Pani de Pompadour
Pani de Pompadour zajmuje niewątpliwie wyjątkowe miejsce pomiędzy tymi królewskimi faworytami które zapisały się w historii. Przede wszystkim dlatego że podczas całego pobytu na dworze nigdy nie straciła swych wpływów, nawet wówczas kiedy z królem przestał ją łączyć seks. Co więcej, w paru momentach jej wpływ zmienił bieg XVIII-wiecznej historii. Prawdą jest że stało za nią potężne stronnictwo ale to samo można powiedzieć o innych królewskich kochankach takich jak pani de Chateauroux czy de Romanet, te zaś skończyły wręcz tragicznie. Rola metresy królewskiej do bezpiecznych nie należała. Poza tym nie miała w sobie nic z potulnej i uległej pensjonariuszki. W stronnictwie które za nią stało odgrywała bardzo ważną rolę i liczono się tam z nią. Co więcej te swoje wpływy i znaczenie potrafiła zmaterializować, a miała niesłychany talent do wydawania. Wyliczono że w ciągu 19 lat pobytu na dworze wydała 23 613 918 liwrów.
Wszystko to poszło na przyjęcia, budowę pałaców, dzieła sztuki itp. Od króla otrzymała stosunkowo niewiele, najwyżej pół miliona, cała reszta pochodziła prosto ze skarbu. Do tych 23 milionów należy dodać jeszcze nigdzie nie ujęte 13 milionów liwrów, co razem daje 36 milionów liwrów. Była to suma wręcz astronomiczna zważywszy że za 8 tysięcy rocznego dochodu można było utrzymać dwie służące, dwóch lokajów, 3 konie, kabriolet i prowadzić dosyć wystawny tryb życia. Wiele z tych jej wydatków może co prawda cieszyć się uznaniem potomności, roztaczała mecenat nad sztuką, była protektorką artystów, uczonych i literatów. Z uczonych bliskim jej był Quesnay, lekarz, którego pani de Pompadour często konsultowała ze względu na swe słabe zdrowie, poza tym był założycielem fizjokratów i jednym z twórców ekonomii politycznej. Za źródło bogactw uważał uprawę ziemi, potępiał luksus a finansistów uważał za zgubę narodu.
Z pomiędzy literatów wiernym pozostawał jej zawsze Voltaire. Jej ponadto zawdzięcza się np. manufakturę porcelany w Sevres, szkołę wojskową. Oczywiście znaczenie i rola jaką odgrywała nie były wynikiem przypadku a splotu wydarzeń historycznych jakie miały miejsce wcześniej no i obyczajowości epoki którą dobrze charakteryzuje wypowiedź pewnego szacownego radcy parlamentu z owych czasów: „Słusznym jest by król miał przyjaciółkę, tak jak my wszyscy, kiedy uznamy to za zasadne. Należy jednak życzyć sobie by zatrzymał tę którą ma. Jest słodka, nikomu nie czyni zła i posiada już fortunę…”. Żeby choć trochę wyjaśnić jej pojawienie się w historii należy cofnąć się do początków panowania Ludwika XV.
Sytuacja Francji na początku panowania Ludwika XV.
Po śmierci Ludwika XIV wcale nie było przesądzone że jego następcą zostanie jego wnuk, czyli Ludwik XV. Zmarły król miał dzieci ze swego związku z panią de Montespan które legitymizował i z testamentu jaki zostawił wynikało że na tronie mógł zasiąść najstarszy syn Ludwika XIV i pani de Montespan, diuk du Maine, młody mężczyzna, udany pod każdym względem i przede wszystkim dorosły, w przeciwieństwie do Ludwika XV który w chwili śmierci Ludwika XIV miał 5 lat. Takie rozwiązanie miało wielu zwolenników. Regent, książę Orleański, by umocnić prawa Ludwika XV do tronu, musiał najpierw unieważnić testament zmarłego króla. Zwrócił się z tym do parlamentu. Ten skwapliwie wydał wyrok korzystny dla Ludwika XV, czyli taki jakiego życzył sobie regent. Wszystkie zabiegi wokół parlamentu: najpierw Ludwika XIV by legalizować swe dzieci ze związku z panią de Montespan, a później regenta, by bez żadnych zastrzeżeń uznana została sukcesja Ludwika XV, przekonały tenże parlament że ma silną pozycję i trzeba się z nim liczyć.
Posiedzenie Parlamentu
Był to pewien punkt zwrotny. O ile bowiem dotąd parlament rejestrował potulnie wszystko co mu nakazywano to odtąd coraz częściej pozwalał sobie na krytykę władzy absolutnej, coraz śmielej zaczął wyrażać swe zastrzeżenia tak do postępowania króla (regenta), jak i do królewskiej polityki i coraz częściej odmawiał rejestracji wydanych przez władcę edyktów. Z czasem doprowadziło to do powstania bardzo kłopotliwej dla króla opozycji która potrafiła niejednokrotnie doprowadzić państwo do paraliżu. Ta uporczywie demonstrowana opozycyjność parlamentu będzie charakterystyczna dla XVIII wieku i w końcu stanie się jedną z przyczyn rewolucji w 1789 roku. Trzeba przyznać że wyrażane przez parlament zastrzeżenia na ogół były uzasadnione, ale też często brała górę troska o egoistyczne interesy jego członków, którzy w swym postępowaniu nie potrafili zachować należytego umiaru.
Regent, po umocnieniu praw do tronu Ludwika XV, a zatem i swojej władzy, przystąpił do realizowania postępowych reform ekonomicznych których najważniejszym celem było utworzenie banku narodowego z prawdziwego zdarzenia, na wzór angielski, który miał sprawnie wykonywać wszelkie operacje bankowe tak jak je rozumiemy dzisiaj (kredyty, emisja pieniądza papierowego). Te próby reform zakończyły się w 1720 roku fiaskiem kiedy to zbankrutował utworzony przez Johna Law bank. Można powiedzieć że bankructwo to nastąpiło w wyniku swoistego skoku na bank jakiego dokonał książę krwi, diuk de Bourbon. Po prostu w momencie w którym skierowane przeciw bankowi operacje osiągnęły apogeum wycofał swe wkłady na czym wzbogacił się niemiłosiernie ale doprowadził w ten sposób bank do ruiny. Jeden z ówczesnych ekonomistów, Saint-Confert przyczyny tego fiaska skonstatował takimi słowy: „We Francji nie może być banku bo tu jest zawsze władza i często również potrzeba”.
Było to eleganckie wyrażenie coraz powszechniejszej opinii że w warunkach monarchii absolutnej niemożliwa jest nowoczesna bankowość. W wielu umysłach zaczęło rodzić się przekonanie że z taką monarchią należy coś zrobić. Te kiełkujące wątpliwości były kolejnymi zwiastunami rewolucji. W wyniku bankructwa Johna Law i klęski programu reform do niesłychanej potęgi doszło stronnictwo finansistów, które zresztą walnie przyczyniło się do tego bankructwa. Pod tym ładnym określeniem „finansiści” kryli się poborcy podatków, bankierzy którzy z nimi współpracowali i mnóstwo powiązanych z nimi wszystkimi ludzi. Była to cała machina która zajmowała się ściąganiem nałożonych przez króla podatków, przeważnie od dochodów. Tym ściąganiem zajmowały się prywatne, jakbyśmy je dzisiaj nazwali, firmy, które dzierżawiły podatki. To znaczy umawiały się z ministrem finansów, który wówczas nazywał się Generalnym Kontrolerem Finansów, ile mają wpłacić do skarbu. Ustaloną sumę wpłacali i przystępowali do ściągania podatku.
Co ściągnęli było ich. Różnice między ściągniętymi a wpłaconymi do skarbu sumami były tak znaczne że ludzie ci robili bajeczne interesy. Szczególne Eldorado mieli podczas wojen kiedy to podatki od dochodów były nakładane raz za razem, tym bardziej że ludzie należący do tego stronnictwa mieli opanowane również dostawy dla wojska. To od nich podczas wojny zależało czy żołnierze na froncie będą mieli co jeść. Współpracowali z nimi bankierzy. Gdy na przykład król nagle potrzebował gotówki, a i takie sytuacje zdarzały się, to ci dostarczali mu pieniędzy natychmiast, pod zastaw nie ściągniętych jeszcze podatków, dawało to możliwość różnych bardzo lukratywnych kombinacji.
Na czele tego stronnictwa stali 4-ej bracia Paris pomiędzy którymi liczyli się przede wszystkim dwaj z nich: Paris-Duvernay, który zazwyczaj organizował zaopatrzenie dla wojska i dlatego nazywano go „Generał Mąka” oraz Paris-Montmartel który w 1726 roku został strażnikiem skarbu.
Powiązany z ich stronnictwem Bernis, który był jakiś czas ministrem zatem dokładnie znał finansistów i rolę jaką odgrywają we Francji w chwili szczerości o tych braciach i ich stronnictwie napisał tak: „… Jeżeli odsunie się Paris-Montmartel [od finansów] nie podejmując nadzwyczajnych środków, to bankructwo gotowe, a nawet jeżeli nie, to on się o to postara. To samo można powiedzieć o jego bracie [chodzi o Paris-Duvernay który zaopatrywał armię w żywność]. Wszyscy zaopatrujący armię w żywność są podwładnymi tych dwóch ludzi. Kogo by się do tego nie wybrało to okaże się że to ich człowiek. I przez to że chciałeś się tych dwóch ludzi pozbyć to twoje sprawy pójdą źle. Zostając członkiem Rady Ministrów ujrzałem jak na dłoni wszystkie nagromadzone ułomności tego rządu…”. To do nich regent był zmuszony zwrócić się po bankructwie Johna Law by zaprowadzili porządek w doprowadzonych do chaosu finansach.
Nie pożył już długo, zmarł nagle w grudniu 1723 roku, zaraz po śmierci swego ministra Dubois, który mu sekundował w reformach. Powrót finansistów do znaczenia i to jako zbawców finansów monarchii, oznaczał jednak dla Francji regres który trwał do rewolucji. Król właściwie stał się ich zakładnikiem. To od nich zależało czy będzie miał pieniądze, które przecież były jednym z filarów francuskiej polityki, szczególnie zagranicznej, i jej potęgi. Przyznać jednak trzeba że wyprowadzili te finanse z nieładu, wprowadzili podwójną księgowość, która co prawda funkcjonowała tylko jakiś czas. Poza tym wszystko na to wskazuje że to im zawdzięczamy naszą Marię Leszczyńską na tronie Francji. Jest zaskakującym że spośród około 100 księżniczek godnych poślubienia króla Francji wybrano właśnie Marię Leszczyńską, której ojciec nie był najlepiej sytuowany. Zdetronizowany przez Augusta II Sasa, żył w Wissemburgu z wypłacanej mu przez Francję niewielkiej pensji. Niektórzy tłumaczą to tym że bracia Paris chcieli dla króla żony która byłaby im uległa.
To możliwe, możliwe też że chcieli osaczyć króla dwiema kobietami: żoną i kochanką, bo przecież pani de Pompadour w królewskim łożu to ich osiągnięcie. Faktem jest że stosunki Marii Leszczyńskiej z panią de Pompadour były zawsze poprawne co jest dość niezwykłym w takiej sytuacji i tę tezę wspiera. Możliwy jest też jeszcze inny powód. Polska nęciła ich jako Eldorado podatkowe. Przecież była krajem, który jako eksporter zboża, od wieków miał dodatni bilans handlowy i srebra w Polsce musiało być mnóstwo. Kto jak kto, ale bracia Paris potrafiliby je ściągnąć. Potrzebowali tylko króla który by im to zlecił. Faktem jest również że w 1733 roku Stanisław Leszczyński niechętnie ruszał się do Polski z Chambord i niewiele przyłożył starań by coś osiągnąć. Wszystko robił pod naciskiem finansistów którzy dostarczyli mu pieniędzy. Najwięcej zainwestował Samuel Bernard. Tak czy owak Stanisław Leszczyński nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił z Polski z niczym.
Maria Leszczyńska
Młody Ludwik XV
Ludwik XV urodził się 15 lutego 1710 roku. W 1725r poślubił Marię Leszczyńską. Początkowo było to bardzo udane małżeństwo i to już od nocy poślubnej. Maria co roku rodziła, a za czwartym razem był to upragniony delfin. W sumie urodziło im się 9-cioro dzieci. Jednak królowa nie wytrzymywała takiego tempa. Była zmęczona nieustającymi ciążami. Przypisuje się jej powiedzenie: „Co? Cały czas w łożu, cały czas w ciąży, stale rodzić?”. Pewnie tak nie powiedziała ale to zdanie dobrze charakteryzuje jej sytuację. W 1738 roku, będąc kolejny raz w ciąży, nie wpuściła swego męża do sypialni. Ludwik miał już za sobą jakieś przygody tu i ówdzie, wszystko to było jednak utrzymywane w największej tajemnicy. W chwili kiedy królowa odmówiła mu wstępu do sypialni spotykał się ze swą przyjaciółką z dzieciństwa, Louise-Julie de Nesle i wtedy też przestał ukrywać ten związek.
W owym czasie całkowicie ulegał wpływom Fleury, który, widząc że król może mu się wymknąć spod kontroli, uznał że musi ten związek zaakceptować. De Nesle dostała 20 tysięcy liwrów i zamieszkała w Wersalu obok apartamentów króla. Wkrótce zaczęła ściągać na dwór swe siostry, a miała ich 4, wszystkie były mężatkami co nie przeszkadzało że jedna z nich, Paulina, została również kochanką króla. Ta, w przeciwieństwie do swej siostry Julie, była ambitna i chciała na niego wpływać. Niedługo też zaszła w ciążę. Cały dwór gremialnie gratulował jej mężowi, markizowi de Vintimille, chociaż wszyscy wiedzieli że chodzi o królewskie dziecko. W 1741 roku urodziła je, zmarła jednak na skutek komplikacji poporodowych. Wówczas król nawiązuje romans z trzecią siostrą Nesle, Marie-Anne de La Tournelle. Był to związek zaaranżowany przez Richelieu. Po Paryżu zaczęły krążyć piosenki wychwalające wierność króla, był bowiem wiernym 3 siostrom Nesle, a zatem po trzykroć wierny. Marie-Anne miała jednak szerokie plany.
Chciała wpływać na króla i ciągnąć z tego związku maksimum korzyści, a łoża królewskiego nie chciała dzielić nawet z własną siostrą. Postawiła na swoim. Richelieu spłacił jej długi, załatwił jej roczną pensję w wysokości 20 tysięcy liwrów i przekonał jej siostrę Louise żeby opuściła dwór. Jej znaczenie wzrosło niepomiernie w 1743 roku kiedy zmarł Fleury. Ludwik XV oświadczył wówczas że rezygnuje z pierwszego ministra i odtąd będzie rządził sam. Wszyscy uznali wówczas że odtąd będzie rządziła Marie-Anne. Faktem jest jednak że król bardzo poważnie zajął się rządzeniem i ściśle współpracował ze swymi ministrami. Wbrew powszechnej opinii był pracowity. Poświęcał wiele czasu na studiowanie dokumentów po tym jak je omówił z ministrami ale i Marie-Anne miała na niego wpływ. Wkrótce otrzymała w dożywocie księstwo de Chateauroux i odtąd była księżną de Chateauroux. Za jej sprawą marszałek de Noailles został naczelnym dowódcą wojsk we Flandrii.
To do niej Fryderyk II zwrócił się z prośbą o pokój, a Ludwik to zaakceptował. Poza tym robiła co mogła by pozbyć się ministra Maurepas.
Ten związek zakończył się skandalem. Rola metresy królewskiej przewróciła jej w głowie. Była zarozumiała, wymagała hołdów, arogancko odnosiła się do królowej. Do umysłu Ludwika XV wprowadzała niepotrzebny zamęt, co zraziło do niej nawet jej protektora Richelieu. Kiedy wybuchła Wojna o Sukcesję Austriacką i Ludwik XV udał się do walczących wojsk, ta pojechała za nim. Wszędzie gdzie się pokazała wybuchał jakiś skandal. W Metzu, gdzie król założył swoją kolejną kwaterę, zarekwirowano dla niej pałac. W sierpniu 1744 roku przebywający tam król zachorował. Wezwany tamtejszy lekarz stwierdził że nie ręczy za jego życie. Była to przesada, w rzeczywistości chodziło o intrygę mającą na celu pozbycie się Marie-Anne.
Do wezgłowia chorego wezwano biskupa Soissons, Fritz-Jamesa, który powiedział królowi że jego stan jest tak poważny iż wymaga spowiedzi. Nie poprzestał jednak na tym. Domagał się by po spowiedzi król przystąpił do komunii, przedtem jednak musiał oddalić „konkubinę”. Ludwik XV przyrzekł że to zrobi, wówczas biskup udzielił mu ostatnich sakramentów po czym w jego imieniu oznajmił zebranym że: „Król prosi Boga i swój lud o przebaczenie za skandale i zły przykład jaki dawał. Przyznaje że niegodnym jest nosić miano króla arcychrześcijańskiego i starszego syna Kościoła. Przyrzeka że zrobi wszystko co mu każe jego spowiednik”. Król przytaknął słowom spowiednika który kontynuował: „Jest intencją Jego Wysokości by pani de Chateauroux nie pozostawała przy nim”. Ludwik XV dorzucił słabym głosem: „Ani jej siostra”. Wezwał Marie-Anne, pocałował ją w rękę i powiedział że muszą się rozstać bo jest umierającym.
Ta i towarzysząca jej dama wyszły do przedpokoju gdzie zebrali się wielcy dygnitarze korony i książęta krwi. W pewnej chwili wszedł za nimi biskup Soissons i powtórzył paniom że król kazał im natychmiast udać się do siebie. Marie-Anne de Chateauroux jej siostra i jej damy dworu opuściły Metz wynajętym powozem, by nie zwracać na siebie uwagi. Zaraz ruszono galopem w kierunku Paryża. Po drodze, tam gdzie ją rozpoznano, wznoszono wrogie jej okrzyki. Maria Leszczyńska, na wieść o chorobie męża, opuściła Wersal i udała się do Metzu. Po drodze zwracano uwagę żeby nie minęła się z Marie-Anne która po przybyciu do Paryża dowiedziała się że król jest już zupełnie zdrów, że prosił swą żonę o przebaczenie a ta padła mu w ramiona. Powrót króla do zdrowia spowodował w Paryżu i w całym kraju szał radości, otrzymał wówczas przydomek „Ukochany”. W kościołach odprawiano uroczyste nabożeństwa. Wkrótce jednak Ludwik XV zorientował się że padł ofiarą intrygi i poczuł się upokorzony tym narzuconym mu publicznym aktem pokuty.
Po powrocie do Paryża, Marie-Anne przyczaiła się w swym pałacu sądząc że niedługo król wezwie ją do siebie. Jesienią 1744 r kiedy Ludwik wrócił do Wersalu doczekała się wreszcie królewskiego wezwania by przybyła na dwór i zajęła swoje miejsce. Nie doszło jednak do tego bo w tym momencie nagle zachorowała i po kilku dniach, 7 grudnia 1744 roku, zmarła w swym pałacu w Paryżu.
Jeanne-Antoinette Poisson
Przyszła pani de Pomapdour urodziła się 20 grudnia 1721r w Paryżu. Nadano jej imię Jeanne-Antoinette. Jej formalnym ojcem był niewiele znaczący finansista, Francois Poisson, który dzięki swemu sprytowi został jednym z ważniejszych przedstawicieli handlowych braci Paris. Jej matką była 19-letnia wówczas Louis-Madaleine de La Motte, olśniewającej urody i nieprzeciętnej inteligencji. Powszechnie uważano ją za piękniejszą od córki. Biologicznym ojcem Jeanne-Antoinette był jednak kto inny, dzierżawca podatków Charles Le Normant de Tournehem. Prawdopodobnie był również ojcem brata Jeanne-Antoinette, Francois Abel, późniejszego markiza de Marigny. Jej ojcem chrzestnym był przywódca stronnictwa finansistów, Paris-Montmartel. Małą Jeanne-Antoinette Poisson oddano na wychowanie urszulankom w Poissy. Po opuszczeniu klasztoru kontynuowała naukę w domu. Miała jak najlepszych nauczycieli. Uczono ją deklamacji, gry aktorskiej, tańca, rysunku. Szczególnie wyróżniała się w śpiewie.
Kiedy miała 9 lat wywróżono jej że zostanie królewską metresą. Pewnie to już wtedy jej ojciec chrzestny, Paris-Montmartel, pomyślał by umieścić ją w królewskim łożu. W każdym razie później chwalił się że to było jego osiągnięcie. Wszelkie koszty jej edukacji ponosił jej biologiczny ojciec Le Normant de Tournehem, co więcej, by zapewnić jej spadek po sobie wydał ją za swego bratanka, Charles-Guillaume Le Normant d’Etioles, którego uczynił swym spadkobiercą, co zapewniło przekazanie majątku Jeanne-Antoinette bowiem inni bratankowie zostali wyłączeni ze spadku.
Paris-Montmartel
Podryw
Jesienią 1744r Jeanne-Antoinette zaczęła z daleka przyglądać się królewskim polowaniom. Zamek Etioles w którym zamieszkiwała z mężem znajdował się blisko terenów łowieckich króla. Jej uroda i elegancja zwracały uwagę. Raz była ubrana na czerwono i powoziła błękitnym powozikiem, innym razem była ubrana na błękitno natomiast powozik był czerwony. Król ją dostrzegł i kilkakrotnie przesłał jej upolowaną przez siebie zwierzynę. Prawdopodobnie na początku 1745 roku Jeanne-Antoinette porozumiała się z pierwszym pokojowcem króla, Binet, by ten pomógł jej uzyskać audiencję u Ludwika XV, chciała bowiem uzyskać dla swego męża stanowisko dzierżawcy generalnego. Binet był bliskim krewnym Le Normant, a zatem i jej, i był na tyle blisko króla że mógł to załatwić. Czy tak było czy nie, w każdym razie to Binet dostarczył królowi informacji kim była nieznajoma z eleganckiego powoziku.
Do pierwszego spotkania Ludwika XV z Jeanne-Antoinette d’Etioles doszło 25 lutego 1745r w Wersalu na balu maskowym wydanym z okazji zaślubin delfina. Prawdopodobnie król był przebrany za cisa ona zaś za Dianę. W swym dzienniku de Luynes określa Jeanne-Antoinette d’Etioles jako krewną i przyjaciółkę Binet. W końcu kwietnia 1745 roku Jeanne-Antoinette d’Etioles mieszkała już potajemnie w Wersalu. Posiłki spożywała z królem w bardzo wąskim gronie na wytwornych spotkaniach w Małych Gabinetach dokąd wstęp mieli tylko starannie wyselekcjonowani goście i gdzie panowała swobodna atmosfera. Z biegiem czasu to ona coraz częściej organizowała wieczory kosztem tych które miały miejsce w Małych Gabinetach. Jej apartamenty zresztą do nich przylegały. Małe Gabinety były odizolowane od reszty pałacu. Był to labirynt schodów i korytarzy w których Ludwik XV miał swoją bibliotekę, gabinet pracy, a nawet kuchnię.
Bal na którym pani de Pompadour poznała Ludwika XV
Były urządzone z wyrafinowanym luksusem. Nikt nie miał prawa tam wchodzić. Gdy sprawa była pilna ministrowie przekazywali ją na piśmie i byli ewentualnie przyjęci przez króla.
Mąż Jeanne-Antoinette dość prędko dowiedział się od swego wuja, Le Normant (czyli od jej biologicznego ojca), że nie ma już co liczyć na swą żonę i powinien pomyśleć o separacji. Zaczął odgrażać się że pójdzie do Wersalu szukać swej żony ze szpadą w ręku. W sumie pomogło to Jeanne-Antoinette realizować jej zamiary. Zaczęła błagać króla by jej bronił, by zmienił jej nazwisko i status społeczny, co uchroniłoby ją przed zazdrosnym mężem, a przede wszystkim urządziłoby na dworze. To drugie pewnie bardziej jej leżało na sercu. Zarówno ona jak i stronnictwo które za nią stało zainteresowani byli uzyskaniem dla niej statusu „oficjalnej metresy”. Zabezpieczyłoby ją to przed skutkami nieuniknionych rywalizacji i umożliwiłoby jej stawienie czoła partii dewotów, którego duszą był biskup Boyer, stale przebywający na dworze i usiłujący wpływać na króla, na razie co prawda bezskutecznie.
W maju 1745r roku król opuścił Wersal i udał się do armii we Flandrii którą dowodził Maurycy Saski, syn Augusta III. Nie było mowy by Jeanne-Antoinette pojechała z nim. Król obawiał się powtórek scen z Metzu, z panią de Chateauroux. Wojska francuskie zwyciężyły pod Fontenoy, później nastąpiły dalsze sukcesy. W lipcu 1745r Jeanne-Antoinette otrzymała nadanie markizatu Pompadour. Odtąd była markizą de Pompadour. Markizat ten dający 10 – 12 tys liwrów renty kupił jej co prawda król, jednak pieniądze na ten cel wyłożył strażnik królewskiego skarbu, Paris-Montmartel, a Kontroler Generalny Finansów nie był o tym nawet poinformowany. Sprawa nowej metresy królewskiej stawała się coraz głośniejsza. Na dworze unikano jednak mówienia o niej bowiem niezręcznie było przyznawać że królewska metresa nie należy do szlachty ani nawet do drobnej burżuazji. W nowej królewskiej metresie pokładali natomiast nadzieje filozofowie.
Od 11 września 1745 roku pani de Pompadour i jej kuzynka pani d’Estrades oficjalnie zamieszkały w Wersalu a od następnego dnia Jeanne-Antoinette spożywała z królem posiłki już oficjalnie. 3 dni później została przedstawiona na dworze. Prezentacji dokonała księżna de Conti. Uczyniła to za pieniądze, tonęła bowiem w długach. Przedstawiona została również królowej. Zapewniła ją o swym szacunku dla niej i że zrobi wszystko żeby się jej przypodobać. Razem z nią na dwór wprowadzono panią d’Estrades. Nową markizę przyjęto w Wersalu bardzo dobrze. Pogodna, chętnie rozmawiała, nie była złośliwa i o nikim nie mówiła źle, co więcej nie tolerowała by mówiono o kimś źle przy niej. Nie wynosiła się, ciągle opowiadała o swoich rodzicach, nawet w obecności króla, robiła to nawet za często. Mało była obyta z wersalskim językiem i często stosowała zwroty tam nie używane. To i jej napomknienia o swojej rodzinie wprowadzały niekiedy króla w zakłopotanie.
Mając słabe zdrowie nie mogła podzielać trybu życia Ludwika XV który po całych dniach polował i potrafił godzinami jechać konno. Później zajęła się organizowaniem spektakli teatralnych w Małych Gabinetach. Nie wszyscy byli jednak zadowoleni z jej pozycji w Wersalu. Zaczęły pojawiać się skierowane przeciw niej zjadliwe piosenki i wierszyki zwane „poissonnades” które inspirował minister Maurepas.
Pierwsze kroki Faworyty
Zaraz też dała o sobie znać. Na samym początku, bo już w grudniu 1745 roku doprowadziła do usunięcia Generalnego Kontrolera Finansów (odpowiednik dzisiejszego ministra finansów), Philiberta Orry, który miał zbyt wielkie wymagania wobec finansistów i chciał choć trochę ograniczyć ich horrendalne dochody. Nowym Kontrolerem Generalnym Finansów został Jean-Baptiste de Machault d’Arnouville. Nie był on bynajmniej wielbicielem finansistów ani markizy ale traktował ich ostrożniej niż jego poprzednik. Początkowo inspirował ataki na panią de Pompadour ale jego stosunek do niej szybko się zmienił kiedy się przekonał że odgrywa ważną rolę i bez jej życzliwości nie uda mu się przeprowadzić zamierzonej reformy finansów. Wówczas zaczął nawet starać się o jej względy. Philibert Orry będąc Głównym Kontrolerem Finansów był jednocześnie Dyrektorem Generalnym Królewskich Nieruchomości.
Po jego usunięciu to stanowisko zajął biologiczny ojciec pani de Pompadour, Le Normant de Tournehem.
Markiza potrafiła również podporządkować sobie królową. Stawiała ją w bardzo niezręcznej sytuacji. Głośno zapewniała o swym oddaniu dla niej i o trosce o nią. Zbyt głośno bo przecież to ona zajmowała należne królowej miejsce przy królu. W 1745 roku król zamówił dla matki pani de Pompadour bardzo cenny prezent, złotą tabakierkę z miniaturowym zegarkiem. Tak się jednak złożyło, że akurat wtedy matka zmarła. Na prośbę de Pompadour król podarował zegarek królowej. Wielka, publicznie wyrażona radość, bowiem królowa od lat nie dostała od męża prezentu. Co zatem musiała czuć kiedy się po tym wszystkim dowiedziała że ten prezent był przeznaczony dla matki kochanki męża. To przy pomocy takiej hipokryzji markiza utrzymywała swój wpływ na królową. W kwietniu Ludwik XV podarował de Pompadour zamek Crecy.
Palac w Crecy
Była to pierwsza z licznych nieruchomości jakie od niego otrzymała. Te dary były jednak finansowane ze skarbu a skarbnikiem był Paris-Montmartel ojciec chrzestny de Pompadour i szef stronnictwa finansistów. Natomiast biologiczny ojciec pani de Pompadour kierował królewską służbą budowlaną. Dysponował znacznymi pieniędzmi i on również często finansował budowle podejmowane według jej zachcianek.
Jesienią 1746 roku markiza bardzo zaangażowała się w doprowadzenie do ożenku owdowiałego delfina z córką naszego Augusta III, Marią-Jozefiną Saską. Pomysł tego ożenku wyszedł od ministra spraw zagranicznych, d’Argenson i miał charakter polityczny. Minister chciał sobie jakoś ułożyć stosunki z Augustem III, a zatem i z Polską. Nic by jednak nie zdziałał bez pomocy pani de Pompadour za którą stało oczywiście stronnictwo finansistów. Widać ci nie rezygnowali i liczyli że dojrzeją kiedyś warunki by ich poproszono o zbieranie podatków w Polsce.
Oczywiście to porozumienie między d’Argenson i finansistami było incydentalne bowiem d’Argenson był solą w oku finansistów. By zrealizować ten cel pani de Pompadour porozumiała się z dowodzącym armią francuską, naturalnym synem Augusta III, Maurycym Saskim, który zaangażował się w tę sprawę. Dobrze też nastawiła Marię Leszczyńską która początkowo z rezerwą traktowała pomysł wydania syna za wnuczkę tego który pozbawił tronu jej ojca. Do tego ślubu doszło w lutym 1747 roku. Pewnie to był powód wrogości jaka nastąpiła między panią de Pompadour a księciem de Conti. Oprócz króla i agentów powstającej wówczas służby, Sekretu Króla, nikt nie wiedział że de Conti myślał o koronie Polski dla siebie i nie w smak mu było jakiekolwiek wspieranie dynastii saskiej na tronie polskim. W 1749 roku przekonała króla by zdymisjonował ministra Maurepasa i tak się stało.
Koniec części I
Żródła:
Duc de Castries – La Pompadour
Edgar Faure – Bankructwo Johna Law
Gilles Parrault – Sekret Króla.
Komentarze