wojnę. Oficjalnym ambasadorem w Petersburgu był nie należący do Sekretu L’Hospital, ale sekretarzem ambasady był jeden z najlepszych agentów Sekretu, d’Eon i to on pociągał za sznurki w ambasadzie a ambasadora L’Hospital skazywał na bierność. Poirytowany nieskutecznością swego ambasadora Choiseul zadecydował że trzeba mu wysłać kogoś do pomocy. Jego wybór padł na barona Louis-Auguste de Breteuil.

Był to szalenie przystojny, 28-letni wówczas mężczyzna. Choiseul powierzył mu bez najmniejszej żenady inne jeszcze zadanie. By ułatwić sobie misję miał uwieść wielką księżnę Katarzynę, znaną ze swoich upodobań do mężczyzn. Nie interesowało go że Breteuil był świeżo po ślubie oraz że miał młodą i ładną żonę.
Szefowie Sekretu natychmiast uznali że należy go zwerbować i w lutym 1760 roku zaskoczony Breteuil otrzymał od króla bilecik w którym ten oznajmiał mu że mianuje go ministrem pełnomocnym w Rosji i dopuszcza go do tajnej korespondencji ze sobą, która w żadnym wypadku nie może przechodzić przez ministerstwo spraw zagranicznych. Informował też że tą korespondencją kierują wyłącznie Broglie i Tercier. Dodawał o konieczności zachowania najściślejszej tajemnicy, pod groźbą najsroższych kar itd.

Do Petersburga Breteuil przybył w kwietniu 1760 roku. I znowu oficjalne instrukcje jakie otrzymał od Choiseul nakazywały mu zachęcać dwór carski do poszukiwania rozwiązań pokojowych a rosyjskie sukcesy wojskowe wykorzystać do zmuszenia Fryderyka II do rokowań. Natomiast tajne instrukcje jakie otrzymał od Sekretu były znowu diametralnie różne. Miał przy carycy czuwać by nienaruszone zostały interesy Polski i w miarę możności paraliżować rosyjskie operacje wojskowe by Rosja za swe sukcesy i usługi nie zażądała zbyt wygórowanej ceny, na przykład Gdańska. W takich warunkach Choiseul oczywiście nie miał szans by zrealizować swe plany i ich nie zrealizował, d’Eon zresztą chwalił się później że o 3 lata przedłużył wojnę.

Rozstrzygające wydarzenia nastąpiły w 1762 roku. W styczniu tego roku zmarła caryca Elżbieta i na tronie zasiadł debilowaty Piotr III. W polityce rosyjskiej nastąpił gwałtowny zwrot. Uwielbiający Fryderyka II nowy car rosyjski oświadczył że pójdzie na wojnę z piekłem jeżeli Fryderyk II wyda mu taki rozkaz. Doprowadził do sojuszu z Prusami, ku uciesze agentów Sekretu którzy spodziewali się że znowu będą potrzebni. Woroncow otrzymał 150 tysięcy liwrów i przestano mówić o Gdańsku, który na 10 lat został ocalony dla Rzeczpospolitej. Do czasu aż Fryderyk II pozbiera się po ciosach zadanych mu przez armie rosyjskie i go przejmie.

Co do Breteuil to właściwie niewiadomo: zdobył alkowę Katarzyny czy też nie. W każdym razie w maju 1762 roku wielka księżna zwróciła się do niego o 60 tys rubli potrzebnych jej do przeprowadzenia zamachu stanu. W końcu alkowa ma swe tajemnice. Breteuil, czując że coś się święci, przekazał sprawę do Wersalu a sam wyjechał do Sztokholmu. Dalej sprawy prowadził jego sekretarz Berange i Katarzyna pewnie te pieniądze dostała. W każdym razie do zamachu stanu doszło. Zjednała sobie żołnierzy, uwiodła ich swoją urodą i odwagą. Nastąpił bunt w koszarach, marsz na pałac, zajęty bez oporu.

Piotr III w tym czasie przebywał na wsi w domu letniskowym i daleki był od okazania takiej  odwagi jak jego idol, Fryderyk II. Uciekł, chciał abdykować, schwytany, uwięziony, na końcu zamordowany w swej celi przez oficerów gwardii, braci Orłow. Jeden z nich, Aleksander, był kochankiem Katarzyny. Zaraz też Breteuil otrzymał od de Broglie reprymendę za opuszczenie Petersburga (który opuścił na rozkaz Choiseul), i natychmiast tam wrócił. Katarzyna przejęła władzę. Miała faworytów ale rządziła samodzielnie i daleka była od jakiegokolwiek sojuszu z Francją. Ta sprawa pogłębiła wzajemną niechęć między Choiseul który chwilowo był przeciwnikiem wojny i de Broglie który chciał za wszelką cenę prowadzić wojnę i pokonać Anglię.

 

Koniec Wojny Siedmioletniej – „Niełaska” de Broglie

W lutym 1763 roku podpisano traktaty w Paryżu i Hubertsburgu kończące Wojnę Siedmioletnią. Francja przegrała, Anglia wyszła z niej zwycięsko. De Broglie i agenci Sekretu uważali ten pokój za haniebny i przyjęli go bardzo źle. Winą za niego obarczali Choiseul i zaczęli myśleć żeby go obalić by powołać na jego miejsce de Conti. Ani de Broglie ani Tercier nie zdawali sobie jednak sprawy że król darzył wówczas księcia de Conti głęboką nienawiścią za rolę jaką odegrał w podsycaniu opozycji parlamentarnej a z której szefowie Sekretu nie do końca zdawali sobie sprawę.

W lutym tego roku Charles-Francois de Broglie i jego brat Victor-Francois, popadli w niełaskę. Nastąpiło to w wyniku sporu jaki rozgorzał między Victor-Francois de Broglie a księciem Soubise jeszcze podczas wojny, o to kto był winny porażki wojsk francuskich w bitwie pod Fillingshausen. Spór ten przybrał takie rozmiary że sprawą tą zajęła się specjalnie rada ministrów i to ona rozstrzygnęła go na niekorzyść de Broglie. Charles de Broglie wiedział że niełaska króla była po to by ukryć Sekret, choćby przed koterią Pompadour-Choiseul. Jednak nie mógł tego oczywiście powiedzieć swemu bratu, Victor-Francois. Nie przestawał kierować Sekretem z tym że cała korespondencja była kierowana do zamku de Broglie.

 

Desant na Anglię – Misja La Roziere

Zaraz po zakończeniu wojny, w marcu 1763 roku, do Anglii udał się odgrywający poważną rolę w Sekrecie, Francois-Michel Durand de Distroff. Doniósł stamtąd że lud angielski jest oburzony zawartym pokojem. Po podboju Kuby i Filipin oraz po rozbiorze francuskich kolonii Anglią owładnęła euforia, która po Pokoju Paryskim zamieniła się w głębokie rozczarowanie. Było wątpliwym czy ten pokój potrwa długo. Po powrocie do Francji razem z de Broglie przeanalizował Wojnę Siedmioletnią i bieżącą sytuację. Obydwaj doszli do wniosku że należało wyprzedzić brytyjski cios uderzając jako pierwsi ale zamiast wdawać się w jakieś peryferyjne operacje w których, jak wykazała ostatnia wojna, Francja nie miała nic do zyskania, należało uderzyć w serce Anglii lądując na jej ziemi.

De Broglie miał człowieka który byłby zdolny do rozpoznania angielskich wybrzeży pod tym kątem. Był to daleki krewny d’Eon, markiz Louis-Francois de La Roziere, oficer saperów który zawsze służył w wojsku pod rozkazami de Brogliech i był przez nich uważany za najwierniejszego z wiernych. Zdecydowano by tę misję szpiegowską przeprowadzić w oparciu o ambasadę którą właśnie otwierano w Londynie. Oficjalnym ambasadorem został krewny Choiseul, Guerchy, oficer który nie miał jednak żadnego dyplomatycznego doświadczenia. Zanim wyjechał do Londynu udał się tam przed nim agent Sekretu, d’Eon w charakterze ambasadora pełnomocnego. Ten z kolei miał spore doświadczenie w tej materii, nabyte w Petersburgu.

Jak tylko przybył do londyńskiej ambasady zaraz zaczęły się tam wystawne przyjęcia i uroczystości w których wszyscy chętnie brali udział by sobie powetować ponoszone podczas wojny wyrzeczenia. Niedługo też trzeba było czekać by w ambasadzie zabrakło pieniędzy. Praslin, szef oficjalnej dyplomacji i kuzyn Choiseul, ani myślał finansować wystawnego trybu życia ambasady i zaraz też doszło do awantury po której d’Eon bez żadnych ceregieli zaczął zapisywać wydatki na konto ambasadora, czyli Guerchy, który jeszcze przebywał w Wersalu. Jako ambasador pełnomocny miał takie prawo. W sierpniu przybył do Anglii La Roziere i rozpoczął swoją misję szpiegowską.

17 października do Londynu przybył oficjalny ambasador, Guerchy. Przywiózł ze sobą podpisany przez króla rozkaz Praslin dla d’Eon by ten natychmiast wracał do Francji. Krótko mówiąc było to odwołanie z placówki i na dodatek nie wróżące nic dobrego. Ten nic sobie z tego nie robił, jako agent Sekretu miał przecież słuchać tylko de Broglie i Tercier. Kilka dni później, jak gdyby nigdy nic, stawił się na uroczystym obiedzie u angielskiego ministra, lorda Halifaxa, na którym było mnóstwo gości, między innymi Guerchy. Kiedy ten go zapytał dlaczego jeszcze nie wyjechał d’Eon odpowiedział butnie, i to tak żeby go wszyscy słyszeli, że nie zamierza wyjeżdżać bo oczekuje późniejszych rozkazów z Wersalu.

Później głośno oświadczył że został przez kogoś obrażony i zamierza się pojedynkować. Zapanowała konsternacja, prawo angielskie stanowczo zabraniało pojedynków. Doszło do skandalicznej sceny podczas której lord Halifax wykrzyknął do d’Eon że zakłóca pokój. Z licznych gości obecnych na tym obiedzie mało kto rozumiał o co w tym wszystkim chodzi  i zapanowało powszechne przekonanie że chodzi o pokój angielsko – francuski. Wybuchnął jeszcze większy skandal bowiem ten pokój był mocno niepopularny. W następnych dniach o sytuacji w ambasadzie francuskiej zaczęły szeroko rozpisywać się brytyjskie gazety. Guerchy wynajął różnych pismaków którzy za pieniądze pisali i drukowali broszury przeciw d’Eon.

Ten w końcu przywłaszczył sobie z ambasady bardzo ważne dokumenty, ukrył je we własnym domu w Londynie i więcej się w ambasadzie nie pokazał, jawnie kpiąc sobie z Guerchy i nie szczędząc mu epitetów typu: sknera, niegodziwiec, głupiec. Kiedy w końcu na wniosek Guerchy policja zaczęła go ścigać ten ukrywał się przebrany za kobietę. Przebywający w ambasadzie diuk de Chaulnes zaczął umieszczać w prasie artykuły że d’Eon bezprawnie uzurpuje sobie szlachectwo. Wtedy odezwał się La Roziere. Udał obrażonego i nikogo to nie zdziwiło, był przecież kuzynem d’Eon i owo kwestionowanie szlachectwa uderzało również w niego. Broszury związane z tą sprawą krążyły po Londynie w najlepsze.

W jednej z nich La Roziere zamieścił swoje drzewo genealogiczne, napisał że jest oficerem saperów i podał jak najprawdziwszy przebieg służby. W odpowiedzi de Chaulnes zwrócił uwagę że La Roziere lubi wycieczki po plażach i otwarcie oskarżył go o szpiegostwo. Taki szum medialny, jakbyśmy to dzisiaj nazwali, trwał całą jesień 1763 roku, ku uciesze angielskiej opinii publicznej i ku strapieniu Guerchy, którego kosztowało to wiele zdrowia, a nie chodziło przecież tylko o wymianę obelg i insynuacji, ktoś przecież musiał spłacić narobione przez d’Eon długi.

Cała ta sprawa wyjaśniła się 9 grudnia 1763 roku kiedy to do zamku de Broglie, skąd Charles de Broglie dyrygował Sekretem, przybył bez rozgłosu La Roziere. Jego misja zakończyła się całkowitym sukcesem. Narobiony przez d’Eon szum doskonale ją przykrył. Gdyby swą misję wykonywał po cichu, na paluszkach, to pewnie by wpadł. W XX wieku przebadano archiwa angielskie z tego okresu i nie znaleziono żadnych śladów by kontrwywiad angielski podejrzewał La Roziere o szpiegostwo, ponieważ nie podejrzewał agenta w oficerze jawnie wplątanym w ekstrawagancje d’Eon od których w Londynie wrzało.

Poza tym La Roziere ze swego zadania wywiązał się doskonale. Przebadał 30 mil wybrzeża i teren w głębi kraju, przywiózł ze sobą szkice i szczegółowe opisy. O wysokiej jakości wykonanej przez niego pracy może świadczyć fakt że w 1940 roku Niemcy wydobyli z archiwów przywiezione przez niego materiały i na ich podstawie opracowali plany inwazji na Anglię. Zachowanie d’Eon było z pewnością przemyślane ale grały tu również rolę czynniki psychologiczne. Był owładnięty całkowitą niemocą płciową. Nie interesowały go kobiety, ani nawet chłopcy czy mężczyźni. Poza tym był autentycznie drażliwy na swoje pochodzenie społeczne. Aspirował do szlachty, a jego szlachectwo było mocno wątpliwe. Był zatem w tym co robił przekonywujący.

Siłą d’Eon były jego słabości. Mężczyźni czuli wyższość nad tym impotentem. Wielcy panowie, których owijał sobie na palec, lekceważyli jako przeciwnika eunucha który na dodatek wyszedł z handlu winem. To, w połączeniu z jego miłym i niepozornym wyglądem, pozwalało mu oszukiwać wszystkich. Poza tym wszystkim był jednak znakomitym szermierzem i jeźdźcem, miał odporne nerwy. Będąc w najgorszych opałach nie tracił zimnej krwi.

 

Zapraszam do ostatniego artykułu, który będzie mówił o Sekrecie Króla w ostatnich latach panowania Ludwika XV.

Źródło: Gilles Perrault: Sekret Króla

 

 

 

Komentarze

  1. Tadek pisze:

    Niczego sobie :)

Odpowiedz na „TadekAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.