W grudniu 1770 roku Ludwik XV zdymisjonował potężnego ministra, Choiseul, który od wielu lat miał przemożny wpływ na politykę Francji. Oznaczało to również pewien punkt zwrotny w stosunkach króla z parlamentem bowiem zdymisjonowany minister był zwolennikiem ugodowej polityki wobec parlamentu. Gdy został usunięty nic nie stało już na przeszkodzie by przeprowadzić reformy które temu parlamentowi nie były miłe. Zajął się tym kanclerz Maupeau, prawnik, niewątpliwie właściwy człowiek na właściwym miejscu, zdolny do wypełnienia takiego zadania. Zanim został kanclerzem był prezydentem jednej z izb parlamentu. Znał doskonale mechanizmy jego działania i środowisko prawnicze.
Kiedy w styczniu 1771 roku parlament odmówił akceptacji wydanych przez niego edyktów i przerwał pracę to już w lutym powołał nowy parlament, zwany później parlamentem Maupeau. Oczywiście takie rozstrzygnięcie musiało spotkać się z reakcją odwołanych członków starego parlamentu a byli to wszystko ludzie obyci w intrygach politycznych, no i oczywiście znający prawo. Zaraz zaowocowało to zaburzeniami politycznymi które dały o sobie znać również dlatego że ówczesna sytuacja polityczna Francji była dość skomplikowana.
Sytuacja polityczna Francji pod koniec panowania Ludwika XV
14 lat wcześniej, w 1756 roku rozpoczęła się Wojna Siedmioletnia. Do jej prowadzenia potrzebne były pieniądze, jednak parlament sprzeciwiał się wszelkim próbom nakładania dodatkowych podatków. Jego opór był bezustannie podsycany przez księcia krwi, de Conti. Bardzo prawdopodobne że te wynikłe wówczas problemy z parlamentem skłoniły Ludwika XV do pozostawienia tajnej służby którą nazwano Sekretem Króla. Służba ta istniała co prawda już od 1746 roku ale powołano ją wówczas po to by pomogła księciu de Conti w zdobyciu korony Polski. W 1756 roku było jednak już oczywistym że ten cel przestał być realny i de Conti niczego w Polsce nie osiągnie. Powszechnie sądzono, że służba ta zostanie rozwiązana. Jednak ku ogólnemu zaskoczeniu tak się nie stało. Wiele wskazuje na to że Ludwik XV liczył że pomoże mu ona w jego konflikcie z parlamentem.
Charles-Francois de Broglie
1 stycznia 1757 roku jej szefem mianował Charlesa de Broglie, najważniejszego z jej dotychczasowych agentów. Jednak opór parlamentu, bezustannie podsycany przez de Conti, okazał się na tyle silny że uniemożliwił prowadzenie wojny i w 1763 roku Francja musiała zawrzeć niekorzystny pokój. Można powiedzieć ze konflikt króla z parlamentem przybrał wówczas nową jakość bowiem zagroził międzynarodowej pozycji Francji, która jednak nie pogodziła się z przegraną w Wojnie Siedmioletniej. Zaraz też rozpoczęły się we Francji przygotowywania do nowej wojny. W jej przygotowywaniu wielkie zasługi położył Choiseul. Starał się również ułożyć jakoś stosunki z parlamentem bowiem po doświadczeniach Wojny Siedmioletniej jasnym było że bez tego nie da się prowadzić wojny.
W przygotowania te mocno zaangażował się również Charles de Broglie i kierowany przez niego Sekret. W 1770 roku Francja była już do niej gotowa i potrzebne były tylko królewskie decyzje. Ludwik XV nie mógł się jednak na nic zdecydować i zwlekał. Choiseul widząc że mija najsposobniejsza chwila do rozpoczęcia wojny zaczął intrygi mające na celu jej wywołanie. Ludwik XV dowiedział się o tych knowaniach i w grudniu 1770 roku go zdymisjonował. W ten sposób wojna z Anglią została odłożona do niewiadomo kiedy. To królewskie kunktatorstwo przez wielu nie było widziane najlepiej. Również przez Charlesa de Broglie i przez Sekret. Prawdą jest że od swego powołania na szefa służby Charles de Broglie służył wiernie królowi, ten zaś darzył go całkowitym zaufaniem.
Ta wierność stale jednak była wystawiana na próbę. Był wykluczony ze wszelkich królewskich łask te bowiem mogły ujawnić jego rolę, przecież zadawano by sobie pytanie: „za co?”. Poza tym Ludwik XV miał upodobanie do posługiwania się tą służbą za plecami własnych ministrów, bez ich wiedzy. Była co prawda dobrze zakamuflowana, nie na tyle jednak żeby wysocy dygnitarze korony czegoś nie zauważali i na Charlesa de Broglie, jako jej szefa, stale spadały jakieś szykany, choćby po to by przekonać się czy król weźmie go w obronę. Ten zaś nigdy się na to nie zdecydował i w sumie Charles de Broglie za swą wierność królowi tylko zbierał cięgi. Tak było na przykład z panią de Pompadour, później ze Choiseul. W końcu miał tego dość i kiedy na dworze pojawiła się nowa wpływowa faworyta królewska, pani du Barry, to sobie ją zjednał i to na tyle skutecznie że można powiedzieć iż została jego agentką.
Stało się to gdzieś w styczniu 1770 roku. Mając dość szykan ze strony Choiseul poszukał bez wiedzy króla i z nim porozumienia. Przyszło mu to tym łatwiej że obydwaj w wielu sprawach się zgadzali i mieli wspólny cel – wojnę z Anglią. Obydwaj mieli też negatywny stosunek do królewskiego kunktatorstwa. To porozumienie de Broglie ze Choiseul oznaczało również że w przypadku jakichś zawirowań politycznych Sekret Króla stanie po stronie starego parlamentu z którym Choiseul był ściśle powiązany. To zaś na pewno było niezgodne z intencjami króla który przecież w 1756 roku Sekret pozostawił przede wszystkim po to by mu pomagał przeciwko parlamentowi. Po dymisji Choiseul w grudniu 1770 roku to porozumienie nie straciło na wartości bowiem Choiseul nadal zachowywał ogromne wpływy.
W czerwcu 1771 roku ministrem spraw zagranicznych został Emmanel-Armand de Vignerol du Plessis-Richelieu, diuk d’Aiguillon (1720-1782). Zwolennik absolutyzmu rozumianego tak jak go rozumiał jego wielki przodek, kardynał Armand de Richelieu. To znaczy rządy ministra wiernie służącego królowi i wypełniającego jego wolę ale też cieszącego się całkowitym zaufaniem i poparciem króla. Tu był jednak problem bo ten warunek w przypadku Ludwika XV nie był spełniony bowiem ów całkowitym zaufaniem darzył nie oficjalnego ministra a szefa swej tajnej służby, de Broglie. Diuk d’Aiguillon wzorem swego przodka gotów był ścinać głowy wielkich którzy mieli kłopoty z bezwzględnym podporządkowaniem się królowi. Nie tolerował żadnej podwójnej dyplomacji, czy równoległej polityki, które trudno było pogodzić z absolutyzmem, co komplikowało sytuację bowiem Ludwik XV uwielbiał takie metody działania. Kiedy d’Aiguillon został ministrem, Maupeau zyskał oddanego i wpływowego zwolennika.
diuk d’Aiguillon
Zatem w czasie kiedy Maupeau reformował system prawny monarchii, czyli na początku lat 1770-tych najważniejszymi graczami na politycznej szachownicy Francji byli:
D’Aiguillon – fanatyk monarchii absolutnej gotów za wszelką cenę przywrócić nadszarpnięty autorytet królewski i ścinać wielkie głowy.
Charles de Broglie – szef tajnych służb a przede wszystkim tajnej dyplomacji, cieszący się pełnym zaufaniem króla ale który od pewnego czasu, mniej więcej od 1770 roku, tego zaufania wyraźnie nadużywał i prowadził podwójną grę.
Choiseul – do grudnia 1770 roku potężny minister, jak mało kto znający meandry europejskiej polityki i dyplomacji, z tego tytułu nazywany przez carycę Katarzynę „Woźnicą Europy”. Po zdymisjonowaniu go przez króla pozostawał nadal bardzo wpływowym francuskim politykiem.
No i oczywiście na tej szachownicy był stary parlament, który, chociaż rozwiązany, posiadał jednak nadal ogromne wpływy. Dość przypomnieć że w jego skład wchodzili książęta krwi i parowie. Bynajmniej nie rezygnował z odzyskania dawnej pozycji i był gotów poprzeć każdego kto stanie po jego stronie.
Był oczywiście i Ludwik XV . Dobrze informowany ale nieskory do podejmowania decyzji. W owym czasie dawało się u niego zauważyć pewne zmęczenie. Przejawiał coraz mniej energii i stawał się coraz bardziej kunktatorski. Na pewno nie było to na miarę potrzeb ówczesnej monarchii francuskiej.
Beaumarchais i afera Goezmana.
Wśród niezadowolonych z poczynań Maupeau byli i finansiści. Obawiali się że przez te reformy utracą dzierżawy podatków i wszystkie płynące z tego tytułu korzyści. To z pomiędzy nich wyszedł najpoważniejszy atak przeciwko parlamentowi Maupeau. Poprowadził go Pierre-Augustin Caron de Beaumarchais (1732 – 1799). Jeden z najbliższych współpracowników bardzo znaczącego finansisty francuskiego, Paris-Duvernay. Przy tym był jednak utalentowanym autorem sztuk teatralnych i pisarzem, pełnił również pewne funkcje na dworze. Kampania propagandowa jaką rozpętał przeciwko parlamentowi Maupeau o wiele bardziej przyczyniła się do upadku tego parlamentu niż intrygi zdymisjonowanych magistratów czy fronda książąt krwi, chociaż one wszystkie nie były bez znaczenia.
Rozpoczęta przez niego kampania propagandowa przeciwko parlamentowi Maupeau znana jest w historii jako afera Goezmana. Można ją w zasadzie potraktować jako sztukę teatralną napisaną przez Beaumarchais w której on sam zagrał główną rolę. Oczywiście nie był jedynym aktorem. Drugim był Goezman. Że ci dwaj ze sobą współpracowali może świadczyć fakt że po tym jak Goezman został usunięty z parlamentu Maupeau udał się do Londynu gdzie był właściwie francuskim agentem jako John Wilkes a prowadził go tam i utrzymywał z nim kontakt właśnie Beaumarchais.
Początek afery Goezmana to oczywiście 1771 rok ale nawiązano do wydarzenia jeszcze z lipca 1770 roku kiedy to zmarł Paris-Duvernay, jeden z czterech braci finansistów którzy odgrywali decydującą rolę we francuskich finansach. Beaumarchais był przyjacielem i najbliższym współpracownikiem zmarłego finansisty. Paris-Duvernay pozostawił po sobie ogromny majątek który przekazał swemu bratankowi Alexandre Falcoz de La Blache (1739 – 1799). Natomiast 12 tysięcy liwrów zapisał Beaumarchais. La Blache zaskarżył ten zapis testamentowy twierdząc że Beaumarchais sfałszował podpis. Motywy tej jego decyzji są nieznane bo był bogatym człowiekiem, tak zresztą jak i Beaumarchais i owe 12 tysięcy liwrów nie było dla ich obu jakąś dramatycznie wielką sumą. Motywowano to tym że podobno La Blache nienawidził Beaumarchais.
Oskarżenie było jednak o tyle poważne że za sfałszowanie podpisu groziły galery. Nikt zatem nie zdziwił się że Beaumarchais wszedł na drogę sądową. Rozprawa odbyła się 22 lutego 1772 roku i sąd wydał wyrok na korzyść Beaumarchais. Zasądził by La Blache wypłacił mu 15 tysięcy liwrów. Ten ani myślał się na to zgodzić i odwołał się do parlamentu, a był to akurat nowy parlament organizowany przez Maupeau, jeszcze nie okrzepły, atakowany ze wszystkich stron i była to jedna z pierwszych spraw którą ten parlament miał się zająć. Przeciwnicy tego parlamentu zaczęli nadawać sprawie rozgłos. Rozprawę odwoławczą wyznaczono na 6 kwietnia 1773 roku. Jednak w lutym 1773 roku Beaumarchais popadł w tarapaty. Zaczęło się od tego że pokłócił się, czy może „pokłócił”, z diukiem de Chaulnes o pewną aktorkę, pannę Medard.
Wyszła z tego spora awantura bo diuk wpadł z bronią do domu Beaumarchais i mu groził. Został jednak rozbrojony przez służących Beaumarchais i wyrzucony. Rozjątrzyło go to do tego stopnia że publicznie odgrażał się iż zabije Beaumarchais, który oczywiście nie pozostawał dłużny i sprawa nabrała rozgłosu, z tym że awantura pysznego arystokraty z nieszlachcicem i to jeszcze o aktorkę była raczej typowa i nikogo nie dziwiła. Skutek był taki że obydwu wsadzono do Bastylii. Było oczywistym że dla Beaumarchais to poważny kłopot bowiem udaremniał zabiegi związane z mającym się odbyć 6 kwietnia procesem. Przede wszystkim chciał się widzieć z referentem jego sprawy a był nim doradca parlamentu Maupeau, właśnie Goezman, Alzatczyk z pochodzenia. W końcu wyprosił pozwolenie wyjścia z Bastylii na miasto. Pozwolono mu ale pod warunkiem że będzie mu towarzyszył policjant.
Beaumarchais opuścił Bastylię, oczywiście w towarzystwie policjanta, i udał się do domu Goezmana. Ten jednak ani myślał go przyjąć i trudno było się temu dziwić. Przecież osobnik przychodzący do domu doradcy parlamentu w asyście policjanta nie budzi zaufania. Poza tym La Blache wykorzystał pobyt Beaumarchais w Bastylii na dość intensywną, skierowaną przeciw niemu kampanię, która odbiła się głośnym echem. Nieprzyjęty przez Goezmana postanowił spotkać się z jego żoną. Udało mu się nawiązać z nią kontakt za pośrednictwem wydawcy Lejay. Pani Gabrielle Goezman była dużo młodsza od męża i miała bardzo liberalne podejście do życia. W Paryżu powtarzano jej powiedzenia typu: „Gdyby pojawił się hojny klient, którego sprawa jest słuszna, i który domaga się tylko uczciwości, to zdaje mi się że nie naraziłabym swojej wrażliwości przyjmując prezent”.
Innym mówiła po prostu że: „Gdy mój mąż zostanie referentem to będę dobrze wiedziała jak oskubać kurę by ta nie narobiła hałasu”. Prośbom Beaumarchais wyszła naprzeciw ale zażyczyła sobie 200 ludwików. Ta cena wydawała mu się wygórowana (1 ludwik=25 liwrów) poza tym podobno nie miał tyle. Pani Goezman zgodziła się jednak na zaliczkę. Pożyczył zatem z hałasem 100 ludwików od swego przyjaciela na dworze, giermka królewskich córek, i dał je pani Goezman. Oprócz tego dał jej jeszcze wysadzany diamentami zegarek. 6 kwietnia odbyła się rozprawa przed parlamentem. Wyrok parlamentu był niekorzystny dla Beaumarchais. Zamiast zainkasować 15 tys liwrów musiał zapłacić La Blache 56300 liwrów plus odsetki oraz koszty procesu. Podobno była to dla niego ruina finansowa a La Blache natychmiast zaczął demonstracyjnie przejmować jego majątek.
Równie demonstracyjnie zachowywała się rodzina Beaumarchais. Jego ojciec schronił się u przyjaciół, siostra w klasztorze, on sam natomiast nie mógł nic zrobić bo przebywał w Bastylii. Nie uznano go co prawda za fałszerza tylko za kogoś kto nadużył starczej nieudolności ale pozbawiało go to honoru a zatem i funkcji na dworze. Gdyby go uznano za fałszerza to skończyłby na galerach. Za pośrednictwem Lejay zażądał od Gabrieli Goezman by oddała mu pieniądze i zegarek. Ta oddała mu zegarek ale zamiast 100 ludwików oddała mu tylko 85. Lejay, który pośredniczył w całej tej transakcji, nie czynił z tego żadnej tajemnicy a był znany z prawdomówności. Oczywiście wszyscy sądzili że resztę zdążyła już przepuścić i że nie chciała się przyznać mężowi. Poza tym było wielu świadków tych wszystkich zabiegów i sprawa tych ludwików i zegarka stała się powszechnie znana.
W ten sposób Beaumarchais zaatakował parlament Maupeau w najbardziej wrażliwym punkcie: po co zabroniono podarków dla sędziów tzw. epices jeżeli żony magistratów i tak je wyłudzają. Te 15 ludwików stały się sprawą państwowej wagi. Wszyscy przeciwnicy reformy Maupeau, z de Conti na czele, zmobilizowali się za Beaumarchais. Natomiast Goezman szukał wyjścia z sytuacji która nadal nabierała coraz większego rozgłosu. W czerwcu 1773 roku zwrócił się do Lejay który służył jako pośrednik między Beaumarchais a jego żoną i podyktował mu usprawiedliwiające jego żonę oświadczenie brzmiące mniej więcej tak: „Oświadczam że owa dama z oburzeniem odrzuciła moją propozycję…”. Zaprzeczał również jakoby przekazał jej zegarek wysadzany diamentami i owe 100 ludwików.
Po uzyskaniu od Lejay tego oświadczenia Goezman wniósł do parlamentu skargę na Beaumarchais o próbę przekupstwa. Wszyscy jednak pamiętali o 15 ludwikach o których w oświadczeniu nie wspomniano. Po Paryżu zaczęło krążyć powiedzenie że Ludwik XV-ty obalił stary parlament a 15 ludwików obali nowy. W lipcu Goezman zmusił Lejay do napisania kolejnego oświadczenia iż nieprawdą jest jakoby ktoś pobrał 15 ludwików z kwoty przekazanej przez Beaumarchais.
Szum wokół tej sprawy był taki że w końcu Beaumarchais został wezwany przez prezydenta parlamentu Maupeau, Bertier de Savigny, by wytłumaczył o co chodzi. Ten zaprzeczył jakoby usiłował przekupstwa. Wówczas i Lejay oświadczył że to co napisał jest niezgodne z prawdą a napisał to dlatego że Goezman mu groził. Spędził za to 8 dni w Bastylii. Tak się też złożyło że właśnie wówczas de Chaulnes i Beaumarchais pogodzili się, podobno za sprawą Target, który był przywódcą wiernych staremu parlamentowi adwokatów, tzw. „Prawiczków”. Kiedy Beaumarchais wyszedł z Bastylii, znalazł adwokata który miał prowadzić jego sprawę, i zajął się nagłaśnianiem swoich „krzywd”.
Antykrólewskie knowania – Sekret z parlamentem.
W 1772 roku doszło do I-szego rozbioru Polski który zachwiał równowagę europejską na korzyść Austrii. Francja została nim totalnie zaskoczona. Francuskie tajne służby i dyplomacja niczego w porę nie zauważyły mimo że na placówce dyplomatycznej w Wiedniu przebywał wówczas jeden z najlepszych agentów Sekretu, Durand. Austriakom udało się uśpić francuskie służby ponieważ austriacki czarny gabinet złamał francuskie szyfry i przez jakiś czas odczytywał francuskie depesze. Takie postawienie Francji przed faktem dokonanym przez sojuszniczkę nie było najlepiej przyjęte.
Coraz powszechniejszą stawała się we Francji opinia że Austria staje się zbyt potężnym i uciążliwym sojusznikiem i dla przywrócenia równowagi w świecie germańskim należy przeorientować francuską politykę zagraniczną zamieniając sojusz z Austrią na sojusz z Prusami. Król nie chciał o tym słyszeć. Nie chciał psuć stosunków z Austrią przede wszystkim ze względów rodzinnych, przecież żona następcy tronu była Austriaczką. Poza tym odczuwał osobistą niechęć do Fryderyka II. Takie motywacje nie przemawiały do wielu francuskich polityków i rodziły pewne opozycyjne nastroje. Na tym tle doszło do porozumienia de Broglie z Choiseul którzy nie pytając króla o zgodę postanowili doprowadzić do takiej zamiany sojuszy. W związku z tym planowali również przetasowania w rządzie. Miejsce d’Aiguillon miał prawdopodobnie zająć de Broglie.
Oczywiście ci dwaj, działając w porozumieniu władni byli zrealizować takie zamiary, tym bardziej że postawa króla nie cieszyła się powszechną aprobatą. De Broglie trzymał w ręku nici tajnej dyplomacji, Choiseul natomiast, mimo że nie był już ministrem to zachowywał jednak swój autorytet w „jawnej” dyplomacji i w ogóle ogromne wpływy we Francji. Swe plany zaczęli wcielać w życie w maju 1773 roku. Do Hamburga wysłali Dumourieza będącego zaufanym oficerem Choiseula. Miał tam przeprowadzić rozmowy z bratem króla Prus księciem Henrykiem o ewentualnym sojuszu, którego ów książę był gorącym zwolennikiem. Przykrywki do tej podróży dostarczył de Broglie. Poinformował króla że Dumouriez udaje się do Hamburga by organizować tam korpus ekspedycyjny na pomoc zagrożonej przez Rosję, Szwecji.
Charles-Francois Dumouriez
We Francji panowała wówczas powszechna obawa że Szwecja podzieli los Polski dlatego ani król ani nikt inny nie widzieli niczego podejrzanego w podróży mającej na celu zorganizowanie dla niej odsieczy. Jednak de Broglie, przecież szef wywiadu, wiedział dobrze że taka pomoc jest już Szwecji niepotrzebna bo akurat wówczas Rosja zaczęła ponosić porażki w wojnie z Turcją. Król natomiast o tym jeszcze nie wiedział. Oficjalne pozwolenie na tą podróż wydał minister wojny, Monteynard. Po drodze Dumouriez przybył do Brukseli gdzie przebywało wielu członków starego parlamentu i innych magistratów których reformy Maupeau pozbawiły stanowisk. Z pewnością bez trudu zjednał ich przeciwko Austrii, co nie było bez znaczenia bowiem gdy stary parlament powróci do łask będzie już raczej przeciw Austrii, a zatem niechętny i Marii-Antoninie.
Jednak porozumienie Sekretu ze choiseulistami miało pewne wady bowiem choiseuliści nie mieli wprawy w prowadzeniu tajnych misji. Dumouriez, chociaż dobry żołnierz, nie był materiałem na dobrego agenta. Jako taki nie sprawdził się zresztą już w Polsce, był zbyt butny, zbyt często unosił się honorem. Wykonując swą misję do Hamburga popełnił wiele błędów i w sierpniu 1773 roku d’Aiguillon odkrył prawdziwy cel jego podróży. Ludwik XV miał jeszcze wówczas całkowite zaufanie do de Broglie, nie podejrzewał go o żadną dwulicowość i napisał mu że d’Aiguillon odkrył knowania choiseulistów. Zachował się zresztą ten list datowany na 21 sierpnia 1773 roku. Pewnie mocno to zaalarmowało de Broglie i skłoniło go do stanowczego poparcia starego parlamentu, co oznaczało że musi zwalczać parlament Maupeau.
Nie miał zresztą innego wyjścia bo sytuacja była niebezpieczna ponieważ: po pierwsze Dumouriez był oficerem w czynnej służbie i jako taki nie miał prawa prowadzić politycznych rozmów. Gdyby zaś ujawniło się że de Broglie prowadzi podwójną grę, byłoby to traktowane jako oszukiwanie króla. Oba przypadki traktowano jako zdradę stanu. 120 lat wcześniej kardynał de Richelieu karał to na gardle. Jego potomek, d’Aiguillon, też się do tego palił. Do swoich intryg de Broglie postanowił posłużyć się Beaumarchais. Uznał że należy go wsunąć w królewskie łaski. Gdyby mu się to udało to tym samym mocno by to skompromitowało nie tylko króla ale i parlament Maupeau. To zaś uderzyłoby w jego głównego wroga, d’Aiguillon. Że de Broglie miał taki zamiar świadczą wydarzenia z najbliższych kilku miesięcy.
Do realizacji tego planu posłużył się swoją agentką, panią du Barry. 29 sierpnia 1774 roku przekazał królowi że otrzymał informacje iż w Londynie ma się ukazać skandaliczna broszura o przeszłości pani du Barry zawierająca takie rewelacje że nie można dopuścić by została wydana. Autorem tej broszury był Charles Thevenau, 32-letni łajdak, który kazał się tytułować kawalerem de Morande. Swego czasu za jakieś przewinienia musiał uciekać z Francji, zamieszkał w Londynie i został tam pamflecistą-szantażystą. Jego broszury ukazywały się tylko wówczas kiedy jego ofiara nie chciała płacić. Jakie były zamiary de Broglie pokazała przyszłość. Na początku 1774 roku okazało się bowiem że tylko Beaumarchais jest władny nie dopuścić do ukazania się tej broszury.
D’Aiguillon działał energicznie i na początku września 1773 roku aresztowano w Hamburgu Dumourieza a w Paryżu jego wspólników. Nie odważył się jednak tknąć ani de Broglie ani Choiseul, ani wysoko postawionych agentów Sekretu którzy byli w te knowania zamieszani. Do tego musiał mieć poparcie króla ten zaś był ostrożny z decyzjami. W końcu września jednak d’Aiguillon dostarczył dowodów że de Broglie przekroczył swe uprawnienia i go oszukał. Ludwik XV kazał de Broglie udać się do swoich ziem. Była to już niełaska. W październiku d’Aiguillon przedstawił sprawę de Broglie na radzie ministrów i ta uznała że popełnił zdradę stanu. Dla d’Aiguillon kwalifikował się niewątpliwie na szafot i sytuacja de Broglie stawała się niewesoła. Ludwik XV nie mógł się jednak na coś takiego zdecydować. Z pewnością nie był okrutnikiem ale wydaje się że ze swymi pokrętnymi metodami rządzenia stanowczo nie pasował do monarchii absolutnej.
Afera Goezmana – ciąg dalszy.
Beaumarchais tymczasem robił swoje i 16 września rozpoczęto sprzedaż jego broszury w której bronił się przed zarzutem korupcji. 18 listopada ukazała się następna. Obie odniosły wielki sukces. Entuzjastycznie wyrażała się o nich pani du Barry. Goezman wynajął swoich pismaków i sprawa zaczęła nabierać niesłychanego rozgłosu. 15 grudnia ukazała się kolejna broszura Beaumarchais która po dość typowej pyskówce, zawierała na samym końcu zabójczą informację: Goezman był ojcem chrzestnym pewnej dziewczynki, prawdopodobnie jego nieślubnej córki bowiem w parafii przedstawił się jako Louis Dugravier i podał fikcyjny adres. Taki człowiek nie istniał. W czasach kiedy świadectwo chrztu było jedynym aktem urodzenia było to poważne przestępstwo.
Ukazywało to ponadto Goezmana jako cudzołożnego małżonka, niegodnego ojca chrzestnego a przy tym fałszerza. To wszystko pozbawiało go czci i honoru. Został oskarżony o fałszerstwo ale gdy parlament Maupeau zażądał od niego dymisji, ten odmówił. Opinia publiczna grzmiała i 20 grudnia 1773 roku dom Beaumarchais został dosłownie najechany przez tych co chcieli otrzymać od niego tą 3-cią broszurę. W Comedie-Francaises wznowiono jego sztukę Eugenię. Były tłumy widzów. Nawet Voltaire, zdecydowany przeciwnik dawnych parlamentów i zwolennik parlamentu Maupeau, wolał nie angażować się w całą tą sprawę. 19 lutego 1774r Beaumarchais publikuje swoją 4-tą broszurę. Znów ogromny sukces.
Pisał w niej między innymi że w dotyczącej go sprawie „naród nie jest sędzią, jest ucieleśnioną w mojej osobie stroną i moja sprawa jest sprawą wszystkich obywateli” i dalej: „Każdy obywatel bez wątpienia podlega magistratom, ale któryż magistrat może obejść się bez poważania obywateli”. Swą banalną historię zamienił w sprawę wagi państwowej w której on jako ucieleśniony naród stanął przeciwko sędziom Maupeau. Doskonale udało mu się podburzyć opinię publiczną przeciwko Maupeau. Dotąd nie udało się to ani innym literatom którzy napisali mnóstwo pamfletów na zamówienie starego parlamentu, ani intrygom zdymisjonowanych magistratów, ani frondzie książąt krwi. Książę de Conti był zachwycony. Na wszelki wypadek Beaumarchais przeniósł w bezpieczne miejsce swe papiery osobiste.
26 lutego 1774r odbyło się posiedzenie sądu mające rozstrzygnąć sprawę Beaumarchais – Goezman. Kiedy sędziowie udali się na naradę Beaumarchais wyszedł z budynku sądu. Na ulicy był owacyjnie witany. Narada trwała do wieczora i wreszcie o 21-ej, po długiej dyskusji, stosunkiem głosów 30 przeciw 6, zapadł wyrok. Beaumarchais został potępiony, co pociągało za sobą utratę praw cywilnych, nie mógł już rozstrzygać w Luwrze sporów związanych z polowaniem, nie mógł w ogóle pełnić jakiejkolwiek funkcji publicznej. Nie mógł też odwołać się od wyroku wydanego podczas sprawy z La Blache. Comedie-Francaise nie wystawiała sztuk takich osobników.
Dla człowieka prowadzącego jakieś interesy był to całkowity paraliż. Poza tym wydane przez niego 4 broszury miały być spalone. Goezman został usunięty z parlamentu jako podejrzany o branie łapówek od obu stron. Inni otrzymali lekkie kary. Po wyroku Beaumarchais stał się zatem uosobieniem wszelkiego zła i ukrył się u księcia de Conti.
Beaumarchais w królewskich łaskach
Wtedy właśnie pani du Barry przekonała wreszcie króla że nie można dopuścić by w Londynie została wydana broszura o jej przeszłości. Przekonała go też że najlepiej to zadanie wykona Beaumarchais. Król się na to wszystko zgodził. Wezwał go i powierzył mu tą sprawę. Miał się udać do Londynu i wykupić od Thevenau de Morande broszurę znieważającą panią du Barry. Gdyby mu się to powiodło miano zdjąć z niego ciążące na nim wyroki. Do Londynu wyjeżdżał kilkakrotnie, jako Ronac (anagram od Caron). Oczywiście te wszystkie jego tam i z powrotem oraz różne zabiegi a przede wszystkim potajemne widzenia się z królem w ciekawskim Wersalu były nie do ukrycia. Zresztą wszystko to było prowadzone w sposób tak tajemniczy żeby możliwie najwięcej osób tym zainteresować i żeby jak najwięcej było domysłów.
Ludwik XV i pani du Barry
Ani Beaumarchais ani de Broglie który za nim stał bynajmniej nie chcieli tego ukrywać, przecież chodziło im o skompromitowanie króla i czynili to z powodzeniem. Wszyscy na pewno zadawali sobie pytanie jak to jest że człowiek będący w konflikcie z parlamentem Maupeau i przez ten parlament skazany mógł być w łaskach u króla. Wiedziano że Ludwik XV często używa pokrętnych metod rządzenia i w tej ożywionej aktywności Beaumarchais widziano na pewno jakieś nowe królewskie matactwo. Pewnie wysnuwano z tego wniosek że sprawy parlamentu Maupeau stoją źle. W każdym razie te kontakty stawiały króla w złym świetle. Czyniły go podejrzanym w oczach tych którzy dotąd sądzili że mają w nim obrońcę, czyli w oczach parlamentu Maupeau. D’Aiguillon też pewnie nie wiedział co o tym wszystkim sądzić. Tym bardziej że był w bliskich stosunkach z panią du Barry na których mu zależało by móc wywierać wpływ na króla.
W każdym razie te poczynania Beaumarchais niewątpliwie jeszcze bardziej skomplikowały sytuację Ludwika XV. Już miał wielu wrogów: magistratów których usunięto ze stanowisk w związku z reformami Maupeau, niezadowolonych z likwidacji starego parlamentu książąt krwi, finansistów których pozycja była zagrożona. Poza tym Sekret znalazł się raczej po stronie starego parlamentu. Nie ulega wątpliwości że Ludwikowi XV doszli nowi wrogowie. Oddany mu dotąd parlament Maupeau zaczął w niego wątpić, bo jak mógł nie brać pod uwagę dziwnych konszachtów króla z tego parlamentu największym wrogiem. D’Aiguillon też pewnie nie najlepiej to wszystko widział, przecież i on nie mógł wymóc na królu zdecydowanych decyzji, choćby wobec takiego Charlesa de Broglie któremu na pewno pobyt na wygnaniu w Ruffec nie przeszkadzał w prowadzeniu różnych intryg.
W takich to okolicznościach, konkretnie w końcu kwietnia 1774 roku, król, który dotąd miał się dobrze, ni z tego ni z owego poczuł się źle i zachorował, podobno na ospę wietrzną. Choroba okazał się śmiertelna bowiem zmarł 10 maja 1774 roku. Mniej więcej w tym czasie Beaumarchais zakończył negocjacje w sprawie broszury o pani du Barry. Za pośrednictwem Laurguais doszedł do porozumienia z Morande, który otrzymał 20 tys liwrów gotówką i certyfikat na roczną pensję w wysokości również 20 tys liwrów z której połowa miała być wypłacana żonie po jego śmierci. W zamian podpisał zobowiązanie że zaprzestanie publikacji wszystkiego co by szkodziło francuskim ministrom czy francuskiej rodzinie królewskiej. Beaumarchais powrócił z Londynu na tydzień przed śmiercią króla. Parlament Maupeau był wówczas już bardzo skompromitowany w oczach ogółu. To nie oznaczało jeszcze jego upadku ale niewiele było potrzeba żeby do tego doszło.
Koniec parlamentu Maupeau
Sukcesję po Ludwiku XV objął jego 20-letni wnuk, Ludwik XVI. Był nieźle wykształcony ale nie miał żadnego pojęcia o sprawach państwowych. Dotąd nawet ani razu nie wziął udziału w posiedzeniu rady ministrów. Zmarły król nie wprowadził go w nic. 12 maja 1774 roku, przerażony ogromem obowiązków jakie na niego spadły, młody król zwrócił się do Jean-Frederic Phelypeaux hrabiego de Maurepas by mu pomógł rządzeniu. Wybrał go za radą swej ciotki, Adelajdy. Nikt nigdy nie kwestionował kompetencji czy uczciwości Maurepasa, jednak tak się złożyło że był on mocno powiązany z kastą parlamentarną i z całego serca życzył sobie powrotu starego parlamentu. Od samego też początku starał się przekonać do tego młodego króla, który z kolei parlamentów nie znosił w ogóle. Stale mu powtarzał maksymę swego dziadka, kanclerza Pontchartrain że: „bez parlamentu nie ma monarchii”.
Wykorzystywał słabość młodego króla do popularności, a opinia publiczna jednoznacznie opowiadała się za starym parlamentem. Wykorzystywał też jego pragnienie do życia w zgodzie z książętami krwi, a ci tradycyjnie stali po stronie starego parlamentu. Wtedy zresztą zauważano u młodego króla pewne cechy upodabniające go do dziadka. Od niego też trudno było wyrwać jakąś decyzję. Miał takie same upodobanie do plotek, do cudzej intymności, do sekretów alkowy, czy do wykrytych w listach złośliwości. Ogólnie rzecz biorąc niezmiernie interesowały go słabości ludzi i ich tajemnice. Po swoim dziadku odziedziczył również namiętność do polowania.
Maurepasowi sprzyjały również okoliczności bowiem już w czerwcu 1774 roku odszedł z rządu D’Aiguillon, potężny minister i zarazem protektor parlamentu Maupeau. Podał się co prawda sam do dymisji, ale tak naprawdę musiał to zrobić bo chociaż był niewątpliwie wierny królowi i tak jak jego wielki przodek, kardynał de Richelieu, dążył do umacniania władzy królewskiej, to jednak był źle widziany przez Ludwika XVI, ale przede wszystkim przez jego żonę, królową Marię-Antoninę. W oczach pary królewskiej kompromitowały go relacje z panią du Barry, która zaraz po śmierci króla schroniła się w jego pałacu. Maria-Antonina jej nie znosiła. Natomiast d’Aiguillon za życia Ludwika XV zabiegał o jej względy by mieć na niego wpływ.
Tej niechęci Marii-Antoniny do pani du Barry trudno się zresztą dziwić. Królowa mimo 4-letniego stażu małżeńskiego nie zaszła w ciążę, co było powodem wielu komentarzy i uszczypliwości. Nie mogła zatem patrzeć życzliwym okiem na kobietę mającą opinię ladacznicy. Wygląda na to że pani du Barry, agentka de Broglie, źle się przysłużyła również i d’Aiguillon. W każdym razie odejście d’Aiguillon z rządu oznaczało że ubył potężny przeciwnik starego parlamentu przez co zabiegi Maurepasa czyniły postępy. W sierpniu 1774 roku wymógł wreszcie na królu zmianę rządu. Usunięto wreszcie znienawidzonego kontrolera generalnego finansów, Terraya, ale przede wszystkim kanclerza Maupeau.
Te dymisje oznaczały koniec parlamentu Maupeau i otwierały drogę do powrotu starego. W ten sposób Ludwik XVI pod wpływem swego mentora, Maurepasa, ale wbrew innym ministrom, zaprzepaścił trzyletnie wysiłki Maupeau, które zaczynały przynosić owoce. Nowy parlament składał się na ogół z ludzi uczciwych i przyzwoitych. Czas robił swoje i coraz więcej członków wygnanego przed trzema laty starego parlamentu skłaniało się do powrotu. Adwokaci którzy nie chcieli stawać przed sędziami parlamentu Maupeau byli coraz bardziej znudzeni swym heroizmem. Podsądni natomiast przyzwyczajali się do nowej jurysdykcji.
Na wieść o tych dymisjach w Paryżu zapanował szał radości. Palono kukły zdymisjonowanych ministrów. Terray, widząc co się dzieje, zdecydował się na ucieczkę z Paryża. Po drodze został rozpoznany i tłum omal nie wrzucił go do Sekwany. Członków parlamentu Maupeau maltretowano. Jeden z funkcjonariuszy policji, Bouteille został zlinczowany. Policja w czasie tych zamieszek zachowywała się biernie. Wszyscy żądali wskrzeszenia starego parlamentu a wkrótce najpełniejszym wyrazicielem tego powszechnego pragnienia został Beaumarchais.
Powrót Starego Parlamentu
Beaumarchais przez całe lato był nieobecny w Paryżu. Przebywał w Wiedniu gdzie wykonywał delikatną misję. Miał nie dopuścić do druku broszury niewygodnej dla pary królewskiej. Do Paryża powrócił w październiku 1774 roku i zaraz napisał traktat polityczny trollujący staremu parlamentowi zatytułowany „Podstawowe Uwagi o Powołaniu Parlamentów”. Przekonywał w nim że król Francji nie może wywodzić źródeł swej władzy od Boga bowiem każdy tyran miesza Boga do własnych celów. Nie może też powoływać się na prawo miecza bo to uświęca tylko triumf silniejszego nad słabszym. Natomiast jego władza wynika z poszanowania „fundamentalnych praw” które układają stosunki między władcą a poddanymi a których depozytariuszem i gwarantem jest parlament. Przy tym pomijał milczeniem kwestię w jaki sposób magistraci którzy tanio kupili swe urzędy mogą reprezentować wolę narodu.
W listopadzie 1774 roku stary parlament powrócił do obowiązków. Był to triumf polityki Maurepasa. 11 listopada odbyło się łoże sprawiedliwości które zainaugurowało podjęcie tych obowiązków. Ludwik XVI wygłosił napisaną przez Maurepasa mowę po wysłuchaniu której zapanowała powszechna radość. Niedługo jednak trwała bo niedługo trzeba było czekać aż parlament da o sobie znać. Już 3 grudnia 1774 roku ogłosił że łoże sprawiedliwości z 11 listopada, które zaingerowało podjęcie przez niego obowiązków, było nielegalne. Zastosował tutaj nieubłaganą logikę: Ponieważ nie mógł być rozwiązany nie mógł też być przywrócony do obowiązków. Zaraz też rozpoczęto prześladowania przedstawicieli parlamentu Maupeau. Wyzywano ich publicznie od „lokajów, łotrów”. Niektórych sponiewierano. Wielu zostało zrujnowanych na skutek wykluczenia ze środowiska
To wszystko spotkało ich za to, że wiernie służyli królowi. Był to kolejny cios w prestiż władzy królewskiej. Sytuacja ta bardzo przypominała tą z czasów afery La Chalotais w 1765 roku, którą jeden z urzędników intendenta z Reims skonstatował wówczas takimi słowami: „Jeżeli hańbą jest służyć królowi, to królowi nikt już nie będzie służył”. Powrót starego parlamentu źle oceniło wielu ówczesnych znakomitości, na przykład Voltaire czy Condorcet. Z polityków cesarzowa Maria-Teresa, lord Stormont. Maupeau swoje odwołanie i powrót starego parlamentu skwitował jednym zdaniem: „Wygrałem dla króla proces który trwał 300 lat. Jeżeli chce go ponownie przegrać, wolno mu to”
KONIEC CZĘŚCI V CDN.
Źródła:
Pierre Gaxotte – Siecle de Louis XV
Pierre Goubert – Introduction a l’Histoire de France.
Arlette Lebigre – Parlement Francais
Voltaire – Histoire de Parlement de Paris
Gilles Perrault – Secret du Roi
Wikipedia
Komentarze