Andrzej Chachuła – blog historyczny

14 maja 2015
Kategorie: Bez kategorii

Pani de Pompadour i inne, czyli kobiety w polityce. (cz.II.1750-1764r)

Opublikowano: 14.05.2015, 9:03


Charles-Francois de Tournehem – biologiczny ojciec pani de Pompadour.  

Około 1750 roku stosunki pani de Pompadour z królem zmieniły charakter, wyewoluowały w przyjaźń. Pani de Pompadour była typem zimnej piękności i seks nie był dla niej najważniejszy, mogła się bez niego obejść. Poza tym jej pozycja na dworze nie była uzależniona od królewskiego łoża a od stronnictwa które za nią stało. W tej ewolucji stosunków króla z markizą doniosłą rolę odegrał zbliżający się 1751 rok, rok jubileuszowy podczas którego poddani za pokutę i skruchę uzyskiwali odpusty. Nastroje religijne podgrzewały się, cudzołóstwo było ostro potępiane, szczególnie przez jezuitów, a dla niektórych nawet sama obecność pani de Pompadour na dworze była skandalem. By jakoś przeciwdziałać nieprzychylnym jej nastrojom w styczniu 1750 roku markiza dość demonstracyjnie opuściła swe apartamenty na piętrze w Wersalu gdzie spędzała z królem upojne chwile i przeprowadziła się na parter gdzie zazwyczaj mieszkali książęta krwi.

Poprawiło to jej stosunki z rodziną królewską które stały się niemal życzliwe. Koszty przeprowadzki i modernizacji nowej siedziby poniósł oczywiście jej biologiczny ojciec, Dyrektor Królewskich Nieruchomości, Le Normant. Odtąd król zajął się zmienianymi w zawrotnym tempie panienkami, markiza zaś pozostała na dworze jako oficjalna metresa króla i to ją całkowicie urządzało. Dla jej pozycji groźna byłaby metresa królewska wysoko urodzona i oficjalnie przebywająca w Wersalu. Tym bardziej że pamiętano o jej niepewnym pochodzeniu. W rozmowach powszechnie odmawiano jej partykuły de, mówiono o niej La Pompadour. Tu i ówdzie można przeczytać że odtąd króla i markizę łączyła wyłącznie przyjaźń i że to ona osobiście sprowadzała mu panienki. To nie było tak. Panienki sprowadzał królowi jego pokojowiec, Lebel, ona zaś nie miała z tym nic wspólnego.

Ze strony króla to też nie była wyłącznie przyjaźń. Pamiętajmy że za panią de Pompadour stało potężne stronnictwo i królowi było na rękę mieć przy sobie kogoś kto zapewniał mu z tym stronnictwem kontakt i mimo że przestała dzielić z nim łoże jej wpływy rosły. Była wszechpotężna tam gdzie w grę wchodziło rozdzielanie łask i różnych dobrodziejstw wyrażanych w pieniądzu. O ile jeszcze w 1751 roku nie miała wpływu na politykę zagraniczną to wkrótce uległo to zmianie bowiem od 1752 roku brała udział w naradach ministra spraw zagranicznych, markiza de Puissieux z królem i w ten sposób weszła do wielkiej polityki. Jej rola niepomiernie wzrosła, nie należy jej jednak przesadzać.

Nigdy nie była wtajemniczona we wszystko. Wiedziała tylko to co król chciał żeby wiedziała, innymi słowy to co król chciał żeby wiedzieli finansiści a szczególnie Paris-Montmartel. Pozwoliło mu to jakoś wywierać wpływ na to wszechpotężne stronnictwo. Niewątpliwie była to jedna z przesłanek powstania tak charakterystycznej dla panowania Ludwika XV tajnej dyplomacji która znana jest w historii jako Sekret Króla. Czołowy agent Sekretu de Broglie ustawicznie słyszał od swego pana: „Byle tylko pani de Pompadour czegoś nie zwęszyła”. I rzeczywiście markizie nigdy nie udało się przeniknąć tajemnicy Sekretu Króla, chociaż jego istnienie wyczuwała i zatruwała de Broglie życie jak mogła.

 

Parc-aux-Cerfs

W 1752 roku król zakupił niewielką posiadłość niedaleko pałacu wersalskiego, Parc-aux-Cerfs. Był tam niewielki domek w którym bez problemów mógł oddawać się uciechom z panienkami. W Wersalu tych miłostek nie mógł już ukryć,  coraz powszechniej o tym mówiono i stawało się to coraz bardziej kłopotliwe. Lebelowi zaczęły się naprzykrzać najcnotliwsze damy dworu.

Z pomiędzy mnóstwa anonimowych panienek jakie przewinęły się przez Parc-aux-Cerfs wyróżniała się Louise O’Murphy, zwana Morfizą, Irlandka z pochodzenia. Ludwik zajmował się nią częściej niż innymi a jego związek z nią trwał jakiś czas. Cieszyła się całkowitą swobodą nigdy jednak nie pokazała się na dworze. Zdaje się że miała z królem jedno czy dwoje dzieci. Gdy zaczęła stawiać królowi wymagania (obecność na dworze, tytuły) została wydana za mąż i odprawiona.

Parc-aux-Cerfs. Morfiza czeka na króla.

 

Pani de Romanet.

Latem 1752 roku w otoczeniu króla coraz częściej można było zauważyć panią de Romanet, co mocno niepokoiło markizę. W przeciwieństwie do panienek z Parc-aux-Cerfs ta była wysoko urodzona. Jej pojawienie się było wynikiem intrygi knutej od roku w którą zamieszana była kuzynka pani de Pompadour, pani d’Estrades, darzona przez markizę bezgranicznym zaufaniem. W 1751 roku owa kuzynka została kochanką d’Argenson którego stosunek do finansistów, a zatem i do pani de Pompadour, był bardzo krytyczny. Pod jego wpływem pani d’Estrades zaczęła działać na zgubę swej serdecznej przyjaciółki i kuzynki. Tego też roku obie zaprzyjaźnione jeszcze panie porozumiały się i doprowadziły do ślubu swej dalekiej krewnej, de Romanet, z panem Choiseul-Beaupre. Huczne wesele odbyło się w posiadłości markizy, Bellevue. W ten sposób niezwykle urodziwa pani de Romanet znalazła się w otoczeniu króla, który też od razu ją zauważył.

Znalezione obrazy dla zapytania madame de romanet portraitPani de Romanet

Miala jednak znacznie mniej rozumu niż urody i to do tego stopnia że nie tylko wszystko powtarzała pani d’Estrades ale też we wszystkim jej słuchała, ta zaś instruowała ją co ma robić by zostać metresą królewską i móc wywierać na niego wpływ. Przede wszystkim przekonała ją że musi pozbyć się pani de Pompadour, co skądinąd było dość oczywiste dotąd bowiem zawsze  powtarzało się że nowa metresa królewska swój związek z królem rozpoczynała od pozbycia się poprzedniej. We wrześniu 1752 roku pani de Romanet zaczęła się chwalić że nawiązała z królem bardzo bliskie stosunki, że postawiła warunki i wymogła na królu decyzję o usunięciu pani de Pompadour z dworu. Pierwsze upojne spotkania de Romanet z królem miały miejsce w Fontainebleau i wkrótce przestały być tajemnicą. D’Argenson i jego kochanka d’Estrades uznali że wszystko idzie po ich myśli, sprawy się jednak skomplikowały.

W tym czasie przebywał tam również kuzyn męża pani de Romanet, hrabia de Stainville. Wkradł się w łaski de Romanet, ta zaś w swej naiwności i braku rozumu zaczęła mu się ze wszystkiego zwierzać. Jako pierwszy dowiedział się że zaszła w ciążę. Powiedziała mu też o liście jaki otrzymała od króla i dała się hrabiemu przekonać by mu ten list powierzyć na 24 godziny. Tak się stało i ten sporządził z niego kopie. Jedną z nich przekazał pani de Pompadour i powtórzył jej wszystko czego się dowiedział. Ta wpadła w furię, udała się do króla i doszło do burzliwej sceny. Ludwik mocno się zmieszał kiedy markiza cytowała mu fragmenty listu, jaki ten napisał do pani de Romanet i który ta nieopatrznie powierzyła hrabiemu Stainville. Niektóre z tych fragmentów mówiły o tym że król zamierzał usunąć panią de Pompadour z dworu. Był tak poirytowany ujawnieniem tego listu, dotyczącego przecież jego najbardziej osobistych spraw, że natychmiast wezwał de Romanet i kazał jej opuścić Fontainebleau. Pompadour nie poprzestała na tym.

Wymogła na królu zadośćuczynienie i została wyniesiona do rangi księżnej (diuszesy). Natomiast los pani de Romanet był tragiczny. Zmarła w czerwcu 1753 roku na skutek komplikacji poporodowych, ale tak naprawdę okoliczności jej śmierci były niejasne. Po tych wypadkach markiza znienawidziła swą kuzynkę, panią d’Estrades, za to że chciała odsunąć ją od Ludwika XV posługując się de Romanet i latem 1755 roku pozbyła się jej  z dworu. Natomiast hrabia de Stainville (późniejszy Choiseul) w nagrodę za przysługę został za sprawą markizy mianowany ambasadorem w Rzymie co zapoczątkowało jego wielką karierę polityczną. Nie udało jej się jednak skutecznie poprzeć Generalnego Kontrolera Finansów który chciał opodatkować ustawicznie atakujący ją kler. Mimo zabiegów markizy u króla ten nie udzielił ministrowi wystarczającego wsparcia. Była to cena za jaką kler zrezygnował chwilowo z ingerowania w prywatne życie króla.

 

Markiza i Cesarzowa.

W 1755 roku pani de Pompadour była główną sprawczynią zaskakującego zwrotu we francuskiej polityce. To ona przede wszystkim doprowadziła do sojuszu z Austrią co automatycznie pociągało za sobą zerwanie  sojuszu z Prusami. Oba te państwa nie mogły żyć w zgodzie ze względu na zabór Śląska przez Prusy. Ten zwrot był jednym z najważniejszych wydarzeń XVIII-wiecznej dyplomacji europejskiej. Rzeczywistym sprawcą tego wydarzenia był właściwie kanclerz Austrii, Kaunitz, bez wątpienia zdolny polityk. W latach 1750 – 52 był ambasadorem w Wersalu i poznał dobrze sytuację polityczną Francji. Potrafił wówczas zjednać sobie wielu przyjaciół, również i panią de Pompadour. Kiedy w 1752 roku opuścił Wersal by objąć urząd kanclerza w Wiedniu ta przyjaźń nie została zerwana. Utrzymywali ze sobą korespondencję. By doprowadzić do tego sojuszu przekonał cesarzową Marię-Teresę żeby napisała list do pani de Pompadour.

Ze strony cesarzowej było to ogromne poświęcenie. Ona, szacowna matka kilkorga dzieci, trzymająca pod pantoflem męża, która w Wiedniu kazała utworzyć specjalną policję śledzącą obłapiające się parki, pisze list do damy o niepewnym urodzeniu, fatalnej reputacji, deprawującą cudzego męża i którą królewskie córki określały jako „mama k—a”. List ten zaczynał się od słów „Droga Przyjaciółko”. Podobno kiedy pisała te słowa Kaunitz musiał prowadzić jej rękę.
Odwrotnie było z panią de Pompadour. Stale atakowana przez kler za życie w grzechu przyjęła z radością list od, przecież, arcykatolickiej cesarzowej i bardzo się w tę sprawę zaangażowała.
Maria-Teresa zwracała się w tym liście do markizy z prośbą żeby przekonała króla by wyznaczył kogoś najbardziej zaufanego który w najgłębszej tajemnicy miał wysłuchać tego co miał do powiedzenia ambasador Austrii w Wersalu, Starhemberg.

Kaiserin Maria Theresia (HRR).jpg

Cesarzowa Austrii, Maria-Teresa

 

Markiza doskonale się z tego wywiązała. Przeprowadziła z królem rozmowę. Na rozmówcę Starhemberga zaproponowała Francois Joachim de Pierre Bernis, który cieszył się jej całkowitym zaufaniem. Ludwik XV na wszystko wyraził zgodę. Spotkanie Bernis ze Starhembergiem odbyło się wielkiej tajemnicy, w posiadłości markizy Bellevue i w jej obecności. Żaden minister nic o tym spotkaniu nie wiedział. Taka praktyka była dla Ludwika XV normalną. Dzisiaj wiadomo, że propozycje Marii-Teresy przekazane przez Starhemberga były szczere i jasne. Najważniejszą była propozycja przekazania Niderlandów zięciowi Ludwika XV, księciu Parmy, w zamian za pomoc w finansowaniu wojny i Śląsk. Późniejsze rozmowy Bernis ze Starhembergiem były prowadzone bez udziału markizy, ta jednak była o wszystkim informowana przez Bernis. Później rokowania prowadzono za pomocą wymiany not.

Sprawy posuwały się naprzód aczkolwiek nie wszystkim sojusz francusko-austriacki się podobał. Jego wrogiem był przede wszystkim książę de Conti który dążył do uzyskania korony polskiej i któremu sojusz z Austrią, wspierającą dynastię saską w Polsce, był bardzo nie na rękę. Za wszelką cenę chciał temu przeszkodzić i uznał że by to osiągnąć musi pozbyć się głównej rzeczniczki tego sojuszu, czyli pani de Pompadour. Rozpoczął intrygę i doszło do starcia w którym główną rolę odegrały 3 panie. Wszystko zaczęło się od tego że ktoś namieszał w głowie Morfizie, a to z nią przede wszystkim król spędzał wówczas upojne chwile. Zaczęła stawiać różne żądania, między innymi by ją przedstawiono na dworze. Doszło do tego że król poczuł się zmuszony odsunąć ją od siebie i tak zrobił. Tę sytuację natychmiast wykorzystał de Conti i podsunął królowi panią de Coislin, damę wysoko urodzoną, a więc groźną dla pani de Pomapdour.

Ta ze swego zadania nie wywiązała się najlepiej. Poczynała sobie niczym pensjonariuszka. Pozwalała sobie na różne uszczypliwości pod adresem pani de Pompadour i ta szybko zorientowała się o co chodzi. Oczywiście o wszystkim opowiedziała Bernis. Ten przyjrzał się sytuacji i doszedł do wniosku że pani de Coislin poczyniła duże postępy w uwiedzeniu króla aczkolwiek sprawy nie zaszły jeszcze za daleko. Zaczął działać. Napisał do króla że nowa metresa skomplikowałaby sytuację polityczną bowiem to do pani de Pompadour zwrócił się dwór wiedeński gdy zabiegał o sojusz z Francją a we Francji nowa metresa zazwyczaj burzyła to co stworzyła jej poprzedniczka. Nawet jeżeli to była nie do końca prawda to było podobnym do Marii-Teresy że tak właśnie oceni rozpustny Wersal i przestanie wierzyć w stabilność francuskiej polityki.

Poza tym Bernis zagroził że nie ma zamiaru współpracować  metresą z którą nie łączyłaby go przyjaźń i szacunek albowiem ta starałaby się go odsunąć wiedząc że był powiązany z poprzednią, czyli z panią de Pompadour. Ludwik XV dał się tym argumentom przekonać i zrezygnował z pani de Coislin. Markiza pozostała w Wersalu nie tracąc wpływów a król zajął się wyłącznie panienkami z Parc-aux-Cerfs. Co więcej po tym wydarzeniu markiza wzniosła się jeszcze na szczeblach dworskiej hierarchii i została księżną pałacu królowej co było niezwykłym wyróżnieniem. Jej wpływ na politykę był ogromny. To ona razem z Bernis przekonała króla do rozpoczęcia wojny z Anglią i flota francuska wyruszyła w kierunku Minorki, ważnej bazy angielskiej marynarki. W ten sposób rozpoczęła się Wojna Siedmioletnia. Oboje przekonali też króla i Radę Ministrów do sojuszu z Austrią i 1 maja 1756 roku zawarto traktat francusko-austriacki zwany Traktatem Wersalskim.

 

Wojna Siedmioletnia

Rozpoczęta francuskim atakiem na Minorkę, Wojna Siedmioletnia początkowo miała pomyślny dla Francji przebieg. W czerwcu 1756 roku dowodzone przez Richelieu oddziały francuskie opanowały ostatecznie Minorkę. Jednakże jesienią 1756 roku zaczęły się komplikacje. Król Prus, Fryderyk II przystąpił do wojny i opanował Saksonię. Wydawało się iż postąpił bardzo nierozsądnie ruszył bowiem przeciwko sprzymierzonym nie bacząc że ich siły wielokrotnie przewyższały jego, poza tym ściągnął na siebie powszechne oburzenie. Znalazł się w obliczu trzech rozwścieczonych na niego pań: od dawna miał już na głowie Marię-Teresę za zabór Śląska; panią de Pompadour ponieważ inspirował wypuszczane przeciw niej oszczerstwa kiedy dowiedział się że ta dąży do sojuszu z Austrią; teraz doszła jeszcze caryca Elżbieta która gotowa była stanąć po stronie Austrii by skierować przeciw niemu swe armie. Jednak jego przystąpienie do wojny wszystkich zaskoczyło, nikt nie brał tego pod uwagę i przez to pokrzyżował wiele planów.

Sytuacja wewnętrzna Francji też nie była najlepsza, tlił się konflikt religijny wokół bulli Unigenitus. Jesienią 1756 roku do Wersalu dotarła encyklika papieska która miała zapewnić Francji pokój religijny, tak potrzebny ze względu na wojnę. Parlament odmówił jej rejestracji uznał bowiem że jest to zbyt daleko posunięta ingerencja papieża w sprawy narodowe. Było to bardzo nie po myśli króla któremu na dodatek konflikt z parlamentem był nie na rękę potrzebował bowiem jego współpracy przy nakładaniu potrzebnych na wojnę podatków. Obecność pani de Pompadour nie łagodziła waśni religijnych i nie ułatwiała sytuacji bowiem Kościół od dawna domagał się jej usunięcia ze dworu. Od dawna nakłaniał ją do tego jej spowiednik, jezuita, ojciec Sacy. Ta za nic nie chciała się na to zgodzić a kłopotliwego spowiednika przy pierwszej okazji pozbyła się, przy czym znienawidziła jezuitów, co przyczyni się w 1762 roku do kasaty zakonu we Francji.

Przekonała króla by nakazał przymusową rejestrację encykliki i wydanych edyktów o podatkach. Nie było zresztą innego wyjścia i 13 grudnia 1756 roku król udał się do pałacu sprawiedliwości nakazując rejestrację edyktów, tych wynikających z papieskiej encykliki a przede wszystkim 3-ech edyktów o podatkach przygotowanych przez Machault które zresztą  przypisywano pani de Pompadour. Nakazując rejestrację król używał mocnych i zdecydowanych słów. Skutek tego nie był budujący zaraz 13 parlamentarzystów podało się do dymisji a reszta ogłosiła z nimi strajk solidarnościowy, przestała wykonywać swoje obowiązki i wymiar sprawiedliwości został sparaliżowany. Niedługo potem, bo 5 stycznia 1757 roku, na króla dokonano zamachu. Jego sprawcą był Robert-Francois Damiens jeden z bardzo licznej w Paryżu grupy zawodowych służących. Cios zadany był scyzorykiem, rana nie była groźna, król uznał jednak że jest umierającym. Zażądał spowiedzi, rozgrzeszenia itp. Do przewrażliwionego, leżącego w łóżku króla natychmiast przybyła królowa z córkami.

Zaczęły powtarzać się sceny z Metzu z 1744 roku. Pozycja pani de Pompadour stała się mocno niezręczna wydawało się że jej pobyt na dworze dobiega końca. Ta nie była jednak markizą de Chateauroux. Jak tylko król wstał z łóżka zaraz ją odwiedził. Wszyscy mogli wówczas się przekonać że pozycja markizy nadal była silna. Jej znaczenie nawet wzrosło bo rozpoczęła rozmowy z parlamentem. Wiele wskazuje na to że ten zamach był inspirowany w jakiś sposób przez pewnych parlamentarzystów po tym jak król podjął zdecydowane działania przeciw parlamentowi. Zresztą Damiens po schwytaniu powtarzał że ten zamach to było dopiero ostrzeżenie. Wiele też wskazuje na to że król potraktował to poważnie i skapitulował. By ukryć tę kapitulację która była przecież niebezpieczną dla władcy absolutnego oznaką słabości, rokowania ze swoimi oponentami politycznymi, czyli parlamentem i finansistami, powierzył pani de Pompadour. Ta nawiązała rozmowy z przywódcą parlamentarnej opozycji, Meinieres, jednym z tych 13 którzy po wystąpieniu króla w grudniu 1756 roku podali się do dymisji, i doprowadziła do jakiegoś porozumienia.

Zgodnie z wolą parlamentu usunięty został Machault, niefortunny autor  edyktów fiskalnych którym parlament się sprzeciwił, chociaż do niego ani pani de Pompadour ani finansiści nic nie mieli. Ale usunięty został również d’Argenson który finansistom był solą w oku i o którym wszyscy wiedzieli że pani de Pompadour jest do niego wrogo nastawiona jako do inicjatora intrygi z panią de Romanet. To on zresztą był odpowiedzialny za porządek w Paryżu i można go było obciążyć za zamach Damiensa. To że do tych porozumień z parlamentem i finansistami doprowadziła pani de Pompadour a nie Ludwik XV pozwoliło temu drugiemu jakoś zachować twarz. D’Argenson został zastąpiony przez swego bratanka, Antoine-Rene d’Argenson natomiast stanowisko Generalnego Kontrolera Finansów objął Peyrenc de Moras. Damiens był sądzony przez parlament, skazany na śmierć i okrutnie stracony. Prowadzący sprawę sędziowie parlamentu otrzymali od króla wysokie nagrody.

Bitwa pod Rossbach

 

Bernis

W listopadzie 1757 roku miała miejsce przegrana przez wojska francuskie bitwa pod Rossbach. Armią dowodził protegowany de Pompadour książę de Soubise. Jednocześnie opanowanie Hanoweru przez wojska francuskie nie zrobiło na Anglikach spodziewanego wrażenia. Dla Bernis stało się jasnym że wojna, która jeszcze rok temu wydawała się być wygraną, zaczęła przybierać niekorzystny obrót. Dzięki poparciu pani de Pompadour, Bernis od stycznia 1757 roku był w Radzie Ministrów a w czerwcu został ministrem spraw zagranicznych. Donosił markizie o wszystkim co się dzieje w rządzie. U niej zresztą zbierali się również ministrowie. Był jej oddanym ale po Rossbach doszedł do wniosku że dalszą wojnę należy prowadzić na morzach i przerwać ją na kontynencie, a zatem zrezygnować z sojuszu z Austrią. Pisał do króla że: „Francja ryzykuje utratę wszystkich kolonii by pomścić osobiste zniewagi cesarzowej”.

Francois-Joachim Pierre de Bernis

Postulował wzmocnienie władzy, skupienie jej na czas wojny w rękach premiera, którego od czasów Fleury praktycznie nie było. To już czyniło go podejrzanym w oczach markizy a ten jeszcze chciał się wziąć za finansistów bowiem kiedy wszedł do Rady Ministrów i poznał wszystkie sprawy państwowe uznał iż odgrywają oni w państwie wysoce szkodliwą rolę. Oczywiście to nie mogło się im podobać a zatem i pani de Pompadour. Te swoje poglądy wymieniał z oddanym mu ambasadorem w Wiedniu, Stainville. Nie wiedział że austriacki Czarny Gabinet złamał wówczas francuskie szyfry. W ten sposób Maria-Teresa poznała jego plany i zaczęła przeciwdziałać. Możliwe że to ona poinformowała o zamysłach Bernis „drogą przyjaciółkę”, czyli panią de Pompadour. To pogrążyło jego plany. Kiedy wiosną 1758 roku wojska francuskie pozwoliły się wyprzeć z Hanoweru, który tak naprawdę Francji nie był już do niczego potrzebny, Wiedeń ostro na to zareagował.

Pani de Pompadour obawiała się rozpadu sojuszy i upadku Marii-Teresy. Bernis na próżno nakłaniał markizę by okazywała finansistom mniej pobłażliwości dla ich pokrętnych kombinacji gdyż może to doprowadzić do ogólnego załamania, sprowadzić nieszczęście na nią samą i pociągnąć za sobą nieobliczalne skutki. Przekonywał ją że Paris-Monmartel i Boullonque mają poprzewracane w głowie i nie mają chęci by zebrać jakiekolwiek grosz, a pieniądze coraz bardziej były potrzebne. Nic to nie dało przecież pani de Pompadour sama należała do stronnictwa finansistów a kasa interesowała ją ponad wszystko.  13 grudnia 1758 roku Bernis otrzymał od króla dymisję z Rady Ministrów. Przestał być jej członkiem i musiał udać się do swej posiadłości na prowincji. Do polityki powróci dopiero po śmierci markizy.

Sojusz z Austrią został również uratowany i to w dużej mierze dzięki pani de Pompadour. W styczniu 1759 roku Kaunitz napisał do niej że cesarzowa Maria-Teresa jest jej bardzo wdzięczna za oddanie dla sojuszu Francji z Austrią i że ambasador Austrii, hrabia Starhemberg, ma jej wręczyć w imieniu cesarzowej cenny upominek.  Markiza była bardzo wdzięczna cesarzowej za otrzymany prezent. Napisała do niej list z gorącymi podziękowaniami, jedyny zresztą jaki napisała do cesarzowej. Wyrażała jej swą ogromną wdzięczność i zażenowanie z powodu wartości upominku. Była wówczas u szczytu swego powodzenia. Uznała jednak za konieczne by tej sprawy nie rozgłaszać, mogło to być bowiem powodem różnych plotek na temat jej stosunku do Marii-Teresy.

 

Fatalne Listy

Wiosną 1761 roku Ludwik XV rozpoczął nową liczącą się znajomość. Tym razem z Anne Couppier. Ten romans pociągnął za sobą bardzo poważne skutki a to z racji listów jakie król do niej pisał i które dostały się w niepowołane ręce. Nowa wybranka króla urodziła się w 1737 roku w Grenoble. Jej ojcem był Jean-Joseph Roman Couppier. Jej akt urodzenia został później przerobiony, wydrapano pewne słowa i Anne Couppier znana jest w historii jako Anna de Romans. Była niepospolitej urody. Po raz pierwszy król ujrzał ją prawdopodobnie w ogrodach Marly dokąd przyprowadziła ją jej siostra, pani Varnier, podejrzanej zresztą reputacji. Resztę załatwił Lebel. Anne postawiła jednak warunki. Odmówiła zamieszkania w Parc-aux-Cerfs i król kupił jej dom w Paryżu, na ulicy du Passy gdzie ją odwiedzał. De Romans bywała również w Wersalu i pani de Pompadour zaraz o wszystkim się dowiedziała. W styczniu 1762r urodziła królowi syna.

 Anne Couppier de Romans

To wówczas król pisał do niej owe czułe listy które odegrały potem tak fatalną rolę. Przyrzekał że za jakiś czas uzna syna, który na razie miał przyjąć nazwisko matki, czyli Dame de Meilly-Coulonge, od ziemi którą jej podarował. Pogłoski o uznaniu przez króla syna pani de Romans narobiły w Wersalu trochę szumu, podobno nawet miał otrzymać tytuł diuka du Maine a to podważałoby legalność sukcesji samego Ludwika XV. De Romans nie kryła się bynajmniej ze swym dzieckiem ani ze swym związkiem z królem. Robiła to na tyle natarczywie że sprowadziła na siebie nienawiść pani de Pompadour która w końcu kazała przeprowadzić rewizję w jej domu podczas której zabrano królewskie listy oraz jakieś inne papiery uznające królewskie ojcostwo jej dziecka. To wszystko znalazło się w posiadaniu markizy.

Co było dokładnie w zabranych z jej domu papierach trudno powiedzieć. W każdym razie król bardzo obawiał się ich ujawnienia i robił wszystko by je odzyskać. Po śmierci markizy odegrały zresztą ogromną rolę. Ludwik XV ledwo uniknął skandalu gorszego niż słynna „afera naszyjnikowa” za jego następcy, Ludwika XVI. Związek de Romans z królem trwał jednak nadal i ta w końcu zaczęła się domagać takich zaszczytów jakie miała pani de Chateauroux. Tego już było dla króla za wiele, wygnał ją i kazał jej odebrać syna, którego później uznał i który był znany jako opat Bourbon. Dożył 25 lat, zmarł w 1787 roku w Neapolu. Natomiast jego matka po 6-cio letnim pobycie na wygnaniu poślubiła markiza Cavanac. Zmarła w zapomnieniu w 1808 roku.

 

Markiza kończy Wojnę Siedmioletnią

We wrześniu 1762r parlament odmówił rejestracji edyktów wydanych przez Kontrolera Generalnego Finansów, Bertin, nakładających podatki niezbędne do dalszego prowadzenia wojny. Parlament zażyczył sobie przede wszystkim regularnej kontroli wydatków poprzez podpisywane przez króla kwity. Wywołało to furię pani de Pompadour, która przecież wydawane przez siebie ogromne sumy czerpała prosto ze skarbu bez żadnych kwitów. Do Bertin, napisała ostry list w którym oskarżała go w gwałtownych słowach o nieudolność i informowała że Paris-Montmartel zmniejszył od października kwotę wpływającą do państwowej kasy o 44 mln. liwrów których on nie będzie miał skąd wziąć. Wyciągała stąd pełen hipokryzji wniosek że Bertin służy królowi skandalicznie źle. Pisała że jest tym głęboko oburzona i że przepełnia ją z tego powodu ból i dalej że: „Koniecznym jest by Paris-Montmartel został Pierwszym Ministrem albo żeby go tu nie było, jeżeli nie chce służyć królowi jak może i jak powinien, do czego ma tysiące powodów”.

Wyglądało to na prawdziwe ultimatum: albo Pierwszym Ministrem będzie Paris-Montmartel albo bankructwo. Nikomu nie uśmiechała się perspektywa objęcia przez Paris-Montmartel stanowiska Pierwszego Ministra i Radzie Ministrów nie pozostało nic innego jak zakończyć wojnę. 3 listopada 1762r w Fontainebleau podpisane zostały wstępne warunki pokoju między Anglią i Francją. W tym samym czasie w Hubertsburgu trwały rozmowy między Saksonią, Austrią i Prusami w wyniku których ustalone zostało status quo ante, czyli Śląsk pozostał przy Prusach. Na kontynencie zatem wojna niczego nie zmieniła a sojusz z Austrią, który pani de Pompadour tak popierała, doprowadził tylko do utraty przez Francję olbrzymiej części imperium kolonialnego, chociaż ziemiom francuskim oszczędzone były działania wojenne i jakakolwiek okupacja. Ostateczne traktaty pokojowe podpisano 10 lutego 1763r w Paryżu i Hubertsburgu.

 

Śmierć Markizy

Od 1763 roku markiza zaczęła odsuwać się od polityki ze względu na stan zdrowia. Od dłuższego czasu trapiła ją gruźlica do której w 1757 roku dołączyły się jeszcze kłopoty z sercem. W lutym 1764 roku jej stan zdrowia pogorszył się raptownie. Widywano ją coraz rzadziej, prawie nie opuszczała łóżka. Przebywała w Choisy, gdzie prawie codziennie odwiedzał ją król. Możliwe ze oprócz przyjaźni kierowała nim troska o odzyskanie listów Anny de Romans. W kwietniu powróciła do Wersalu. Zmarła 15 kwietnia 1764 roku w wieku 42 lat. Zaraz po jej zgonie do pokoju w którym leżały jej zwłoki wszedł pod jakimś pretekstem Choiseul. Wyszedł stamtąd owinięty w gruby płaszcz. Według brata pani de Pompadour, de Marigny, wyniósł pod nim najtajniejsze dokumenty które markiza przechowywała w pewnej aktówce.

Były tam zapewne również papiery znalezione u Anny de Romans. Kiedy de Marigny przejął aktówkę ta była już pusta. Poinformował o tym króla. Choiseul kiedy się o tym dowiedział zapałał do de Marigny nienawiścią i odtąd robił co mógł żeby mu zaszkodzić. W każdym razie wszystko wskazuje na to że te papiery znalazły się w posiadaniu Choiseul. Odegrały one ogromną rolę w późniejszych wydarzeniach ale te nastąpiły już po śmierci pani de Pompadour. Surowo przestrzegana reguła mówiła że w Wersalu może umrzeć tylko król lub książę krwi. Markiza dostąpiła jednak nawet i tego „zaszczytu”. Jest to dowód na to że liczono się z nią do samego końca. Jej zwłoki zostały jednak natychmiast wyniesione z Wersalu i przeniesione do jej paryskiej rezydencji, Pałacu Elizejskiego, w którego przebudowę i urządzenie włożyła tyle pieniędzy.

 Pałac Elizejski. 

Koniec

Źródła:
Duc de Castries –  La Pompadour
Gilles Perrault – Sekret Króla

 

 

 

 

Komentarze

  1. Yasmeen pisze:

    Bardzo ciekawe! A skoro jest o kobietach w polityce, to ze swej strony mam ogromną prośbę. Interesuję się psowatymi- historią psów na przestrzeni wieków. Zbieram informacje i będę bardzo wdzięczna za pomoc. Każda historyczna wzmianka o psach bardzo mi pomoże
    Moje artykuły można przeczytać http://yasmeenphulpoto.blogspot.com/p/felietony-dla-przyjaciela-psa.html

    1. andrzejchachula pisze:

      Proponuję zajrzeć na forum. Użytkownik o pseudonimie Furiusz się na tym zna

  2. Yasmeen pisze:

    Skrobnęłam właśnie felieton na temat psów władców oraz sposobie ich traktowania i wpływie psów na życie w XVIII wieku. Bardzo proszę o opinię; historią interesuję się właśnie ze względu na psy, więc chętnie się dowiem, czy moje teorie są zgodne z faktamihttp://yasmeenphulpoto.blogspot.com/p/felietony-dla-przyjaciela-psa.html
    pozdrawiam i z góry dziękuję

  3. uf pisze:

    Cześć, jak zwykle bardzo ciekawy artykuł i mało znane fakty. Ach te kobiety!

  4. Anonim pisze:

    Szanowny Panie Andrzeju,
    dziękuję za wspaniały artykuł i chciałam zapytać czy poznał Pan stosunki Ludwika XV I Mme Pompadur z Hrabią St. Germain.
    Hrabia był ponoć dyplomatą króla i przyjacielem Mme de Pompadur. Alchemia w ówczesnych czasach była popularna, choć mało kto wiedział o jej głębokim sensie. Hrabia Saint Germain był doradcą króla I sądzę że prawdę o zastosowaniu alchemii, jako przemiany świadomości, przekazał królowi.
    Pozdrawiam serdecznie i byłabym wdzięczna za odpowiedz. Mirabella

    1. andrzejchachula pisze:

      Poza tym co pisze w wiki to wiem że w 1758 roku pojawił się w Wersalu ktoś kto kazał się nazywać Saint-Germain, raczej szarlatan, chwalił się że żyje tysiące lat i osobiście znał między innymi Jezusa Chrystusa. Wielu uważało go za szpiega. Z pewnością był wysoko postawionym dygnitarzem wolnomularzy. Chętnym aplikował różne mikstury, chorej na gruźlicę pani de Pompadour również. Ta stwierdziła że w ogóle jej nie pomogły. Nie należy go mylić z urodzonym w 1707 roku Claude-Louis de Saint-Germain który był ministrem wojny w latach 1775 – 77.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.