Po zmianach w rządzie jakich dokonał Ludwik XVI na początku swego panowania znalazło się w nim dwóch wybitnych ministrów: Charles Gravier de Vergennes (1719-1787) i fizjokrata Anne Robert Jacques Turgot (1727-1781). Vergennes wszedł do rządu w czerwcu 1774 roku jako minister spraw zagranicznych. Przedtem był dyplomatą: ambasadorem w Istambule a później w Szwecji. Jednocześnie był wysoko postawionym agentem Sekretu. Doskonale znał politykę zagraniczną i mechanizmy dyplomacji, również tej tajnej. Ponieważ stale przebywał na placówkach zagranicznych to nie był wplątany w żadne dworskie intrygi ani nie był powiązany z żadną dworską koterią.
Turgot przedtem był zarządcą prowincji Limousin gdzie doskonale sobie radził. W sierpniu 1774 roku został powołany na stanowisko kontrolera generalnego finansów. Obydwaj weszli do rządu z gotowymi koncepcjami do realizacji. Dla Vergennes najważniejszą sprawą była wojna z Anglią która miała wreszcie pomścić hańbę przegranej Wojny Siedmioletniej a właśnie wówczas sytuacja ewoluowała w ten sposób że lada chwila mogły nastąpić sprzyjające okoliczności do jej rozpoczęcia. Turgot natomiast chciał realizować swój program fizjokratycznych reform wewnętrznych a przyjął stanowisko ministerialne po tym jak uzyskał od króla przyrzeczenie że będzie go bezwzględnie popierał. Cele obu tych ministrów były rozbieżne ponieważ wojna nie jest najlepszą porą do wprowadzania reform wewnętrznych a niedoświadczony Ludwik XVI nie potrafił jakoś sensownie skoordynować działań swych ministrów.
Reformy Turgota
Swe fizjokratyczne ideały Turgot zaczął wcielać w życie prawie natychmiast bo już 13 września 1774 roku przedstawił na radzie ministrów edykt o wolnym handlu zbożem. Tak jak wszyscy fizjokraci uważał że uwolnienie cen zbóż pozwoli uniknąć powtarzających się okresów niedostatku. Było to jak najbardziej słuszne bowiem dotąd wielu rolników nie siało zboża z powodu nieopłacalności. Czasami niedostatek wynikał po prostu z powodu trudności transportowych. Mimo wszystko pozostali ministrowie przyjęli ten edykt sceptycznie. Parlament co prawda 19 grudnia 1774 roku go zarejestrował ale uczynił to niechętnie i pod przymusem. Oczywiście uwolnienie cen powoduje zrazu perturbacje zanim dojdą one do równowagi. Toteż wiosną 1775 roku ceny zboża podskoczyły o 30% co odbiło się drastycznie na kosztach utrzymania bowiem chleb był wówczas podstawowym składnikiem pożywienia Francuzów.
W wielu miejscach kraju doszło do rozruchów które później nazwano wojną mączną. Rabowano magazyny, narzucano cenę. Inspirowały je zapewne różne grupy interesów, na przykład spekulanci zbożowi czy wielcy właściciele ziemscy którzy obawiali się konkurencji ze strony chłopów. Możliwe również że w inspirowaniu zamieszek brali udział agenci Sekretu. W końcu Vergennes był liczącą się postacią w tej służbie a reformy Turgota kolidowały z prowadzonymi przez niego przygotowaniami do wojny z Anglią. Wystąpienia przybrały takie rozmiary że w maju powrócono do odgórnego narzucania cen a do tłumienia zamieszek użyto wojska. 162 osoby zostały aresztowane a dwie z nich zostały dla przykładu 11 maja powieszone w Paryżu. Byli to młodzi mężczyźni w wieku 28 i 16 lat. W sumie nie byli więcej winni od innych, kiedy ich wieszano krzyczeli że giną za lud.
Wojna Mączna. Zamieszki w Dijon 18.IV.1775r
Fizjokratycznych reform nie zaniechano jednak i zajęto się finansami które nastręczały wiele problemów. W lipcu do rządu wszedł nowy minister dworu Gillaume-Chretien de Lamoignon de Malesherbes (1721-1794). Był ściśle powiązany z parlamentem ale był fizjokratą z przekonania. On i Turgot zdawali sobie sprawę że euforia z jaką powitano stary parlament może przynieść fatalne skutki bowiem stał się niewolnikiem własnej popularności. Można się było spodziewać że będzie się sprzeciwiał za każdym razem kiedy król nakaże jakiś nadzwyczajny podatek, bez tego zaś niemożliwym było normalne funkcjonowanie państwa. Malesherbes, chociaż związany z kastą parlamentarną, również twierdził że parlament niesłusznie przywłaszczył sobie prawo zabierania głosu w imieniu narodu, czego skutki były i znane i fatalne.
Obaj zgadzali się że parlament należy sprowadzić do jego pierwotnej, właściwej roli, czyli do zajmowania się wymiarem sprawiedliwości. Inny fizjokrata, Dupont de Nemour przedstawił królowi swój memoriał o reformie systemu podatkowego który wyrażał również poglądy Turgota. Uważano że kluczem do rozwiązania fiskalnych problemów monarchii jest sprawiedliwie rozłożenie obciążeń podatkowych. W tym celu postulowano powołanie zgromadzeń samorządowych które te podatki sprawiedliwie by rozdzielały. Najniższym szczeblem miał być dystrykt który przeważnie, choć nie zawsze, pokrywał się z parafią. Miał wybierać kilka osób których liczba wahała się w zależności od wielkości dystryktu.
Ci z kolei mieli wybierać swych przedstawicieli do zgromadzenia wyższego stopnia, zwanego election które z kolei wybierało zgromadzenie prowincjonalne. Te zaś miały wyłonić najwyższy szczebel, czyli municipalite u boku króla. Prawa wyborcze mieli posiadacze płacący określony podatek. Turgot nie przewidywał podziału na stany. W tym różnił się od Malesherbesa który chciał to wszystko robić ostrożniej i nawiązywał do stanów generalnych, chociaż nie były one zwoływane od 150 lat, czyli chciał zgromadzeń składających się z 3 stanów. Uważano że z czasem uprawnienia samorządów zostaną poszerzone i zajmą się one takimi sprawami jak organizowanie robót publicznych, pomoc ubogim, oświatą która miała być niezależna od religijnych zakonów i miała podlegać Radzie Szkolnictwa Narodowego, a nawet mianowaniem urzędników administracji.
Oczywiście to wszystko stawiało magistratów parlamentu przed dylematem. Nie chcieli brać na siebie odpowiedzialności za żadne fiskalne obciążenia które jednak były nieuniknione. Gdyby powołano jakieś organy samorządowe to odpowiedzialność za nakładanie podatków spadała wówczas na nie, ale jednocześnie pozbawiały one parlamenty przywileju bycia jedyną reprezentacją narodu. Dużo zależało od tego czy Malesherbesowi, jako ministrowi dworu, uda się zreformować dom królewski. Co prawda dwór pochłaniał tylko 6% budżetu, jednak jego bogactwo raziło i by wyjść z kryzysu finansowego należało zacząć od wprowadzenia zauważalnych tam oszczędności. Gdyby reforma na dworze się nie powiodła to nie powiodłaby się nigdzie, a w perspektywie była również likwidacja przywilejów fiskalnych szlachty i kleru.
Turgot
W lutym 1776 roku Turgot i Malesherbes przedstawili 6 zredagowanych przez siebie edyktów. Dwa z nich miały charakter wybuchowy, czyli edykt o zniesieniu bezpłatnych świadczeń chłopów i edykt o zniesieniu przywilejów cechowych. Bezpłatne świadczenia fizjokraci uważali nie tylko za niesprawiedliwe ponieważ uiszczali je tylko chłopi ale również za szkodliwe bo dezorganizowały produkcję rolną, co powodowało niską jej wydajność. Chłopi mieli przestać zajmować się utrzymywaniem dróg które odtąd miały być utrzymywane z podatku drogowego płaconego przez wszystkich użytkowników, w tym przez kler i szlachtę. Co do cechów to te były trzymane żelazną ręką przez kastę mistrzów z ojca na syna.
Drakońskie przepisy uniemożliwiały rzemieślnikom podejmowanie działalności na własną rękę co stało w sprzeczności z fizjokratycznymi ideami głoszącymi prawo naturalne i równe prawo do pracy. Na podstawie tych edyktów każdy mógł sobie dowolnie wybrać rzemiosło czy handel do czego wystarczała zwykła licencja administracyjna. Król drobiazgowo przestudiował edykty i zatwierdził je. Musiał je jeszcze zarejestrować parlament. Turgot nie podjął jednak żadnych prób przekonywania do swoich racji. Kiedy doradzano mu żeby najpierw postarał się zjednać kilku magistratów odpowiedział: „Jeżeli parlament zechce to zarejestruje”. Było to dość lekkomyślne postawienie sprawy i parlament ustosunkował się do tych edyktów wrogo jeszcze zanim się z nimi gruntownie zapoznał.
Z głoszenia swoich racji nie zrezygnowali natomiast zagrożeni mistrzowie cechowi. Dawali pieniądze różnym pismakom a parlament ze swej strony nakazał konfiskatę pewnych, niewygodnych broszur pisanych m.in. przez Condorcet, Boncerf. Wkrótce publiczność została zalana gwałtownymi tekstami z którymi prawie nie polemizowano. Posiedzenie parlamentu na którym miano rozpatrzyć 6 edyktów zgłoszonych przez Turgota odbyło się 17 lutego 1776 roku. Dla parlamentarzystów były one wywróceniem odwiecznie ustalonego porządku społecznego. Szczególnie trudnym do zaakceptowania był dla nich edykt o zniesieniu bezpłatnych świadczeń chłopów ale i do edyktu o zniesieniu przywilejów cechowych również odnieśli się krytycznie. Przede wszystkim dlatego że te przywileje były źródłem rozlicznych konfliktów między rzemieślnikami, które z kolei przekładały się na dochody sędziów.
Na przykład konflikt między krawcami a handlarzami starzyzną owocował ok. 400 rozprawami sądowymi rocznie. Poza tym nie bez znaczenia było wsparcie opozycji parlamentarnej przez de Conti, chociaż ów książę był wówczas tylko wrakiem człowieka i nie miał już w sobie nic z tego który 30 lat wcześniej pożądał korony polskiej. Był ciężko chory, prawdopodobnie na syfilis i pozostało mu jeszcze 6 miesięcy życia. Zniesienie przywilejów cechowych uderzało i w jego interesy bowiem w jego paryskiej posiadłości, Temple, i tak one nie obowiązywały i książę chciał zachować dla siebie samego korzyści które Turgot chciał dać wszystkim.
Powtarzał, że nie boi się republiki ale przeraża go demokracja. Głosił że rola szlachty polega nie tylko na obronie króla przed ludem ale także na obronie monarchii przed nim samym. Poza tym od ćwierć wieku istniał w polityce tylko jako opozycjonista, był zawsze przeciw. Czasem nazywano go złośliwie generałem parlamentu. Ostatecznie parlament zgłosił remonstrację. Wtedy wszyscy ministrowie uznali że należy skończyć z fizjokratycznymi eksperymentami Turgota i Malesherbesa. Turgot nie dawał jeszcze za wygraną i wbrew opinii Maurepasa wymógł na królu zwołanie loża sprawiedliwości.
Upadek Turgota
Łoże sprawiedliwości na którym miano nakazać rejestrację edyktów Turgota i Malesherbesa z lutego miało miejsce 12marca 1776 roku. Obecny był na nim Choiseul, który, ku powszechnemu zdumieniu, poparł edykty. Pewnie sam uznał że polityka pojednania z parlamentem przestała być możliwa. Spotkało się to z natychmiastową reakcją de Conti: „Panie Choiseul! Zanim pan osiągnął pozycję był pan oszołomem, gdy pan ją osiągnął stał się pan bezczelnym, od czasu jak ją pan utracił stał się pan sługusem”. Nie wygłosił przemówienia bo nie był w stanie tego zrobić ze względu na chorobę. Nie powtórzyło się zatem rozpłomienienie opozycji parlamentarnej, jak to się zdarzało w przeszłości i kiedy Ludwik XVI nakazał rejestrację edyktów parlament posłuchał, chociaż bracia królewscy Provence i Artois opowiedzieli się przeciw i po raz pierwszy nie stanęli po stronie króla.
Jeszcze tego samego dnia naczelnik policji nakazał nałożyć pieczęcie na siedziby cechów. Niebawem jednak zaczęły się kłopoty. Na przykład w cechu szewców zarejestrowało się 10 tysięcy osób. Pracownicy piekarń masowo opuszczali swych patronów i otwierali sklepiki na własną rękę. Awantury między mistrzami i czeladnikami stały się tak częste i poważne że musiało interweniować wojsko. Zdarzyło się nawet aresztowanie fałszywego księdza który jako zawód podawał: „Odprawiam msze za 12 sous”. Szlachtę alarmowały niepokoje w głębi kraju. Rozpowszechniały się pogłoski o zniesieniu przywilejów feudalnych. Jacyś opryszkowie zajęli 2 zamki zmuszając ich właścicieli do haniebnej ucieczki. Król w końcu uznał że nie może dalej wspierać reform Turgota.
Coraz bardziej przekonywał się że zniesienie przywilejów, które od wieków różnicują francuskie społeczeństwo, oznaczałoby zrujnowanie hierarchii zbudowanej na przekonaniu szlachty że należy do odrębnej, a przede wszystkim wyższej, warstwy. Opór budziło w nim nazywanie istniejących instytucji monarchii barbarzyńskimi bo przecież tworzyli je jego przodkowie. W komentarzu do zredagowanego przez Turgot memoriału o zgromadzeniach municypalnych Ludwik XVI napisał: „Pan Turgot jest wrogiem stanów i hierarchii ich zgromadzeń. Te zaś podtrzymują we Francji przymioty i zaszczyty poszczególnych osób i tworzą hierarchię poddanych bez której nie może być żadnej innej hierarchii. Pan Turgot proponuje hierarchię władzy, ta zaś, jeżeli nie jest oparta na urodzeniu, jest chimeryczna. Tak jak we wszystkich monarchiach, dawnych i współczesnych.
[ …]
Prastare formy monarchii miałyby być zniesione i zastąpione zgromadzeniami nowego ludu. Nie wiem czy Francja rządzona przez wybrańców ludu byłaby zacniejsza od teraźniejszej, rządzonej na podstawie prawa urodzenia”.
Kierując się tymi wszystkimi przesłankami Ludwik XVI odwołał 12 maja 1776 roku Malesherbes i Turgot. Na miejsce Turgot mianowany został Jean-Etienne Bernard de Clugny d’Amelot który zaraz zniósł reformy Turgot, po to zresztą go powołano. Miejsce Malesherbesa zajął intendent Guyenny. Faktem jest że reformy Turgota przyniosły również inne uboczne skutki negatywne, bowiem doszło do całkowitej zgody między parlamentem w którym były wpływy jansenickie a resztą kleru za którym na ogół stała szlachta. Połączyło ich zagrożenie utraty przywilejów podatkowych. Zatem polityka Turgota doprowadziła do wzmocnienia sił opozycyjnych.
Kiedy Ludwik XVI powoływał do rządu Turgota i dał tym samym zielone światło planom fizjokratów to robił to z miłości do ludu. Później jednak widział jak ten lud buntował się przeciwko tym planom. Źle nastawiło go to do wszelkich nowości i przekonało go do tradycji. Skutki tego były brzemienne bowiem o ile Ludwikowi XVI trudno przychodziło wydawanie decyzji to jednak kiedy coś postanowił to uparcie się tego trzymał. Tak było i tym razem. Ludwik do końca, czyli aż do wstąpienia na szafot, będzie już przeciwny wszelkim reformom ustrojowym.
Necker po raz pierwszy
Niepowodzenia Turgota i Malesherbesa były w dużej mierze spowodowane czynnikami zewnętrznymi bowiem w owym czasie narastał konflikt Anglii z jej amerykańskimi koloniami i wojna z Anglią stawała się sprawą palącą. Dlatego minister spraw zagranicznych Francji, Vergennes, był zdecydowanie przeciwny poczynaniom fizjokratów. Do ich niepowodzenia przysłużył się zresztą prawdopodobnie nawet Sekret, którego Vergennes był prominentnym agentem. Vergennes uważał że uderzyć w Anglię należy w Ameryce. Wojna na kontynencie nie wchodziła w grę bowiem w przypadku opanowania Anglii europejskie mocarstwa nie pozostałyby bierne wobec takiego wzrostu potęgi Francji i zaczęłyby jej szkodzić na wszelkie sposoby, również militarnie. Natomiast o Ameryce Europa miała blade pojęcie i wydarzeniom które tam miały miejsce poświęcano w Europie niewiele uwagi.
Wiadomym było że będzie to kosztowna wojna bo prowadzona na ogromną odległość w kraju rozległym i słabo zaludnionym gdzie trudno o zaopatrzenie. No i oprócz wojsk lądowych należało wyposażyć flotę. Przygotowania do wojny Francja rozpoczęła zaraz po dymisji Turgota i Malesherbesa bo w czerwcu 1776 roku. Wtedy też rozpoczął się jej wysiłek finansowy. Oczywiście Vergennes potrzebował kogoś kto potrafi dostarczyć pieniędzy. Wybór padł na bankiera, Jacques Necker, Szwajcara wyznania kalwińskiego. Pochodził z Genewy gdzie urodził się w 1732 roku. Kiedy miał 16 lat przybył do Paryża i rozpoczął pracę w banku. Później został współwłaścicielem banku i dorobił się sporego majątku. W 1768 roku został rezydentem swej ojczystej Genewy w Paryżu. Poczuł wówczas u siebie pewien pociąg do polityki.
Jacques Necker
W 1772 roku udzielił sporych kredytów skarbowi królewskiemu i w ten sposób zwrócił na siebie uwagę Choiseul. Wydał eseje o tematyce ekonomicznej w których ganił między innymi pomysły Turgota o wolnym handlu zbożem. Napisał „Pochwałę Colberta” co przychylnie nastawiło do niego filozofów. Nie był zbytnio oczytany, prawie nie znał historii Francji a jej ustrój i system administracyjny bardzo słabo. Bardzo dobrze orientował się za to w zagadnieniach finansowych. W 1776 roku nie prowadził już żadnej działalności bankowej, żył po prostu ze zgromadzonego wcześniej kapitału. Szacował że w owym czasie połowa europejskich zasobów złota i srebra była we Francji. Biorąc to pod uwagę twierdził że monarchia ta może pożyczać ile zechce i zobowiązywał się sfinansować wojnę za pomocą pożyczek, nie uciekając się do nakładania podatków nadzwyczajnych.
Ich nałożenie było zresztą niemożliwe ze względu na opór parlamentu. 22 października 1776 roku został postawiony na czele francuskich finansów, ale z tytułem „dyrektora skarbu” bowiem król wahał się otwarcie powierzyć kalwinowi stanowisko kontrolera generalnego finansów. Czysto formalną nominację na to stanowisko otrzymał Taboureaux.
29 czerwca 1777 roku król odsunął Tabureaux i Necker stanął na czele finansów jako „dyrektor generalny finansów”. Będąc kalwinem nie miał jednak prawa do zasiadania w radzie ministrów, co było po myśli Vergennes ponieważ oszczędzało mu to ewentualnych dyskusji na temat wydatków wojennych. Trzeba zresztą powiedzieć że wszyscy kontrolerzy generalni finansów byli przeciwni wojnom ponieważ to zawsze na nich spadała troska o ich finansowanie
Do swych operacji finansowych wykorzystywał założony w marcu 1776 roku przez Turgota Bank Dyskontowy (caisse d’escompte). Był to w istocie bank emisyjny który początkowo co prawda przyjmował tylko depozyty ale później emitował papiery. Nazwano go tak ponieważ inna nazwa, na przykład Bank Królewski za bardzo przypominała poczynania J. Law. Pierwsze bilety ten bank wyemitował w 1777 roku. Po objęciu swego urzędu Necker usunął z sektora finansów ponad 100 urzędników i zaraz zaczął mieć kłopoty z opozycją, poza tym cały czas borykał się z parlamentem. Kiedy rząd za jego sprawą planował podniesienie podstawowego podatku taille parlament natychmiast zareagował i 13 lutego 1780 roku ogłosił że sama ustawa rządowa do podniesienia tego podatku nie wystarcza a może to nastąpić tylko po uprzedniej rejestracji przez parlament.
Parlament zadecydował również o weryfikacji innego podatku, „dwudziestki” (vingtieme). Ponieważ system poboru podatku nie działał najlepiej Necker powrócił do pomysłów Turgota i Malesherbesa by zwołać stany prowincjonalne co jeszcze wzmogło wrogość parlamentu do niego bowiem parlament zawsze uważał że takie zgromadzenia naruszają jego kompetencje. Wobec fiaska otrzymania pieniędzy na drodze podwyższenia podatków Necker uciekał się do pożyczek na warunkach bardzo niekorzystnych dla państwa, przeważnie w zamian za dożywotnie renty za które uzyskał 360 milionów. Ostatnią pożyczkę rozpisał w lutym 1781 roku kiedy wojna w Ameryce zaczęła wygasać. W sumie Necker pożyczył 550 milionów i był za to powszechnie krytykowany.
W styczniu 1781 roku wydał w swojej obronie „Sprawozdanie Dla Króla”, broszurę o charakterze propagandowo-polemicznym w której o katastrofalny stan finansów państwa oskarżał wyższe warstwy a przede wszystkim dwór. Narobił sobie wrogów i wiosną wielu zgodnie już przeciwko niemu intrygowało: bracia królewscy, książęta krwi, wielcy panowie. Mnożyły się skierowane przeciwko niemu pamflety. Pod koniec kwietnia 1781 roku parlament udaremnił jego plany powołania stanów prowincjonalnych odmawiając rejestracji pierwszego takiego zgromadzenia w Bourbonnais.
19 maja 1781 roku został odwołany co wywołało w Paryżu wielkie poruszenie w jego obronie. 5 miesięcy później, 19 października 1781 roku pod Yorktown skapitulowała armia brytyjska i chociaż pokój podpisano dopiero w 1783 roku to wojna w Ameryce to w praktyce wojna się skończyła. Pochłonęła około miliarda liwrów, co było sumą astronomiczną.
Calonne
3 listopada 1781 roku nominację na kontrolera generalnego finansów otrzymał Charles-Alexandre de Calonne. Miał zaprowadzić porządek w zdezorganizowanych przez wojnę finansach. Urodził się w 1734 roku. Karierę rozpoczął w służbie króla. W 1765 roku z jego polecenia prowadził negocjacje z La Chalotais. W 1766 roku był jednym z tych którzy przygotowali wygłoszoną przez króla mowę na tzw. „ubiczowanym posiedzeniu”. W nagrodę za zasługi został intendentem w Metz gdzie mieściło się dowództwo najważniejszego okręgu wojskowego we Francji na czele którego stał brat szefa Sekretu Króla, Victoire de Broglie. Wykazał się zdolnościami administracyjnymi i zwrócił na siebie uwagę de Broglie tym samym uzyskał przychylne poparcie Sekretu i pewnie dlatego usilnie na to stanowisko promował go jeden z najważniejszych agentów Sekretu, minister Vergennes.
Charles de Calonne
Calonne był dobrze widziany przez dwór, przez dzierżawców podatków a także przez finansistów z którymi był powiązany poprzez byłą żonę i aktualną kochankę. Parlament natomiast patrzył na niego nieufnie. Po objęciu urzędu zerwał z polityką restrykcyjnych oszczędności. Uznawał ją za błąd gdyż ujawniała katastrofalny stan państwowych finansów. Uważał że należy robić dobrą minę do złej gry i udawać rozrzutność co pozwoli uzyskać zaufanie potrzebne do wyjścia z długów. Był przeciwnikiem polityki deflacji i zwolennikiem polityki łatwego pieniądza. W ramach udawania rozrzutności braciom królewskim przekazuje ogromne sumy, królowej daje pieniądze na nowy pałac (Saint-Cloud).
By uzyskać nowe dochody a przede wszystkim by uzyskać przychylność dzierżawców podatków kazał wybudować wokół Paryża mur którego jedynym celem była kontrola wwożonych do miasta produktów żywnościowych. Nazwano go murem Calonne i nie przysporzył mu on sympatii. Pobudzał giełdę. Rozpoczął negocjacje o traktat handlowy z Anglią, której finanse były w równie opłakanym stanie. W 1785 roku podjął próbę prowadzenia polityki inflacyjnej. Zaczął do tego że przyjął stosunek wartości złota do srebra taki jaki był w Hiszpanii, czyli 1:15. Spowodowało to odpływ złota do Hiszpanii ale do Francji napłynęło srebro które lepiej sprawdzało się w obiegu i pobudziło cyrkulację pieniądza. Od razu też przyniosło to skarbowi około 70 milionów liwrów czystego zysku co pozwoliło na podwyższenie kapitału Banku Dyskontowego.
Jednak dla dokonania takiej operacji musiał przeprowadzić zmianę próby monet na co we Francji nikt się nie odważył od reformy monetarnej w 1726 roku. Od razu też nastawiło to przeciw niemu parlament. Tego też roku wypłynęła sprawa zwana aferą naszyjnikową. Bardzo możliwe że jakoś zainspirował ją Calonne w ramach udawania rozrzutności.
Afera Naszyjnikowa
Jej przesłanek należy szukać w 1773 roku kiedy to Ludwik XV zamówił u paryskich jubilerów diamentowy naszyjnik ogromnej wartości (200 – 300 tys. Liwrów) dla swej kochanki, pani du Barry. Naszyjnik był już prawie gotowy kiedy Ludwik XV niespodziewanie zmarł. Jubilerzy którzy włożyli w niego ogromne pieniądze nie wiedzieli co z nim zrobić. Na taki prezent stać było w Europie tylko króla Francji. Jednak Ludwik XVI nigdy nie miał żadnej kochanki. Królowa natomiast nie chciała słyszeć o tym naszyjniku bowiem był on pierwotnie przeznaczony dla du Barry, której alergicznie nie znosiła. Całą tą sytuację postanowiła wykorzystać zubożała hrabina de La Motte. Dla swej intrygi wybrała kardynała de Rohan, wielkiego jałmużnika Francji, czyli proboszcza pałacowej kaplicy który przedtem był jakiś czas ambasadorem w Wiedniu.
Cesarzowa Maria-Teresa robiła wszystko żeby się go stamtąd pozbyć. Ta bogobojna matrona ze zgrozą wysłuchiwała jak de Rohan utrzymuje harem nałożnic poprzebieranych za zakonnice. Kiedy wreszcie pozbyła się go z Wiednia ten został wielkim jałmużnikiem Francji, co pozwalało mu na bezpośredni kontakt z królową. Przerażona Maria Teresa napisała do swej córki żeby nie utrzymywała z nim żadnych kontaktów bowiem grozi to kompromitacją. Ta rzeczywiście unikała de Rohan jak ognia ku jego utrapieniu zresztą bowiem zawsze wielki jałmużnik był we Francji w bardzo dobrych stosunkach z królową i zawsze wywierał na nią wpływ.
Hrabina de La Motte dobrze znała sytuację i zaczęła wysyłać kardynałowi sfałszowane bileciki pochodzące niby to od królowej. Sfrustrowany ignorowaniem go przez królową kardynał był nimi uszczęśliwiony. W tych bilecikach niby-królowa wyrażała chęć posiadania naszyjnika ale twierdziła że nie ma na to pieniędzy. W końcu lekkomyślny de Rohan ustalił z rzekomą królową że sfinansuje zakup tego naszyjnika w zamian za mianowanie go ministrem. Doszło nawet do osobistego spotkania z rzekomą królową, tyle tylko że nie była to królowa a przebrana aktorka. Po tym spotkaniu kardynał przestał się wahać i wszedł w kontakt z jubilerami, szczęśliwymi że wreszcie znalazł się nabywca. W ten sposób naszyjnik trafił w ręce de La Motte i przepadł. Po pewnym czasie jubilerzy podnieśli larum i sprawa nabrała rozgłosu.
Trudno uwierzyć żeby hrabina de La Motte robiła to bez wiedzy Calonne, przecież jego protektor, Vergennes, to agent Sekretu i był niewątpliwie dobrze poinformowany o tym co dzieje się w Wersalu. Intryga de La Motte wpisywała się w koncepcje Calonne udawania rozrzutności i chyba spełniła ten wymóg, chociaż z moralnego punktu widzenia była bardzo wątpliwa. Sprawę nagłośnił de Breteuil, jeden z najważniejszych agentów Sekretu Króla, który nienawidził de Rohana za to że ten w 1780 roku zajął jego miejsce ambasadora w Wiedniu. Kiedy de Rohan wychodził od króla gdzie składał wyjaśnienia w sprawie naszyjnika de Breteuil wydał donośnym głosem rozkaz by go aresztować. Miało to miejsce w słynnej sali lustrzanej w obecności tłumu dworzan. De Breteuil zaskarbił sobie tym łaski królowej i uzyskał wpływ na jej decyzje co się dla niej fatalnie skończyło. To w dużej mierze na skutek jego intryg Maria Antonina trafiła na szafot.
De Rohan trafił do Bastylii gdzie przebywał do maja 1786 roku. 22 maja 1786 roku rozpoczął się jego proces przed parlamentem i został uznany niewinnym. Postawiło to królową w kompromitującym świetle. Później parlamentarzyści opowiadali jak to nie ugięli się przed królową. Skompromitowanie jej było o tyle ułatwione że miała ona bardzo liberalne podejście do etykiety przez to wierzono we wszystkie zło jakie o niej mówiono, poza tym od dziesiątków lat lud był przyzwyczajony do różnych skandali w życiu prywatnym władców. Efektem afery naszyjnikowej było przekonanie że królową Francji każdy może mieć za klejnot. A panowało już powszechne przekonanie że wszystkim niepopularnym edyktom winna jest królowa.
Upadek Calonne
W 1786 roku sytuacja finansowa Francji stała się katastrofalna. Przewidywano że deficyt na następny rok wyniesie około 100 milionów liwrów a parlamenty odmówiły rejestrowania nowych pożyczek. 20 sierpnia 1786 roku Calonne przedstawił królowi program reform. Chce zlikwidować cła wewnętrzne. Bank dyskontowy (caisse d’escompte) planował przekształcić w bank emisyjny z prawdziwego zdarzenia. Wszelkie zobowiązania poddanych na rzecz państwa miała zastąpić praca za wynagrodzeniem. Zasadniczą częścią jego reform była jednak reforma podatków. Dotychczasowe miała zastąpić „subwencja terytorialna”, płacona bez żadnych przywilejów. Obciążenia miały być rozdzielane przez zgromadzenia prowincjonalne. Był to powrót do pomysłów Turgota. Calonne, tak jak tamten, nie przewidywał w tych zgromadzeniach podziału na stany.
Wiadomym było że parlament nie zaakceptuje zwoływania zgromadzeń, które wchodziły w jego kompetencje, ani równości podatkowej jaka wynikała z „subwencji terytorialnej”. Król również patrzył na to niechętnie i zwlekał z decyzją. Od czasu wojny mącznej nie należał do zwolenników takich reform. Źle widziała to również królowa. Wywodziła się z rodu który panował nad potulnymi ludami gdzie nie było żadnych zgromadzeń samorządowych ani równości podatkowej. Poza tym od czasu afery naszyjnikowej była pod wpływem de Breteuil który takim reformom był również przeciwny. W końcu prawdopodobnie Vergennes wymógł na królu zwołanie Zgromadzenia Notabli. Miało ono umocowanie w politycznej tradycji Francji i zdarzało się w przeszłości że zwoływano takie ciało. Takie zgromadzenie mogło wyrażać tylko opinię, nie miało prawa do zgłaszania swoich problemów ani do remonstracji.
Na oficjalne zwołanie Zgromadzenia Notabli król zdecydował się dopiero 26 grudnia 1786 roku. Wyznaczono je na 29 stycznia 1787 roku. Taka zwłoka pozwoliła wszystkim siłom opozycyjnym na porozumienie się. W jego skład weszło 7 książąt krwi, 7 arcybiskupów, 6 diuków-parów, 6 diuków nie-parów, 8 marszałków Francji, intendenci, przedstawiciele parlamentu, ziem korony, najważniejszych miast i korporacji miejskich. Ogółem było to 147 osób. Obrady nie rozpoczęły się jednak 29 stycznia i odwlekały się. 12 lutego dość niespodziewanie zmarł Vergennes. Odegrało to fatalną rolę. Wiele wskazuje na to że był to jeden z najwybitniejszych polityków w historii Francji. Na skutek jego śmierci urosła niewątpliwie rola de Breteuil w tajnych służbach co pewnie wywarło spory wpływ na przyszłe wydarzenia. Przecież podczas różnych intryg i zawirowań politycznych rola tajnych służb rośnie.
Calonne znalazł się w trudnym położeniu. Królowa go nienawidziła a wraz ze śmiercią Vergennes stracił potężnego protektora i nie miał już kto udaremniać wpływów de Breteuil. Obrady Zgromadzenia Notabli otwarto 27 lutego 1787 roku i od razu rozpoczęły się ostre ataki na jego plany reform. Skończyło się na tym że 10 kwietnia 1787 roku król niespodziewanie go odwołał. Ulica przyjęła to z radością. Jego miejsce zajął prezydent zgromadzenia notabli, Etienne-Charles Lomenie de Brienne (ur. w 1725 roku), przyjaciel Turgot, Voltaire i encyklopedystów.
Brienne
W dniach 6 i 7 czerwca 1787r Brienne zażądał od parlamentu rejestracji projektów przedstawionych przez Zgromadzenie Notabli. Ten nie robił trudności odnośnie wolnego handlu zbożem, zgodził się na zastąpienie darmowych świadczeń wobec króla opłatą pieniężną, ale odmówił rejestracji edyktu o podatku od ziemi i o podwyższeniu podatku stemplowego. Kwestionowany był również dekret o utworzeniu wybieralnych zgromadzeń doradczych, przede wszystkim nie godzono się na głosowanie od głowy. Te zgromadzenia był to cios w urzędników którzy kupowali swoje urzędy. W lipcu Adrien Duport, członek parlamentu, wróg absolutyzmu, nawołuje do zwołania stanów generalnych, czyli zgromadzeń w których istniał podział na stany i gdzie głosowano stanami a nie od głowy.
30 lipca 1787r Brienne zapowiedział łoże sprawiedliwości w celu nakazania rejestracji kwestionowanych edyktów. Miało miejsce 6 sierpnia 1787r. Parlament wysłuchał woli króla po czym następnego dnia ogłosił ustawy za nielegalne. Nie dość na tym, 13 sierpnia 1787r stosunkiem głosów 80 do 40 przyjął rezolucję że edykty fiskalne były sprzeczne z prawem narodu i wszczął postępowanie przeciwko Calonne. Prowadził je Duport. Calonne wolał nie czekać na wyniki śledztwa i wyjechał do Anglii, uważa się go za pierwszego emigranta. Parlament za swój opór został wygnany do Troyes. Wówczas biura fiskalne (cour des aides i chambre de compte) cofnęły swe poparcie dla Brienne. Na prowincji wszystkie trybunały ogłosiły swą solidarność z Parlamentem Paryża. Wśród posiadaczy biletów zapanowała panika, tłumnie zgłaszali się do banku by wymienić je na metal.
Wybuchły zamieszki. Po raz pierwszy w konflikt wmieszała się ulica. Niektórzy te właśnie wydarzenia uważają za początek Wielkiej Rewolucji. Splądrowano dom komisarza policji Chenon. Przeciw rządowi rozpętana została kampania pamflecistów. Wśród ministrów doszło do rozbieżności. Brienne zalecał ustępstwa natomiast Malesherbes który był wówczas kanclerzem zalecał twardą politykę. Król wybrał ustępstwa i kazał wycofać edykty o podatkach gruntowym i stemplowym. Poprzestano tylko na czasowym podniesieniu Vingtième. 28 września parlament zatwierdził te złagodzone edykty i triumfalnie powrócił do Paryża. Na ulicy wybucha radość która na krótko przerwała rozruchy w których brali udział czeladnicy i uczniowie z dzielnic sąsiadujących z Palais-Royal a rej wodzili członkowie palestry. Upojony popularnością Parlament krytykował siły policyjne za próby tłumienia zamieszek.
Policja reagowała coraz mniej zdecydowanie, coraz bardziej modne natomiast stawało się demonstrowanie przeciw rządowi w interesie narodu. W końcu bujający w obłokach Parlament przystał tylko na nieznaczne podniesienie taille i jasnym było że odmówi przegłosowania jakiegokolwiek podatku. Brienne postanawia uciec się do pożyczek, ale i to nie zyskuje aprobaty. Wreszcie staje przed dylematem: albo represje, albo zwołanie Stanów Generalnych. Po cichu konferuje z D’Eprémesnil, jednym z przywódców parlamentu, który zdawał sobie sprawę że sprawy idą za daleko i ustalił z nim że poprze pożyczki w zamian za zwołanie Stanów Generalnych, czyli zgromadzeń gdzie głosowano stanami. Nie wiadomo było tylko czy parlament go posłucha.
Na 19 listopada król zwołał łoże sprawiedliwości. Znowu zaczęto od krytyk polityki finansowej rządu. W końcu D’Epremesnil zażądał zwołania stanów generalnych na 1789r a król nakazał rejestrację kwestionowanych edyktów. Jednak wyrażając swą wolę zapomniał wyrzec sakramentalnej formuły „Na moje specjalne polecenie”. W związku z tym książę Orleański wstał i wykrzyknął: „To jest nielegalne”. Zdezorientowany król odpowiedział: „to nie do mnie” (ca m’egal). Później dodał: „To jest legalne bo ja tak chcę”. W ten sposób łoże sprawiedliwości spełzło na niczym. Aresztowano dwóch doradców parlamentu d’Epremesnil i Montalbert których uznano za prowodyrów a Filipa Orleańskiego wygnano. Parlament stanął w jego obronie. Książę był zdecydowanym zwolennikiem parlamentu, przynajmniej do pewnego czasu, i skutecznie zastąpił de Conti.
Książę Filip Orleański
Odmawiał zasiadania w parlamencie Maupeau. Od 1785 roku, czyli od śmierci ojca, w odziedziczonej siedzibie rodowej Palais-Royal, urządził centrum opozycji przeciwko Ludwikowi XVI, który nie darzył go sympatią, chociaż Maria-Antonina go uwielbiała. W 1787 roku był jednym z tych parlamentarzystów którzy domagali się zwołania stanów generalnych. Twierdził że tylko one mogą nakazać podatki. Sprawy zaszły daleko a podatki były konieczne do funkcjonowania państwa. Parlament, niewolnik swej popularności, wahał się by o tym decydować. Trwający pół roku konflikt z parlamentem starał się zakończyć Lomenie de Brienne i 1 maja 1788 roku podjął kolejną próbę narzucenia parlamentowi swej woli. Ogłosił 6 dekretów, które między innymi likwidowały tortury ale pozbawiały parlament kontroli nad stanowieniem prawa i nad finansami. 3 maja głośny sprzeciw wyraził D’Espremenil.
Oskarżał króla o zamach stanu, ogłosił się strażnikiem praw, kontestował władzę absolutną. Wówczas król kazał go aresztować razem z Monsabert i wyznaczył łoże sprawiedliwości. Odbyło się 8 maja 1788 roku. Tym razem król nakazał rejestrację edyktów których autorem był Malesherbes i które były dużo bardziej daleko idące niż te przedstawione 1 maja. Ogołacały Parlament z większości jego przywilejów i uprawnień. Parlament miało zastąpić nowo powołane zgromadzenie 47 specjalnie do tego celu powołanych wielkich bajliwów. Było to coś w rodzaju Zgromadzenia Notabli i król liczył na ich uległość bowiem chodziło o rejestrację wielu edyktów. Procedura kryminalna miała być zreformowana. Tortury miały być zniesione. Zadano cios sądownictwu feudalnemu bowiem w myśl tych edyktów wystarczyła wola tylko jednej ze stron, by sprawa odbyła się przed sądem królewskim.
Utrzymano natomiast sprzedawalność urzędów sędziowskich. Edykty z 8 maja rozdrażniły zarówno arystokrację, której ograniczały przywileje, jak i burżuazję, bo nie likwidowały sprzedawalności urzędów. Parlament robił co mógł by przede wszystkim nie dopuścić wielkich bailiwów do głosu. W kraju zapanował zamęt. W miastach dały się odczuć braki w zaopatrzeniu i agitatorom łatwo przychodziło organizowanie zamieszek. W Paryżu spalono kukłę Lamoignona. Największe wystąpienia miały miejsce w Bretanii (Rennes), Delfinacie (Grenoble) i Bearn (Pau). Wszędzie parlamenty organizowały agitację i to nie przebierającą w środkach.
KONIEC CZĘŚCI VI CDN.
Źródła:
Arlette Lebigre – Parlement Francais
Robert Margerit – La Revolution
Pierre Miquel – La Grande Revolution
Gilles Perrault – Secret du Roi
Albert Soboul – La Revolution francaise
Wikipedia
Komentarze